Fani niepowtarzalnych kreacji Michaliny Wasilewskiej (24 l.) znają ją jako Polę Ilowicz. Pseudonim ten występuje w adresie jej blogu, na którym prezentuje własnoręcznie uszyte stroje, głównie kolorowe dziewczęce sukienki i spódnice. Mówi o sobie: szafiarka, jednak chciałaby, aby pewnego dnia moda stała się jej sposobem na życie.
Agnieszka Szlachta: Jakie określenie pasuje do Ciebie najlepiej: projektantka, stylistka, szafiarka czy może jeszcze inne?
Michalina Wasilewska: Szafiarka na pewno. Stylistka... Hm... Czasem myślę tak o sobie, bo przecież szafiarstwo łączy się ze stylizacją, jednak boję się, by nie nadużyć tego określenia. Bo stylista to przecież zawód, a ja niestety jestem „niepełnym” dziennikarzem i filologiem. To samo tyczy się projektantki, w kilku artykułach padło już takie stwierdzenie. Odnoszę się do tego dość ostrożnie. Co prawda projektuję i szyję sukienki, ale wydaje mi się, że jeszcze wiele mi do tego miana brakuje.
A. Sz.: Twoje wykształcenie nie wiąże się ściśle z Twoją pasją. Czyli nie od razu planowałaś, że zajmiesz się modą? Miałaś inne pomysły na życie?
M. W.: Pierwszym pomysłem, takim najpoważniejszym marzeniem, była kariera pisarki. Od małego lubowałam się w pisaniu wierszyków, opowiadań, czasem nawet książek. Potem poszło to w kierunku dziennikarstwa, dlatego zaczęłam studiować filologię polską z dziennikarstwem. Ale te pięć lat trochę mnie odstraszyło. Moim sposobem na oderwanie się od książek była właśnie moda. Zaczęła wkraczać w moje życie coraz mocniej i mocniej, a ja odkryłam, że właśnie w tej roli czuję się najlepiej.
A. Sz.: Jak się to wszystko zaczęło? Co sprawiło, że zainteresowałaś się właśnie modą?
M. W.: Moda towarzyszyła mi od zawsze. Zawsze lubiłam wyróżniać się z tłumu, a oryginalny ubiór dawał najlepszy efekt. Żeby nie wyglądać jak wszyscy, często sama przerabiałam swoje ubrania lub w sklepach wybierałam rzeczy, na które nikt nawet nie spojrzał. Jednak na poważnie modą zainteresowałam się wraz z założeniem blogu (www.pola-ilowicz.blogspot.com).
A. Sz.: Skąd pomysł na założenie blogu?
M. W.: Przeczytałam artykuł o szafiarkach i stwierdziłam, że spróbuję zrobić podobnie. Nie wahałam się ani chwili. Przez rok, prowadziłam blog szafiarski, czasem w stylizacjach pokazywałam rzeczy przerobione bądź uszyte przeze mnie. Blog dał mi możliwość rozwoju, bo pomysły innych blogerek stanowiły dla mnie inspirację, mogłam zawsze skorzystać z ich rad, podzielić się nową koncepcją, sprawdzić czy coś, co wymyśliłam, się przyjmie.
A. Sz.: Dlaczego w internetowym świecie występujesz pod pseudonimem?
M. W.: Pseudonim to po prostu imię i nazwisko. Inne. Wiąże się jeszcze z czasami, kiedy chciałam być pisarką. Już wtedy, marząc wieczorami o sławie, wymyśliłam sobie, że będę pisać pod pseudonimem. Kiedy nie miałam pomysłu na nazwę blogu, przypomniał mi się ten pomysł sprzed lat i zostałam Polą Ilowicz.
A. Sz.: Jak rozwijała się Twoja pasja? Czy początki były trudne?
M. W.: Ja przede wszystkim lubiłam to robić. Może nie brzmi to zbyt ambitnie, ale po prostu lubiłam się ubierać. Potrafiłam godziny spędzać przed lustrem, szukając idealnego zestawu na daną okazję. Kiedy coraz większej liczbie czytelniczek zaczęły podobać się moje projekty, postanowiłam spróbować swoich sił. Zaczęłam szyć na miarę określone modele swoich sukienek. Zapotrzebowanie było raz spore, raz mniejsze. Zdarzało się, że całe noce spędzałam na szyciu, by tylko zdążyć z zamówieniem, ale były i tygodnie, w których nikt nie chciał nic kupić. Do tej pory nie wiem, od czego to zależy. Od około pół roku zajmuję się szyciem sukienek i spódniczek dla innych (www.akneikus.blogspot.com).
