Post Filharmonii w Szczecinie na profilu facebookowym donosił: „Nie samą muzyką człowiek żyje. Nasza skrzypaczka, Patrycja Kozak (II skrzypce), jakiś czas temu zdobyła dwa złote medale podczas 8. Międzynarodowego Festiwalu Wushu w Qingdao, w Chinach. Jeden w konkurencji form tradycyjnych północnych i jeden w konkurencji Taiji Chen z mieczem”.

Patrycję Kozak, pytam, jak gra na skrzypcach w orkiestrze i praktykuje chińskie sztuki walki.

Próba w Filharmonii

W idealnym dniu wstaje pomiędzy godziną piątą a szóstą. - Pobiegać albo do siłowni na trening kondycyjny - zaczyna. Woli wykonywać go poza domem, w domu zaraz rozproszy ją jakiś kurz, który osiadł na szafce.

Muzycy Orkiestry Filharmonii w Szczecinie próby mają od godz. 9 do 13. Żeby co piątek zagrać premierę koncertu z nowym programem.

Dzięki zawodowi taty klarnecisty była obecna w filharmonii od urodzenia. Radził, że skrzypce będą dla niej najlepszym instrumentem. Skrzypków w orkiestrze potrzeba najwięcej. Ale naukę gry na skrzypcach rozpoczęła dosyć późno, gdy miała 11 lat. Nie mogła wcześniej z powodu kłopotów ze zdrowiem. Uczyła się prywatnie i zdała do średniej szkoły muzycznej, a po maturze egzaminy do pracy w orkiestrze Filharmonii.

Pięć lat temu budynek dla szczecińskich filharmoników stanął jak „biały duch miasta”. Orkiestra weszła w zupełnie nowy świat. Był w tym sezonie i taki tydzień, w którym grali trzy różne koncerty z trzema różnymi programami.

- Dzięki Filharmonii dużo mówi się o Szczecinie, dużo osób przyjechało, żeby zobaczyć miasto - zauważa Patrycja Kozak. - A jak występowaliśmy w Warszawie, znajomi stamtąd mówili: „Pewnie wam było nieprzyjemnie, bo ta nasza Filharmonia Narodowa taka stara, a wy macie taką piękną”. Koniec próby. W garderobie muzycy sięgają po komórki i sprawdzają, czy nie pada na zewnątrz.

Wushu - kung fu

Po pracy Patrycja Kozak idzie chociaż przez godzinę poćwiczyć techniki wushu [wym. łuszu]. Wushu to chińskie sztuki walki, które w Europie zostały spopularyzowane pod nazwą kung fu, np. przez kultowy film „Klasztor Shaolin” z Jetem Li w roli głównej.

Zaraz po liceum grała już w orkiestrze Filharmonii i musiała dużo ćwiczyć, żeby nadrobić czteroletnie doświadczenie studiów muzycznych (bo na studia poszła ekonomiczne). I ciało się zbuntowało. - To było szukanie zdrowia dla kręgosłupa - wspomina Patrycja Kozak. Na Discovery zobaczyła film o wushu, że to sztuka walki, ale pokazowej, z wcześniej ułożonymi układami, więc nie zrobiłaby sobie nic w rękę potrzebną przy grze na skrzypcach.

Miała 29 lat więc znów późno zaczęła. - Ale muzycy są właściwie wychowywani od dziecka w chińskiej szkole pokory, jak trzeba ćwiczyć, to trzeba ćwiczyć - uśmiecha się Patrycja Kozak.

foto: archiwum prywatne

Ćwiczenia przed występem

Po obiedzie w domu jakieś dwie godziny trzeba poćwiczyć program muzyczny, który będą grać w piątek na koncercie w Filharmonii. Muzycy mają szczególną wrażliwość na dźwięk. - Dzisiaj na próbie nieoczekiwanie włączyły się jakieś głośniki i rozległ się straszny huk, wszyscy się skuliliśmy - uśmiecha się skrzypaczka. Kulą się na ulicy, jak przejeżdża karetka pogotowia na sygnale. - Jak zaczynałam, słuchałam jak najwięcej muzyki. Teraz jak przychodzę do domu, wyłączam wszystko, co mogę - wzdycha.

Piękno Patrycja Kozak dostrzega w wyważonym dźwięku, wyrafinowanej prostocie.

Wyznanie: - Jeśli chodzi o wielką miłość do instrumentu, to kocham erhu, chiński instrument smyczkowy (dwustrunowy), to o nim się mówi, że jego barwa jest najbardziej zbliżona do głosu ludzkiego. Niestety, nie jest to instrument orkiestrowy w Europie - uśmiecha się.

Frędzle przy mieczu

- Muzyków ponoć oceniamy głównie wzrokiem, nie słuchem. Ewolucja nauczyła nas przykładać większą wagę do tego co widzimy, niż słyszymy - mówię, przywołując wyniki eksperymentu dra Chia-Jung Tsay z University College London, którego uczestnicy mieli zdecydować, którzy muzycy na nagraniach zdobyli główne nagrody w konkursach. Wygląd okazał sie decydujący i dla amatorów, i dla ekspertów muzycznych.

Muzycy żartują: „Jak się nie dogra, to się dowygląda”.

Ocenianie wushu przypomina te w łyżwiarstwie figurowym, dostaje się punkty za elementy techniczne i siłę, której wymaga np. kopnięcie z podniesioną nogą i utrzymania pięty na wysokości barku. Stąd drobna blondynka ćwiczy przysiady ze sztangą, albo w 12-kilogramowej kamizelce. Kobiety na zawody się malują. Stroje zwane pieszczotliwie przez zawodników piżamami, też podlegają modzie. Moda raz wymaga tiulowego wdzianka, innym razem kolorowych haftów. Z broni Patrycja Kozak najbardziej lubi miecz. Frędzle przy mieczach dopasowuje się do koloru ubrania.

Adepci z kręgosłupami

W idealnym dniu jeszcze po południu wychodzi na zajęcia z uczniami. - Najczęściej trafiają do mnie koło czterdziestki, kiedy zaczynają czuć kręgosłup - mówi trenerka.

Praktykę wushu rozpoczęła pod okiem Sifu Zhang Feng Juna, który 30 lat temu założył szkołę Nan Bei w Warszawie. Na jednym z obozów poznała swojego obecnego nauczyciela Mariusza Szewczyka, nauka zaowocowała otworzeniem przez nią szczecińskiego oddziału Polskiej Akademii Wushu Shen Long. Wynajmują salę w szkole na Pogodnie, ale od wiosny do wczesnej jesieni najchętniej ćwiczą w amfiteatrze im. dyrygenta Waleriana Pawłowskiego.

- Koncert to emocje zostawiane na estradzie. Wushu to próba okiełznania emocji - tłumaczy. - Nie lubię występować solo, lubię w orkiestrze - mówi.

W wushu zdobyła kilkadziesiąt medali, wicemistrzostwo świata.

Reportaże Ewy Podgajnej co drugi poniedziałek na portalu wSzczecinie.pl

fot. Kamila Kozioł, Filharmonia Szczecin