Co może się stać, kiedy dwóch nastolatków w klasie maturalnej nie przejmuje się zbytnio egzaminami, bowiem w głowach mają zupełnie co innego? Wyjść jest wiele, a większość z nich – niezbyt pozytywna. Jaka jest jednak szansa, że założą jeden z najważniejszych portali w mieście? Jedna. To właśnie ją wykorzystali Grzegorz Szukalski i Wojciech Wirwicki.
– Wtedy były takie powiedzenia, że „Szczecin to wiocha z tramwajami” albo „w Szczecinie nic się nie dzieje”. Natomiast wSzczecinie.pl powstało właśnie po to, aby zadać temu kłam i udowodnić, że w mieście dzieje się sporo, tylko za mało się o tym mówi – wspomina stand-uper Grzegorz Dolniak. Kiedy rysy portalu nabierały kształtów w głowach jego twórców, artysta startował z pierwszym kabaretem.
„Ludzie sami się angażowali”
Grzegorz Szukalski zajął się częścią techniczną, a Wojciech Wirwicki – merytoryczną. To do niego należało nawiązywanie kontaktów oraz wymyślanie treści, które zapełnią serwis.
– To był efekt domina. Z Grzesiem wpadliśmy na pomysł, zaczęliśmy go rozpowiadać w liceum. Zaczęły do nas dołączać kolejne osoby. Jedni lepiej czuli się w pisaniu, więc przygotowywali pierwsze relacje z koncertów. Mieliśmy też natchnionych w kierunku grafiki i tak Grzesiu Plecha wymyślił nasze pierwsze logo – wspomina Wojtek.
– Ludzie angażowali się sami. Gdy wychodziliśmy z inicjatywą, że coś takiego robimy, to zaraz koło siebie mieliśmy wianuszek osób, które też chciały pomóc – uśmiecha się Grzesiek.
Czas beztroski i móżdżenia
Pierwsze spotkania organizowali w garażu na Pomorzanach, który należał do Piotra Chimicza – pierwszego fotoreportera wSzczecinie.pl.
– To było wspaniałe, bowiem każdy mógł się czuć swobodnie – wspomina pierwsza prezenterka portalu, Kamila Ziemann. – Miałam wtedy 20 lat i zupełnie nowymi były dla mnie sytuacje, w których pokazywałam identyfikator wSzczecinie.pl i wchodziłam na różne wydarzenia. Czułam się wyróżniona. Zawsze nosiłam też koszulkę z logo redakcji, aby być rozpoznawalną. Dodawało mi to pewności siebie – śmieje się.
Skoro w Szczecinie mało się mówiło o tym, co się dzieje, to gdzie młodzi adepci dziennikarstwa zdobywali informacje? Na mieście.
– Zależało nam na funkcjonalności, dlatego na początku była to potężna wyszukiwarka, w której można było znaleźć informacje o lokalach w mieście, jaką mają kuchnie, kiedy są otwarte, gdzie się znajdują. Chodziliśmy po tych wszystkich lokalach, robiliśmy zdjęcia, spisywaliśmy godziny otwarcia i wrzucaliśmy do Internetu – tłumaczy Wojtek.
Podobnie było w przypadku informowania mieszkańców o koncertach, spektaklach, wydarzeniach kulturalnych.
– Chodziliśmy do lokali, w których były organizowane. Co najważniejsze, spotkaliśmy się wtedy z ogromną życzliwością. Pamiętam jak Waldek Kulpa, który zarządzał Kontrastami, podarował nam wejściówki dla Czytelników. Nikt nie traktował nas jak szczylów, którymi w sumie byliśmy – zwraca uwagę Wirwicki. - W ten sposób nawiązaliśmy wiele znajomości i przyjaźni, które trwają po dziś dzień. Tak jak z Borysem Sawaszkiewiczem, który grał na naszych 3. urodzinach, był menadżerem w Patio, a dziś pracuje nad oprawą muzyczną naszych 20. urodzin – dodaje.
