W grę wchodziły przynajmniej dwa kierunki. Arka Gdynia, albo GKS Katowice. Wędrychowski zdecydował się jednak na transfer do GIEKSy.
– Argumentem, żeby wybrać GKS był cały obiekt oraz bardzo duże zainteresowanie ze strony trenera i ze strony dyrektora. Wiedząc, że kończy mi się kontrakt - były prowadzone rozmowy. Bardzo naciskali, żebym do nich przyszedł. Ja, szczerze mówiąc, dalszej przyszłości w Pogoni nie widziałem - przyznał szczerze 23-latek.
“Gdyby chodziło o pieniądze, to zostałbym w Pogoni”
W przestrzeni medialnej pojawiały się do tej pory informacje, jakoby to klub zrezygnował z piłkarza przez historię kontuzji oraz wysokie wymagania finansowe. Wędrychowski odniósł się do nich podczas wywiadu na wSzczecinie.pl.
– Oczywiście, że kierowałem się minutami na boisku. Głupio mi to mówić, ale gdyby zależało mi na pieniądzach, to zostałbym w Pogoni Szczecin. Taka jest prawda. Wiele słuchów do mnie dochodzi, że ludzie mówią inaczej, ale to jest kompletna bzdura. Muszę to w tym momencie zdementować. Najbardziej kierowałem się minutami i zaufaniem. Takim poczuciem, że moja rola będzie ważna. Były oczywiście zapewnienia, że będę ważnym elementem drużyny Pogoni. Patrząc jednak na ostatnie miesiące i na to, co się działo w klubie, to nie byłem w stanie w to w jakiś sposób uwierzyć - powiedział naszemu portalowi zawodnik.
Orędownikiem przedłużenia kontraktu z Wędrychowskim był między innymi trener Robert Kolendowicz.
– Bardzo o to walczył. Odbyliśmy taką rozmowę. Też prezes Darek Adamczuk, dopóki nie został z nim rozwiązany kontrakt. On powiedział, że kończy mi się umowa i czy chcę ją przedłużyć. Ja powiedziałem, że chcę i tak naprawdę ten aneks był gotowy. W momencie, kiedy przyszli nowi właściciele, to wszystko zostało wstrzymane. Najpierw powiedzieli, że ta oferta będzie po finale Pucharu Polski. Potem nie było tej propozycji. Temat wrócił dopiero po ostatnim meczu sezonu - opowiada szczecinianin i przytacza sytuację, która zrobiła na nim spore, negatywne wrażenie.
– Informację o tym, że będzie propozycja kontraktu otrzymałem po telefonie osoby, która jest w ogóle spoza klubu. Nie chcę o tym mówić, ale spoza klubu osoba mi powiedziała, że dostanę ofertę w ciągu tygodnia. Dostałem ją po jednym dniu, bo powiedziałem, że jeżeli klubowi zależy to dostanę tę ofertę. Dostałem ją, ale nie byłem generalnie przekonany do tego, żeby zostać w Szczecinie - wspomina zrezygnowany Wędrychowski.
Pogoń Szczecin nie zatrudnia aktualnie dyrektora sportowego. Aktywnie poszukuje także koordynatora klubowej akademii. Kwestiami sportowymi zajmują się właściciel Alex Haditaghi oraz dyrektor zarządzający Tan Kesler.
Ze szczecińskiego klubu latem odeszli jeszcze między innymi Rafał Kurzawa, Olaf Korczakowski i Kacper Łukasiak. Do zespołu dołączyli natomiast Jose Pozo i Mor Ndiaye. Następne transfery do Dumy Pomorza spodziewane są na początku lipca.
Komentarze