Na ich koncerty zawsze przychodzą tłumy. Zespół robi wszystko by publiczność bawiła się świetnie. Tak było i tym razem. Około 800 fanów Comy mogło wczoraj zaśpiewać razem z zespołem. Wszyscy zmęczeni, spoceni, ze zdartymi gardłami. Ale było warto.

Koncert

Ku zaskoczeniu wszystkich koncert zaczął się wcześniej. Przywitały nas „Zaprzepaszczone Siły Wielkiej Armii Świętych Znaków”. Gdy tylko publiczność usłyszała pierwsze nuty od razu ruszyła pod scenę. Zrobił się straszny tłok, ale wszyscy dzielnie śpiewali z Rogucem.  „Chaos kontrolowany” i „Pierwsze wyjście z mroku” spowodowały, że pod sceną zrobiło się bardzo gorąco. Tłum skaczących, spoconych, zadowolonych i śpiewających ludzi oszalał, gdy jako następny utwór usłyszeli „Transfuzję”. Nie było chyba nikogo kto  by nie podskakiwał w rytm muzyki. Rzadko grany na koncertach „Czas globalnej  niepogody” zaczarował publiczność. A później przez większość uwielbiana „Ostrość na nieskończoność”. Wszyscy śpiewali na całe gardła. Nikt się nie oszczędzał, bo w końcu ostrość to ostrość.

Jako kolejne usłyszeć mogliśmy „Trujące rośliny” i „Zamęt”. Pogo pod sceną szalało a ochrona miała dosłownie pełne ręce roboty. Zdecydowanym plusem w porównaniu z poprzednim koncertem Comy w SDS-ie było to, że tym razem ochrona łapała osoby niesione na rękach i nikt nie zrobił sobie krzywdy. Później „Tonacja” nie było nikogo, kto nie krzyczał „Dla skurwysynów nie mamy litości”.

„System” pochodzący z drugiej płyty zespołu również pokazał jak Szczecin potrafi się bawić. A później „Skaczemy” do góry ludzie i nie było nikogo kto nie spełnił prośby płynącej ze sceny. „Święta” i „Świadkowie schyłku królestwa wiecznych chłopców” to kolejne utwory z set listy. A następnie  „Spadam”. Ile można tak spadać? Chciałoby się odpowiedzieć wiecznie. Niestety nic nie trwa wiecznie. Zabrzmiał „Zbyszek”. Oczywiście długie wprowadzenie, budowanie napięcia wśród publiczności tylko po to by „Zbyszek skoczył z wieżowca”.

Bisy

Oczywiście wszyscy domagali się bisów. Głośne owacje na zmianę z krzykami „bis, bis, bis” i prośbą o „jeszcze jeden, jeszcze dwa, jeszcze trzy” spełniły swoje zadanie. Zespół wyszedł na scenę… i zagrał „Listopad. Publiczność oszalała, bo w końcu domagała się go przez cały koncert. Następnie „Popołudnia bezkarnie cytrynowe” i „Cisza i ogień” czyli nieco spokojniej. Mimo tego publiczność nie szczędziła gardeł. Na tym zakończył się koncert lecz dla wytrwałych to nie był jeszcze koniec spotkania z zespołem.

A po koncercie…

Każdy kto poczekał odpowiednio długo mógł otrzymać plakat. Oczywiście zespół wyszedł do fanów. Muzyków od razu obległy tłumy. Każdy chciał chociaż przez chwilę porozmawiać, otrzymać autograf czy zrobić sobie zdjęcie. Oczywiście wszystkim się udało. Jeżeli o tym czy koncert jest dobry świadczy atmosfera przed i po oraz to jak bawili się ludzie, to ten koncert można zaliczyć zdecydowanie do bardzo udanych.