Początki wSzczecinie.pl związane są też z ekstremalnymi przeżyciami. Kamila do końca życia zapamięta freestylową bitwę w Starej Cynkowni przy ul. Kolumba.
– W pewnym momencie rozpętała się bójka. Chciałam wszystko bardzo dobrze opisać i zamiast wychodzić razem z innymi, to pchałam się w sam środek tej bójki, aby zobaczyć, co tam się dzieje. Widziałam, jak uczestnicy bitwy turlali się po schodach na sam dół. Pamiętam to moje zaangażowanie i zainteresowanie, musiałam to po prostu napisać – podkreśla.
„Czy to na pewno dobre miejsce?”
Po roku działalności przyszedł czas na pierwszą poważną siedzibę. W dawnym Inkubatorze Przedsiębiorczości Uniwersytetu Szczecińskiego przy ul. Żubrów 1 cały czas znajdziemy tabliczkę „wSzczecinie.pl”, tapetę udającą boazerię oraz styropianowe kasetony.
– To tutaj krystalizowała się ta biznesowa idea wSzczecinie.pl. Z etapu „fajnie byłoby coś zrobić” przeszliśmy na „jak to utrzymać” – wspomina Krzysztof Syrek.
Do ekipy zaczęły dołączać nowe osoby. Wśród nich znalazł się Tomasz Owsik-Kozłowski – dziś rzecznik prasowy Samodzielnego Publicznego Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Szczecinie.
– Pamiętam, gdy pierwszy raz szukałem siedziby redakcji. Gdy dotarłem pod adres, w mojej głowie pojawiło się pytanie „,czy to na pewno dobre miejsce”? Wyglądało bardziej na garaż niż siedzibę redakcji, która pretendowała do tego, aby mówić o Szczecinie – śmieje się.
Tomek zajmował się m.in. relacjami z wydarzeń. Jedno szczególnie zapadnie mu w pamięć.
– Stara siedziba filharmonii została wynajęta na jakieś wydarzenie komercyjne. Poszedłem, z dumnie wypiętą piersią, powiedziałem, że jestem z wSzczecinie.pl i będę pisać recenzję. Wszyscy popatrzyli na mnie ze zdziwieniem, zapytali jeszcze raz skąd jestem, co to za portal i że bez biletu na pewno nie wejdę – wspomina ze śmiechem. – Myślę, że dzisiaj taka sytuacja nie miałaby miejsca. Dzisiaj nikt już nie pyta, co to jest wSzczecinie.pl. Dziś to was się prosi, abyście coś napisali.
Koniec z zabawą, czas na poważne dziennikarstwo
Z czasem na wSzczecinie.pl zaczęły pojawiać się treści inne niż recenzje koncertów i wydarzeń kulturalnych. Portal kojarzony do tej pory głównie z treściami rozrywkowymi, zmienił charakter. Na czele stanęły „wiadomości”.
– To było dokładnie 4 maja 2008 roku. Zaczęły pojawiać się najświeższe newsy z życia miasta, artykuły, felietony, reportaże oraz wywiady. Wtedy wierzyłem, że nasze miasto ma szansę stać się prawdziwą europejską metropolią i po prostu potrzebowało silnego, niezależnego i opiniotwórczego lokalnego medium – tłumaczy Igor Podeszwik, który stoi za wizerunkową zmianą redakcji.
Jak dodaje, z jednej strony zawsze interesował go rozwój Szczecina, a z drugiej – bolało go, że miasto odstaje od Poznania, Wrocławia czy Krakowa.
– A tak nie powinno być. Jesteśmy blisko Berlina i mamy port. Dzięki współpracy z wSzczecinie.pl mogłem poruszyć wiele interesujących mnie i mieszkańców tematów związanych z rozwojem miasta. Mogłem drążyć wiele spraw, co samo w sobie było dla mnie nagrodą – mówi.
