Budziły zaciekawienie wśród mieszkańców, bo nikt nie wiedział, do czego się odnoszą. Tajemnicze plakaty i banery z pytaniem „Dlaczego mężczyźni płaczą w ukryciu?” okazały się nietypową akcją promocyjną nowej książki Marcina Grzelaka pt. „Beksa”.
– Chcieliśmy dotrzeć do czytelnika w inny sposób, niż to się zazwyczaj robi – przyznaje Marcin Grzelak. – Wpadliśmy na pomysł, żeby zasypać miasto i internet plakatami, nie mówiąc, o co nam chodzi.
O nowej książce, procesie pisania, ale i tym, że szczecinianie chcą czytać o Szczecinie rozmawiano podczas ostatniego wydania programu „Studio Kultura”.
Co patriarchat zrobił mężczyznom?
„Beksa” to trzecia po „Pułapce na anioły” i „Cukrze na duszy” książka Marcina Grzelaka. Tym razem autor zabiera czytelników w podróż po Szczecinie w towarzystwie dwóch mężczyzn: tajemniczego Adama, uciekającego przed swoją kryminalną przeszłością w Bieszczady oraz Irka, młodego szczecińskiego gangstera zmagającego się z zaburzeniami lękowymi. Przestępcza przeszłość obu bohaterów prowadzi ich losy ku sobie.
– Książka jest o tym, co patriarchat zrobił mężczyznom i dlaczego ci mężczyźni robią to, co robią kobietom – zdradza Grzelak. – Książka tylko pozornie o dwóch mężczyznach. Te postaci mają cechę wspólną: są fizycznie ogromnymi postaciami. Obaj mają też burzliwą historię. Irek jest bramkarzem dyskotekowym i aspirującym mafiozą. To opowieść o tym, jak trudno jest być dzisiaj mężczyzną i jak trudno płakać w innym miejscu niż w ukryciu. Książka trochę o męskości, o tym, co męskość robi kobietom, ubrana w historię kryminalną.
Na tajemniczych plakatach i banerach z nieoczywistymi hasłami jak „Dlaczego mężczyźni płaczą w ukryciu?”, „Nie szukał ludzi, lecz ludzie szukali jego”, „Drożdże pachniały wspomnieniem babci”, „Słowo, wypowiedziane kilka razy, zmienia znaczenie” widniał również fragment okładki, którą zaprojektował Jacek Staniszewski znany jako Jacx Staniszewski.
– To mistrz polskiego plakatu, jestem absolutnym fanem takiego sposobu wyrażania. Nie rozmawialiśmy bezpośrednio, ale jestem dumny z tej okładki – mówi autor.
Książka powstawała przy konsultacjach z terapeutą
Choć „prawdziwa męskość” w wykreowanych postaciach została przerysowana, to w powieści pojawia się kilka wątków, które burzą stereotypy. To chociażby wizyty Irka u psychoterapeuty. Jak podkreśla Grzelak, oddanie autentyzmu tych spotkań było dla niego niezwykle ważne.
– Co prawda samego tekstu nie pokazywałem terapeutom, ale powstał on na bazie doświadczeń osób, które mi o tym opowiadały oraz rozmów z terapeutami. Konsultowałem się, ponieważ zależało mi, by treść była autentyczna. Bo dotykamy bardzo delikatnej materii, tak ważnej i powszechnej, a ciągle jeszcze niedomówionej. Ale nie chciałem też, by książka dotyczyła całego procesu terapeutycznego – przyznaje Grzelak.
Szczecinianie chcą czytać o Szczecinie. „Szukamy własnej tożsamości”
W poprzednich dwóch książkach Grzelak umieszczał akcję w mniejszych miejscowościach. W „Beksie” sytuuje swoich bohaterów przede wszystkim w stolicy Pomorza Zachodniego.
– Uwielbiam opisywać rzeczywistość małych miasteczek, wsi, więc przejście do pisania o Szczecinie było dla mnie trudne – wyznaje Grzelak. – Szczecin bardziej potrzebuje książek o Szczecinie niż Warszawa książek o Warszawie. Jego historia to mieszanka różnych kultur. Jako Polacy jesteśmy tu stosunkowo od niedawna, wciąż szukamy swojej tożsamości. Szczecin ciągle czeka na opowiedzenie tak naprawdę i jest dla mnie bardzo tajemniczym miastem.
Przedsprzedaż książki „Beksa” ruszyła 4 kwietnia. Premiera już 17 kwietnia i tego samego dnia o godz. 18:00 pierwsze spotkanie z autorem w Piwnicy Kany. Rozmowę poprowadzi Krzysztof Lichtblau.
Program „Studio Kultura” realizowane jest we współpracy radia SuperFM i portalu internetowego wSzczecinie.pl.
Portal wSzczecinie.pl jest patronem medialnym książki „Beksa”.
Komentarze
2