Możliwość usłyszenia promieniowania emitowanego przez próbki węgla z pewnością zrobi na odwiedzających wrażenie. A to tylko jedna z nowych instalacji, którą można zobaczyć w Trafostacji Sztuki, gdzie obecnie prezentowane są trzy wystawy.

Jak wygląda Szczecin oczami osób z niepełnosprawnością? Jak człowiek radzi sobie z wymieraniem pszczół? Jaka siła tkwi w węglu? Na te i inne pytania znajdziemy odpowiedź w Trafostacji Sztuki, gdzie obecnie goszczą trzy wystawy.

Kiedy to człowiek jest odpowiedzialny za produkcję miodu

Ekspozycja „Golden Drop” Horacego Muszyńskiego jest podsumowaniem dwuletniego pobytu artysty w prestiżowym De Ateliers w Amsterdamie - jednym z ważniejszych miejsc rezydencyjnych sztuki współczesnej w Europie.Właśnie tam miał miejsce premierowy pokaz projektu, zrealizowanego we współpracy z TRAFO.Pełna korporacyjnej nowomowy historia skłania m.in. do przemyśleń nad sytuacją pracowników sezonowych. Zaciera się w niej granica pomiędzy prawdą a kłamstwem, tym co fikcyjne i realne.

– Wszystko zaczyna się pod koniec lat 70., kiedy odkryty zostaje gen Aristaeusa, a osoby nim obdarzone potrafią wytwarzać z własnej śliny bardzo słodką substancję. Badania dowodzą, że produkt posiada te same właściwości zdrowotne co miód pszczeli. Firma Bio-Korf postanawia udoskonalić proces produkcyjny „ślinomiodu” i tak powstaje nowa maszyna, która może pobierać substancję bezpośrednio z jamy ustnej bez wysuszania jej. Opracowano specjalny program, w którym ochotnicy i ochotniczki mogli, za wynagrodzeniem, wziąć udział w dalszych badaniach – mówi Witczak, kurator wystawy. Zobaczymy na niej makiety ośrodka badawczego i poznamy, jak wyglądało w nim życie. Przyjrzymy się dyplomom dla najlepszych pracowników, zwiedzimy odtworzony pokój pracowniczy. Znajdziemy też zabawki i komiksy stworzone przez zespół marketingowy firmy. Brzmi nieprawdopodobnie?

– To historia o dzisiejszym świecie. O tym, do czego wielkie korporacje i firmy są zdolne i jak pod płaszczykiem pięknych haseł troski o środowisko ukrywa się wiele złego – podkreśla Witczak. – To opowieść o tym, jak duży biznes może oszukiwać konsumentów i jak trzeba być ostrożnym.

Wystawa czynna do 28 maja. Odwiedzający proszeni są o przyniesienie ze sobą słuchawek – ekspozycja jest kompletna tylko z audioprzewodnikiem, który czyta Krystyna Czubówna.

Co z tym węglem?

Drugą wystawą, którą można aktualnie zwiedzać w Trafostacji Sztuki, jest „Fabryka Absolutu” Andrzeja Wasilewskiego. Wizualno-dźwiękowa ekspozycja pełna jest czarnego humoru i nawiązań do historii sztuki.

–To właściwie jedna wielka instalacja złożona z pięciu prac. Każda z jednej strony referuje do jakiegoś gatunku sztuki, np. "Muzeum Gatunków Wymarłych" do konwencji archiwum, "Sound system" z muzyką na wentylatory powietrza do prac audialnych w stylu Stockhauzena, a "Karburator" jest w pewnym stopniu pastiszem pełnych patosu dzieł nurtu art+science. Z drugiej strony odnosi się do przemian katastrofy klimatycznej, ale i odejścia od węgla i tego, co nazywamy dekarbonizacją – przybliża Stanisław Ruksza, kurator wystawy. Jak tłumaczy, cały projekt wyszedł od książki Karela Čapka „Fabryka Absolutu”, opowieści dystopijnej, w której wynalazcy udaje się stworzyć mechanizm pozwalający spalić materię w stopniu zupełnym. Przy okazji wytwarza się produkt uboczny – Absolut, który wiążę się z ideą Boga. – I jak to bywa, kiedy religia zaczyna mieszać w rzeczywistości, dochodzi do niemal całkowitego zniszczenia ludzkości. Przekładając to na czasy dzisiejsze, posłużyło to do opowieści o samozagładzie człowieka, którego na wystawie nie ma. Wszechobecny jest za to węgiel.

W jakiej formie możemy go zobaczyć? A chociażby w instalacji „Muzeum Gatunków Wymarłych”, czyli 1100 skarbonizowanych owadach. A dzięki instalacji „Kompozycja na 16 dozymetrów” możemy też usłyszeć promieniowanie alfa i beta emitowane przez próbki węgla.

Wystawa jest dostępna do 4 czerwca, a już 17 mają o godz. 18:00 można dołączyć do oprowadzania z artystą i kuratorem. W przyszłym roku „Fabryka Absolutu” zostanie pokazana w Boxes Art Museum w Foshan w Chinach.

Tym osobom znacznie łatwiej komunikować się za pomocą sztuki

Z kolei „Posłuchać. Zobaczyć. Poczuć” to wystawa, która jest zwieńczeniem kilkumiesięcznej pracy artystów z podopiecznymi Stowarzyszenia Rodzin i Przyjaciół Dzieci z Zespołem Downa ISKIERKA oraz Mieszkańcami Domu Pomocy Społecznej przy ul. Broniewskiego w Szczecinie.

– Pracowaliśmy w trzech grupach, każda zajmowała się innym środkiem przekazu. Jeden zespół pracował w medium grafiki, skupiając się na przestrzeni miasta. Mamy więc widoki Wałów Chrobrego, plac na Pogodnie czy blokowiska. Przeplatają je motywy z historii sztuki, jak np. Narodziny Wenus. To wszystko składa się na miszmasz kompozycyjny, który pokazuje, co zostaje w ich pamięci z tych krótkich spacerów, które odbywają raz czy dwa razy w tygodniu – mówi Andrzej Witczak, kurator wystawy. – Druga grupa zajmowała się fotografią i odkrywała, jakie aparat daje możliwości. Efektem pracy jest seria portretów, a także ukryty obraz, który staje się widoczny dopiero po naświetleniu. Trzeci team zrealizował film – liryczną opowieścią o najskrytszych pragnieniach i marzeniach.

Jak przyznaje Witczak, zorganizowanie takiej wystawy wpisuje się w ideę programową instytucji.

– Chodzi o to, by pokazywać, że sztuka to nie tylko obraz zawieszony w ramie na ścianie. Sztuka łączy różnych ludzi, pokazuje inność. Uczy, by się tego nie bać – zaznacza. –Na pewno sztuka dla tych osób jest jednym z kanałów komunikacji z zewnętrznym światem. Przez to, co tworzą na różne sposoby, możemy te osoby bardziej poznać, niż jakbyśmy z nimi rozmawiali. Werbalna komunikacja nie jest dla nich najłatwiejsza.

Wystawę można oglądać do 7 maja.

fot. Andrzej Golc: