Więcej – albo po prostu jakiekolwiek – kwiatów i artystyczne graffiti na skrzynkach, które znajdują się w „alei kwiatowej”. Łukasz Listwoń radny Rady Osiedla Drzetowo-Grabowo przedstawił swoją wizję na deptak przy pl. Żołnierza Polskiego.

Łukasz Listwoń ma dwie główne propozycje na ściągnięcie „więcej życia” na zmodernizowany kilka lat temu deptak. Pierwszą jest powrót do przeszłości, czyli umieszczenie kwiatów w alei. W tym mogliby według radnego pomóc uczniowie Centrum Edukacji Ogrodniczej w Szczecinie Zdrojach, do pomysłu przychyliła się także dyrektora tej szkoły. Drugim pomysłem jest „odświeżenie” i wymalowanie skrzynek, które znajdują się na terenie alei. Pomysł popiera dyrektor Liceum Plastycznego w Szczecinie, Artur Sawczuk.

Sprzeczka o aleję. Jest dobrze czy źle?

Jednak poparcie szkół to trochę za mało, a propozycje radnego wywołały gorącą dyskusję wśród członków komisji ds. Inicjatyw Społecznych.

Początkowo radni zgodnie stwierdzili, że z aleją kwiatową należy coś zrobić. Pojawiły się przychylne głosy. Maria Herczyńska, radna z ramienia PO podkreśliła, że dyskusja dotyczy bardzo ważnego miejsca, które wita wszystkich, którzy wjeżdżają do centrum. Według niej na terenie alei powinny pojawić się donice, lampy i ławki w starym stylu, które będą stylistycznie nawiązywały do Starego Miasta. Ale przede wszystkim dużo różnorodnych kwiatów, dla radnej nie do zaakceptowania jest obecny wygląd skrzynek.

Kiedyś nazwałam tę aleję skrzynkową i miałam poniekąd rację. Obecnie skrzynki wyglądają na stare i zniszczone. Wygląda to bardzo mizernie. – mówiła Maria Herczyńska.

W podobnym tonie wypowiadał się radny PiS, Piotr Jania:

Tu był bałagan i remont był konieczny. Tylko wybrano jeden z najgorszych pomysłów – to miejsce jest ohydne, wróćmy do nazwy „aleja kwiatowa”. Czas na dyskusję się skończył – tam trzeba zrobić porządek.

Były kwiaty i … alkohol

Zapały studził natomiast Henryk Jerzyk, radny niezrzeszony, który przypominał, że kwiaty to jedyne miłe wspomnienie, które nam pozostało z tego miejsca, zapominamy natomiast o tym, że poza kwiatami były nieestetyczne budki z alkoholem, problem z pijącymi i pijanymi, śpiącymi tam ludźmi.

Pomysł graffiti został także skrytykowany przez zastępcę dyrektora Wydziału Kultury, Jadwigę Kimber, która została zaproszona na komisję. Według niej powinniśmy uszanować projektantów tego miejsca oraz głębiej zastanowić się nad wprowadzaniem w tę przestrzeń – obok filharmonii, Kaskady i „Przełomów” - kolejnego tak wyrazistego miejsca.

Jeśli chodzi o część ogrodową – zgadzam się z pomysłem. Dyskusyjna jest natomiast sprawa skrzynek. Bo pamiętajmy o tym, że to upiększenie nie zawsze jest lepsze, a czasami przynosi nawet chaos. Wymaga to głębszego przemyślenia, musimy także wziąć odpowiedzialność za wspólną przestrzeń. - mówiła Jadwiga Kimber.

Z pomysłem nie zgodziła się także Maria Liktoras, radna z ramienia „Bezpartyjnych”.

Lubię aleję taką jaka jest. Ten minimalizm i nowoczesność przyciąga mnie. Uważam, że jest zbyt dużo ciekawych i atrakcyjnych miejsc wokół, by robić kolejne „upiększanie”. To, że jest to aleja kwiatowa nie oznacza, że mają tam być kwiaty. – przekonywała Maria Liktoras.

Co dalej?

Dzisiejsze posiedzenie Komisji ds. Inicjatyw Społecznych według przewodniczącej Joanny Bródki jest tylko wstępem do szerszej rozmowy o alei, w której powinni wziąć udział także takie osoby jak architekt miasta czy przedstawiciele związku architektów i związku plastyków.

Jest to moim zdaniem najbardziej prestiżowy obszar w towarzystwie filharmonii. Chciałabym, by dzisiejsze spotkanie potraktować jako przyczynek do dalszej dyskusji. -zapowiedziała Joanna Bródka.