– Zaczęliśmy interesować się nie tylko samą zabawą i kulturą, ale również tym, co się dzieje w mieście pod względem gospodarczym, politycznym, inwestycyjnym – dodaje Katarzyna Szymańska.
Wiadomości nie były jedyną nowością. Obok nich pojawiły się treści wideo, które dziś są nieodłącznym elementem redakcji.
– Do dzisiaj pamiętam wybory parlamentarne w 2011 roku. W wieczór wyborczy ruszyliśmy razem z Wojtkiem do wszystkich sztabów wyborczych, aby nagrać krótkie rozmowy z lokalnymi politykami. Od lewa do prawa. I udało się, mimo braku profesjonalnego sprzętu. Ale jak ma się fantastyczny zespół ludzi i dobre pomysły, to wszystko jest możliwe – podkreśla Igor Podeszwik.
Od prostego po głowę Gryfa
Kiedy okres studencki dobiegł końca, redakcja po raz kolejny zmieniła siedzibę. Tym razem zespół przeniósł się do kamienicznej, większej przestrzeni przy ulicy Grodzkiej.
Kilkukrotnie zmieniało się także logo redakcji. Od prostego, ale dynamicznego przez animowane z lektorem głoszącym nazwę redakcji po dzisiejsze, w którym odwrócona głowa Gryfa symbolizuje „S”.
- Nigdy nie zapomnę jak siedzieliśmy w kawiarni na Starym Mieście. Nagle podszedłem do jakiejś tablicy, pokazałem Wojtkowi głowę Gryfa i powiedziałem „zobacz, jakie to jest piękne S”. Z tego po prostu musiało powstać nowe logo portalu – wspomina Piotr Mielczarek, pomysłodawca logotypu.
„Jesteście solą w oku niejednego polityka”
Dziś wSzczecinie.pl tworzą dziennikarze, twórcy wideo, montażyści, fotografowie. Każdego dnia wiadomości szuka tutaj dziesiątki tysięcy nie tylko mieszkańców Pomorza Zachodniego – cytowalność u ogólnopolskich mediów sprawia, że docieramy do coraz szerszego grona.
- To piękny przykład innowacyjności. Grupa młodych ludzi po prostu roz***ała wszystkie media publiczne i prywatne – śmieje się Rafał Bajena. – Bardzo mi się spodobało, że w mieście pojawiło się myślenie o współczesnej dziedzinie informacji.
- Od 2012 roku pracuję jako rzecznik prasowy. W komputerze mam zakładkę „prasówka” z szeregiem linków do portali, które przeglądam każdego dnia. W 2012 roku wSzczecinie.pl było na szarym końcu. Z każdym rokiem ta pozycja jednak się zmieniała. Dzisiaj zaczynam dzień właśnie od was. Kiedy widzę, że nic nie napisaliście, to w głowie mam „jest okej”. Jeśli jednak widzę, że napisaliście, to wyjścia są dwa. Albo się cieszyć, albo martwić, ponieważ inni zaraz napiszą to po was – dodaje Tomasz Owsik-Kozłowski.
Jak słyszymy, jesteśmy także solą w oku niejednego polityka.
- Ale to dobrze – zaznacza Marcin Cichocki. - Dzisiaj wSzczecinie.pl to nie tylko produkty głównego nurtu, wiadomości, które są tu i teraz. To szereg projektów, którego podejmuje się z wielką odwagą - dodaje Marcin Cichocki.
- Staliście się opiniotwórczy. To nie znaczy, że tworzycie opinie i wtłaczacie je do głów ludzi. To znaczy, że podajecie fakty, na których Czytelnicy mogą wyrobić własne opinie. Wydaje mi się, że tego brakuje w dzisiejszym dziennikarstwie, które za bardzo skupia się na opisie własnych opinii – podkreśla Grzegorz Dolniak.
Komentarze