Czy mityczna bliskość do Berlina może w końcu przynieść Szczecinowi realne profity? Mikołaj Sekutowicz zarządzający Trafostacją Sztuki i reprezentujący fundację Szczecin 2050 uważa, że tak i już zaprasza mieszkańców do korzystania z Kwartału Kultury obejmującego część ul. Kolumba i Wyspę Jaskółczą. Jest przekonany, że swoje pracownie otworzą tu znani, berlińscy artyści. A szczecinianie wykąpią się w basenie pływającym po Odrze.
Berlińskie pracownie artystyczne wybiorą Szczecin?
Pracownie pełne znakomitych artystów, sala wystawiennicza, restauracja, wreszcie basen pływający po Odrze. I to za stosunkowo niewielkie pieniądze. Mrzonki? Mikołaj Sekutowicz, uważa, że nie. I już w czerwcu zamierza wystartować z projektem Kwartału Kultury, który ma objąć przede wszystkim Wyspę Jaskółczą oraz górną część ulicy Kolumba. Chce zapraszać do Szczecina artystów, tak jak Berlin niegdyś zrobił z twórcami z Londynu. Stolicy Niemiec pomogły w tym niebotyczne ceny najmu, które jeszcze mocniej "zachęciły" artystów do wyprowadzki z Wysp. Teraz jakiś ułamek z nich może trafić na inną wyspę – Jaskółczą. Zwłaszcza, że problem galopujących cen najmu dotknął już samego Berlina. Część pracowni już zostało umieszczonych poza stolicą Niemiec np. w Lipsku, który znajduje się od Berlina aż trzy godziny drogi. Dlaczego więc Szczecin nie może z tego skorzystać?
Polakom ciągle wydaje się, że artysta to człowiek bez pieniędzy pracujący w samotności. Tymczasem to mit. Wielkie, berlińskie pracownie artystyczne zatrudniają nawet kilkadziesiąt osób. To potencjalne, nowe miejsca pracy – przekonywał dyrektor Trafostacji Sztuki. Takie pracownie miałyby powstać właśnie przy ul. Kolumba jako Fabryka Sztuki.

Pływający basen w Floating Garden
Sekutowicz proponuje również system rezydencji artystycznych na Wyspie Jaskółczej, w ramach których zapraszano by do Szczecina znanych twórców sztuki współczesnej. Pierwsza kandydatka już jest. To prof. Susanne Lorenz z berlińskiego Uniwersytetu Sztuki znana z realizacji słynnego, podświetlanego basenu na barce. Obiekt, czyli przebudowana, trzydziestoletnia barka, powstał w latach 2002 – 2004 i stał się atrakcją Szprewy. Ma 32 metry długości i 2 metry głębokości. W zimie, po zadaszeniu, znajduje się tam sauna. Podobny projekt miałby powstać w Szczecinie. Z pływającego basenu kąpiący będą mogli rozkoszować się widokiem na Odrę. Barka zakotwiczy przy lewym brzegu wyspy. Artystka chciałaby, żeby ludzie znowu kąpali się w rzece. Woda będzie filtrowana i ocieplana – podkreślał Sekutowicz. Susanne Lorenz przybędzie do Szczecina w czerwcu.

Kafelki uratowane, choć zrewitalizowane

Co więcej, Sekutowicz nie zamierza wydawać dużych środków na projekt. Rewitalizować nie da się samymi pieniędzmi, rewitalizować można kulturą – przekonywał Sekutowicz, podając przykłady berlińskiego Katerholzig czy Baru 25, które pomimo niewielkich nakładów odniosły spektakularne sukcesy. Powstanie Wyspy Artystów pochłonęłoby ok. 4 milionów złotych. Chce oddać w ręce artystów dawną specjalną szkołę zawodową, która od kilku lat stoi pusta. Miasto wygasiło ją i połączyło z placówką przy ul. Jagiellońskiej. Chcemy zostawić tą szkołę, taką jaką jest. Nie skuwać ani jednego kafelka – zauważył Sekutowicz. Mimo wszystko, nie obędzie się jednak bez pieniędzy. Sekutowiczowi pomaga Patryk Paluszek, który zasłynął w ostatnich miesiącach projektem Domu na Odrze. Z sukcesem udało mu się zebrać potrzebne środki na budowę niezwykłej (nie)ruchomości za pomocą portalu wspieram.to. Pierwszą mieszkanką domu na wodzie ma zostać sama prof. Susanne Lorenz.