Stocznia Pomerania jest spadkobiercą historii Stoczni Remontowej Parnica, która działała przy ul. Gdańskiej od 1964 do 1999 roku. Rocznie remontowanych jest tam kilkadziesiąt statków, m.in. jednostek handlowych i okrętów Marynarki Wojennej RP. Problemem ograniczającym zakres oferowanych usług był jednak od zawsze brak doku.
– Dlatego nasza inwestycja spełnia marzenia kilku pokoleń stoczniowców zatrudnionych w Stoczni Parnica a obecnie w Stoczni Pomerania. Dzięki niej mamy możliwość świadczenia komplementarnych usług dla naszych klientów, dokując ich statki podczas remontów. Naszym klientem docelowym są armatorzy krajowi i zagraniczni, których wielkość statków nie przekracza 5000 DWT. Będziemy mogli dokować statki o długości do 128 m i szerokości 25 m. To olbrzymi wachlarz możliwości – tłumaczy prezes Mańkowski.
Dok wybudowała spółka Astillero, która również należy do Net Marine Group. Prace kosztowały ponad 45 mln zł, z czego przeszło 23 mln zł pochodziło z dofinansowania unijnego z programu operacyjnego Inteligentny Rozwój 2014 – 2020. Nowa konstrukcja ma bowiem innowacyjny charakter. Zastosowano dwa gatunki stali, aby była lżejsza, jednocześnie spełniając wszystkie kryteria wytrzymałościowe.
– Wymagało to wysiłku i konieczności wykonania wielu testów, aby zoptymalizować proces technologiczny spawania sekcji konstrukcji. Obecnie rozpoczęliśmy etap V związany z zapewnieniem mobilności doku, czyli jego samodzielnego przemieszczania się na głębię dokową bez użycia holowników. To najtrudniejsze zadanie jeszcze przed nami. Wymaga ścisłej współpracy z Politechniką Morską. Jak wiadomo z każdym prototypem związane są emocje oraz ryzyko – mówi prezes Mańkowski.
Zarządzający Stocznią Pomerania liczą, że pierwsze remonty w nowym doku odbędą się jeszcze w tym roku. Wcześniej jednak konstrukcja musi przejść niezbędne testy.
Komentarze
7