A. Sz.: Czyli projektowanie i szycie to nie tylko przyjemność, ale również ciężka praca?
M. W.: Przyjemność przede wszystkim, bo robię to, co naprawdę lubię. Jednak bywają chwile, kiedy mam ochotę rzucić wszystko i wyjść. To jednak tylko nieliczne przypadki, kiedy pracuję nad jakąś rzeczą na przykład trzy dni bez przerwy. Ale czerpię dużo przyjemności z tego, co robię.
A. Sz.: Jakie sukcesy masz już na swoim koncie?
M. W.: Największym sukcesem jest dla mnie to, że moje sukienki i spódniczki podobają się dziewczynom, że chętnie je kupują i interesują się nimi. Do tego dochodzą trzy pokazy. Byłam współorganizatorką Fashion Zombies zorganizowanego z okazji Dni Przedsiębiorczości na Uniwersytecie Szczecińskim. Pod koniec maja prezentowałam swoje sukienki na pokazie Bubble Party zorganizowanym przez Agatę Dąbrowską (Petit Pompon) i właścicielki sklepu LA EXPRESS. W czerwcu natomiast, wraz z Aleksandrą Kornatowską (www.olaparasola.blogspot.com), zorganizowałam pokaz na Zachodniopomorskim Uniwersytecie Technologicznych w ramach dni otwartych. Wygrałam też kilka konkursów na portalach internetowych.
A. Sz.: Jakie ubrania projektujesz najchętniej? Co wyróżnia Twoje stroje?
M. W.: Najchętniej projektuję i szyję sukienki i spódnice, typowo kobiece stroje. Sama noszę sukienki i staram się wymyślać rzeczy zgodnie ze swoimi potrzebami. Moje projekty wyróżnia przede wszystkim oryginalność. Są to egzemplarze niepowtarzalne, nie ma dwóch takich samych rzeczy. Charakterystyczne cechy moich sukienek to przede wszystkim asymetryczne kroje, kanciaste boki (na wysokości bioder), bombkowy krój, falbanki. Jeśli chodzi o spódniczki, to jestem miłośniczką podwyższonego stanu, chociaż ostatnio realizuję kilka innych projektów.
A. Sz.: A jak opisałabyś swój styl? W czym Ty czujesz się najlepiej?
M. W.: Moim znakiem rozpoznawczym są przede wszystkim sukienki i spódniczki. Uwielbiam ubierać się w rzeczy, które przeznaczone są tylko i wyłącznie dla kobiet. Mój styl to kobiecość, ale pomieszana trochę z raz niepokornym, a raz niewinnym stylem małej dziewczynki. Lubię kolory, które ze sobą kontrastują i pozornie do siebie nie pasują. Zdarzają się jednak dni, kiedy najlepiej czuję się w luźnych spodniach czy nawet dresie. Jednak wszystkie te stroje muszą się wyróżniać i być niepowtarzalne.
A. Sz.: Jakie są Twoje plany na przyszłość? Może zdradzisz nam jakieś swoje marzenia?
M. W.: Marzeń mam wiele. Jako że kończę dziennikarstwo, to marzy mi się kariera dziennikarki w dziale kobiecym, związanym z modą, stylem życia. Poza tym chciałabym pewnego dnia znaleźć zajęcie u jakiegoś projektanta z prawdziwego zdarzenia, a w dość odległej przyszłości – otworzyć swój dom mody bądź stworzyć nową markę. Na razie jednak planuję dokończyć kurs kroju i szycia i zapisać się na szkolenia dotyczące stylizacji, konstrukcji i projektowania odzieży.
A. Sz.: Czym jest dla Ciebie moda?
M. W.: Moda to przede wszystkim przyjemność, sposób na realizację samej siebie, swoich marzeń i aspiracji. Także sposób na oderwanie się od rzeczywistości, na relaks, na dobre samopoczucie. Chciałabym, żeby pewnego dnia moda stała się moim sposobem na życie.
A. Sz.: Życzę powodzenia i dziękuję za rozmowę.
Więcej informacji na stronach:
Komentarze
0