Mężczyzna jest tworem nieskomplikowanym – choć nie prostackim – szczerym i… ciemiężonym. Kobieta jest podrobiona, roztargniona i ciemięży mężczyznę niemal bezkarnie.

Pazura to seksista…

Tak w każdym razie pomyśleć mógłby ktoś, kto po raz pierwszy ujrzałby Cezarego na scenie. Seksista, bo o kobietach kpiąco a nawet drwiąco się wyraża. No, prawie je obraża, choć jak wiemy prawie sprawia dużą różnicę. Pazura tę różnicę rozumie, odczuwa, ba – on tą różnicą się bawi, nagina ją, nadwyręża, naciąga i… popuszcza. Technika aktorska – doskonała. Wyczucie sceny, nastroju widowni, gładkość monologu – zadziwiające. Bo nie wszyscy aktorzy (mówię o magistrach sztuki) umieją w kabarecie się odnaleźć. Umie na przykład Andrzej Grabowski, umie młody Stuhr, umie Kryszak i właśnie Pazura. No, może jeszcze ten i tamten. Bo kabaret to inne niż teatr medium. Nie ma w nim czwartej ściany; jest publiczność, która reaguje, dogaduje, wykrzykuje i prowokuje. Publiczność lubi zaś być niegrzeczna. Lubi także być widoczna. Chce grać, lub choćby brać pośredni udział w przedstawieniu za kwotę, którą wyasygnowała na – dość drogie - bilety.

Tu Cezary sprawdza się jak niewielu. Bo i temat jego monologów chwytny jest i zawsze aktualny. Mężczyzna jest tworem nieskomplikowanym – choć nie prostackim – szczerym i… ciemiężonym; kobieta jest podrobiona, roztargniona i ciemięży mężczyznę niemal bezkarnie. Przy tym wszystkim przewaga mężczyzny nad kobietą jest oczywista i łatwa do określenia. Na przykład taka, że kobieta produkuje w ciągu miesiąca jedno, czasami dwa jajeczka, mężczyzna zaś w tym czasie wytwarza - i to bez większego wysiłku (vide – migrena) kilka milionów potencjalnych osobników. Taki ładunek, takie bogactwo wymaga wielu kont aby go na owych bezpiecznie zdeponować.  

No a jeżeli już o tym – rozwija dalej swą spójną gonadalnie myśl Cezary – to jedynie mężczyzna jest wyposażony w umiejętność oddzielania seksu od sfery uczuciowej. Mężczyzna z reguły, gdy już zdradza, to na pewno cierpi. Bo tu zdradza, a tam kocha. Sytuacja to niełatwa, ba – trudna nawet. Dlatego mężczyzna wymaga współczucia i wyrozumiałości. Wymaga przytulenia i ochrony.

Kryszak inaczej. On bardziej polityczny. On na przykład wie, na kogo warto głosować i któremu politykowi kibicować. Najbliższe prezydenckie wybory wygrać powinna mianowicie Jolanta Kwaśniewska. Jest tak samo doświadczonym jak mąż politykiem, a przy tym kobietą. Jerzy Kryszak to klasa sama dla siebie. Według mnie to aktualnie najlepszy polityczny prześmiewca w kraju.

Ale nie tylko polityczny. W Teatrze Letnim Kryszak zagrał klawisza w sposób tak bezbrzeżnie penitencjarny, że wydawało się, iż – odbywający na jego oddziale praktykę skazanego Małaszyński – śmieje się zupełnie prywatnie. Zresztą może i z nerwów, że zostanie zaraz naprawdę osadzony.

Małaszyński zresztą rozczarował. Moim zdaniem wypadł średnio, a nawet lekko blado. Grał taktownie, z daleka, bez wyraźnej postaci, bez spojrzenia na publiczność. Aktor to dobry, może nawet wyśmienity, ale kabaret – póki co – nie jest jego medium pierwszym, a chyba nawet drugim. Wyglądał trochę jak obce ciało, pośród zawodowych scenicznych wyżeraczy. Takich choćby jak Piotr Bałtroczyk – konferansjer, aktor i tekściarz jednocześnie. Wydaje się, że gdyby inni aktorzy zrezygnowali nagle z przyjazdu na Jubileusz, on sam poprowadziłby imprezę, sam by się zapowiedział i sam (na pewno z chęcią) pobrał gażę.

Gośćmi Cezarego byli też Moralniacy z kilkoma świetnymi numerami. Mnie podobał się najbardziej skecz o facecie, który konstruuje i sprzedaje kukły do spalenia. Dobry tekst, świetna pointa, gra bez zarzutu…

Świetnie wypadł także Michał Kempa – młody prawnik, znany z emitowanego nie tak dawno w telewizji Polsat programu Zabij mnie śmiechem. Kempa dotarł do Teatru Letniego na swoich pogodzonych ze sobą nogach, choć nie zawsze – jak się zwierzył – dobrze mu się pomiędzy nimi układa.

Organizacja imprezy – niemal bez zarzutu. Dziwnie mi się jednak patrzyło na dziesiątki i setki rewidowanych przy wejściu widzów. Damskie torebki, męskie torby i saszetki, a nawet co bardziej obłe kieszenie, sprawdzane były wnikliwie.

Signum temporis…

Czy doczekamy czasów, w których widzowie na piłkarskich stadionach, jak na jubileuszu Pazury, wytwarzać będą śmiech i ogólną życzliwość?

Hmmm, a nawet ha ha!

Za spotkanie – jak na gospodarza przystało – podziękował Jubilat, który zaprosił widownię na swoje – planowane na rok przyszły – 50-lecie pracy artystycznej.

Pewnie, że przyjdziemy;-)