Narzekanie na swoje własne miasto jest nieodłącznym składnikiem mentalności szczecinian. „Szczecin to prowincja, w której nic się nie dzieje”. „Wiocha z tramwajami”. Miasto, które mimo dogodnego położenia jest miastem niewykorzystanych szans. Takie opinie często wśród szczecinian można usłyszeć. A jednak jest coś, czym Gród Gryfa z pełną odpowiedzialnością może się pochwalić poza swoimi murami. Może nie jesteśmy metropolią, nawet jak na warunki polskie. Za to mamy nekropolię- największą w Polsce i trzecią co do wielkości w Europie. Cmentarz Centralny w Szczecinie ustępuje obszarem jedynie swoim odpowiednikom w Hamburgu i Wiedniu.

Dzień Wszystkich Świętych i Zaduszki to najlepszy czas na poznanie tej naszej szczecińskiej dumy. „Nekropolia z tramwajami” to wcale nie jest ironia, sugerująca, że pochwalić się możemy jedynie cmentarzem. Już abstrahując nawet od faktu, że w Szczecinie ostatnio dzieje się wiele. Chlubienie się nekropolią może brzmieć dość groteskowo, jednak nie w tym przypadku. Groteską jest nazywanie „dumą Pomorza” drużynę piłkarską, która nigdy nie była potęgą nawet w lidze polskiej- jednej z najsłabszych lig europejskich. Koniec dygresji… Za to Cmentarz Centralny nie jest zwykłym cmentarzem…

 

przenieść pogrzeby z kościołów i miast do ogrodów

            Wchodząc na teren naszej monumentalnej nekropolii mijamy neoromańską Bramę Główną. Trafiamy między groby, ale rozsiane u korzeni drzew malowniczego parku. Około 415 gatunków i odmian drzew i krzewów, ponadto liczne baseny, strumienie, stawy. Cmentarz otwarto oficjalnie w 1901 r. pod nazwą Hauptfriedhof.  Naczelną koncepcją jego głównego architekta- radcy budowlanego Wilhelma Meyera- Schwartau, było hołdowanie modnej wówczas tendencji, by „przenieść pogrzeby z kościołów i miast do ogrodów”. Nekropolia o charakterze parku była dość nowatorską koncepcją. Wcześniej na tak osobliwe połączenie doczesnego wypoczynku z wiecznym  odpoczynkiem wpadli twórcy cmentarza w Hamburgu. Szczecin miał więc dobry wzór do naśladowania. Przed II wojną światową cmentarz miał nawet własne ogrodnictwo ze szklarniami i nowoczesną instalacją nawadniającą oraz dwie szkółki drzew.

„Park, który grzebie umarłych” został zaprojektowany bardzo starannie pod względem botanicznym. Przy doborze drzew sugerowano się takimi niuansami jak kolor liści w różnych porach roku, ich pokrój, a nawet wygląd w okresie kwitnienia. Od początku we florze parku szczególne miejsce miał dąb- w folklorze symbol trwałości, długowieczności, siły. Wedle wierzeń skandynawskich korony dębów są naturalnym siedliskiem dla dusz umarłych przodków.

 

osobliwe połączenie doczesnego wypoczynku z wiecznym  odpoczynkiem

            Jeśli chodzi o plan, na którym zbudowano nekropolię, to zastosowano wyraźną oś główną, wokół której symetrycznie rozmieszczono kwatery. Oś ta miała biec ku zachodzącemu słońcu tak, że zachodzące słońce znikać będzie na przedłużeniu tej osi. Stąd druga nazwa cmentarza, a także nazwa ulicy, wzdłuż której nekropolia się rozpościera do dziś-Ku Słońcu.

            Największy rozkwit Hauptrfriedhof „przeżywał” za czasów swojego pierwszego dyrektora Georga Hanninga. Ustalił on ściśle wysokość nagrobków, zabronił używania granitu, polerowanych marmurów, gipsowych figurek, metalowych płyt, zdjęć nagrobnych.  jakkolwiek kuriozalnie to brzmi, walczył z cmentarnym kiczem. Organizował konkursy sztuki nagrobnej, do których zapraszał znanych artystów. Dla idei forsowania wyższej sztuki w cmentarnym rzemiośle urządził nawet cmentarz pokazowy, bez grobów ale z przykładnymi nagrobkami.

 

ogród śmierci w którym kwitnie życie

Cmentarz Centralny to nie tylko groby ukryte między bogatą roślinnością malowniczego parku. Zachwycać może bogactwo pomników. „Tym, co nie powrócili z morza”, „Pamięci Dzieci nienarodzonych”, „Pamięci Sybiraków”, „Bohaterów Wojny Ojczyźnianej 1941- 1945”, „Chwała Żołnierzom Wyzwolicielom I Frontu Białoruskiego”, Krzyż Katyński to tylko niektóre z wielu ciekawych monumentów, zdobiących historyczno- społeczną odsłonę naszej nekropolii. Największy i najbardziej reprezentatywny dla Cmentarza Centralnego jest niewątpliwie Pomnik Braterstwa Broni. Cztery wielkie husarskie skrzydła imitują literę „v”- inicjał wiktorii, zwycięstwa.

W tak pięknych okolicznościach przyrody, i- prawda!- niepowtarzalnych, -dzień 1 listopada może być dniem obcowania nie tylko z martwą, ale i żywą naturą. Cmentarz Centralny samym swym charakterem odstaje od typowo szczecińskiej ba!- typowo polskiej nostalgii, smutku, szarości, żalu, pesymizmu. I dlatego możemy być dumni z naszej nekropolii. Nie ma w tym groteski, ironii. Jest za to przewrotność mentalna. Pośród narzekania, pesymizmu i szarości dnia powszedniego, oazą koloru i życia staje się ożywiony cmentarz. Miejsce jedyne w swoim rodzaju- nekropolia, ogród śmierci w którym kwitnie życie.