Reklama szczecińskiej odzieży zbulwersowała całą Polskę. „Ile trzeba mieć pogardy do drugiego człowieka, żeby odezwać się do niego: na kolana, psie?” – pyta językoznawca Ewa Kołodziejek, profesor Uniwersytetu Szczecińskiego, która określiła reklamę jako: „prymitywną i żerującą na najniższych instynktach”.
Reklama dźwignią… skandalu
Zdjęcie: na środku młody chłopak, w jednej ręce trzyma deskorolkę, a w drugiej broń, z której celuje do klęczącego umundurowanego policjanta. Skejter patrzy na funkcjonariusza z góry, przy ustach chłopaka znajduje się dymek, a w nim pogardliwe słowa: „Na kolana, psie!”. Opisana sytuacja została przedstawiona na całostronicowej reklamie zamieszczonej w styczniowo-lutowym numerze pisma dla skejterów "Info Magazine Skateboard". W ten sposób szczecińska firma GuruGomez projektująca i szyjąca ubrania dla deskorolkarzy, próbowała dotrzeć ze swoją kolekcją do potencjalnych klientów.
Czy zabijanie jest zabawne?
Autorzy wyjaśniają, że pomysł zaczerpnęli z amerykańskich filmów, w których – jak mówi Łukasz Kosy, jeden z autorów kontrowersyjnej reklamy – „trup kładzie się gęsto, niejednokrotnie ktoś do kogoś strzela, osoba ginie, a scena ma charakter komiczny”. Twórcy zamierzali stworzyć przekaz karykaturalny, groteskowy, dlatego nadali reklamie formę komiksu. „To jest z przymrużeniem oka. Może to komunikat dosadny, ale to żarty” – zapewnia jeden z twórców, i dodaje – „Zależy, jakie kto ma poczucie humoru. Skejterzy to osoby o otwartych umysłach i dużym dystansie do rzeczywistości. Na pewno taki żart zrozumieją”.
Jak bardzo reklama ma szokować?
Jednak nie tylko o „rozśmieszenie” czytelnika chodziło. Kontrowersyjna reklama miała ukazać specyficzny sposób myślenia skejterów, zdaniem twórców: „taki pomysł drzemie w głowie każdego deskorolkowicza”. Celem reklamy było odwrócenie typowej sytuacji, w której to policjant „jest górą”. Jak podkreśla Winicjusz Bartków, współautor projektu, chciano w ten sposób „wszcząć pewną dyskusję na temat zachowania policji”. Na pytanie o to, co jego zdaniem czują policjanci, widząc taką reklamę, odpowiedział: „To jest ich prywatna sprawa”. Autorzy planowali cykl reklam utrzymany w tej konwencji. W drugiej odsłonie policjanta miał zastąpić ochroniarz, w trzeciej… ksiądz.
Czy aby na pewno „follow no one”?
„To jest symboliczna sytuacja upokorzenia drugiego człowieka. Młody człowieka, który czerpie wzorce z mediów, po prostu naśladuje, zachowuje się tak samo” – twierdzi prof. Ewa Kołodziejek. Tego samego zdania jest Renata Ropska, specjalista ds. reklamy, która podkreśla, że dzieci i młodzież traktują reklamy dosłownie: chcą wyglądać, jak ludzie z reklamy i… zachowywać się, jak oni! Nie analizują reklamy, nie zadają sobie pytania: „co autor chciał przez to powiedzieć?”. Młodzież, widząc ten obrazek w prasie – dopuszczony do druku, a więc akceptowany społecznie – myśli: skoro można pokazać, że ktoś tak postępuje, to dlaczego ja nie mogę tak postępować? Młodzi ludzie znajdą w tej reklamie usprawiedliwienie i akceptację dla postępowania wbrew prawu. Autorzy zaprzeczają jednak, by to było ich celem: „W rogu reklamy jest taki człowieczek, który mówi: ‘Follow no one!’, czyli ‘Nie naśladuj nikogo’. To znaczy, że trzeba mieć mózg i myśleć samodzielnie”.
Marketing a przyzwoitość
„To jest ogromne poniżenie i brak szacunku dla pracy, którą wykonujemy na co dzień” – mówi sierż. Grzegorz Kozłowski z Komendy Miejskiej Policji w Szczecinie. – „Bo my nie jesteśmy od tego, żeby nas poniżać, tylko od tego, żeby pomagać społeczeństwu. Konieczna jest współpraca środowiska policyjnego ze społeczeństwem, aby policjant był postrzegany przez młodego człowieka nie jako wróg, tylko jako osoba, do której może się zwrócić o pomoc”. Jak mówi Wojtek, policjant kryminalny z wieloletnim stażem: „mogą mnie nie lubić, ale mogliby chociaż mnie szanować”. Mł. asp. Przemysław Kimon dodaje także: „Interweniujemy wtedy, kiedy dbamy o ich bezpieczeństwo, albo kiedy naruszają przepisy prawa. Tylko wtedy, kiedy jest to konieczne”.
Błędne koło – szukanie winnych
Jednak zdaniem autorów reklamy, wina za cały konflikt leży po stronie policji. Młodzież ma negatywny stosunek do stróżów prawa, ponieważ jest nadmiernie kontrolowana i ograniczana. Jak mówi Łukasz Kosy: „Młodzież jest niezadowolona z tego, że są w nadmiernej ilości legitymowani, niejednokrotnie poniżani, często zdarzają się sytuacje, że grozi się im pobiciem”. Na forum dotyczącym skateboardingu możemy jednak przeczytać: „Mówimy, że policja nas nie lubi i nie szanuje, ale jak mają nas szanować, gdy widzą takie coś?”. Jakiego postępowania należy oczekiwać od funkcjonariuszy, gdy ich koledzy po fachu giną z rąk nieletnich za wypełnianie swoich zawodowych obowiązków, a prasa hobbystyczna publikuje poniżające ich ilustracje i określa mianem „psów”?
Skateboarding is NOT a crime!
„Policjant nie jest wrogiem numer jeden deskorolkarzy, ale panuje taki stereotyp i wszyscy myślą, że nienawidzimy policji, ale tak nie jest” – mówi jeden ze szczecińskich skejterów. Reklama poruszyła środowisko fanów deski, którzy nie utożsamili się z jej przekazem. Podniosły się głosy sprzeciwu, potwierdzające, że w świecie skateboardingu nie ma miejsca na propagowanie przemocy, bo „deskorolka łączy, nie dzieli ludzi”. Skejterzy, wypowiadający się na forach, przekonują, że w ich środowisku nie ma akceptacji dla tego typu działań. „Zrobili najgorszą z możliwych rzeczy, przekreślili cały dorobek polskiej deski jednym ruchem" – czytamy na jednej ze stron, i dalej: „Mam nadzieję, że żaden skejt nie kupi nigdy produktu tej firmy”.
W niewłaściwym momencie
„Autor zapomniał o tym, że to właśnie policjanci niejednokrotnie narażając swoje życie – choćby przykład policjanta z Warszawy – dbają o bezpieczeństwo mieszkańców całego kraju i też tych, którzy jeżdżą na deskorolkach” – podkreśla mł. asp. Przemysław Kimon. 10 lutego w Warszawie policjant zginął, tylko dlatego że zareagował, gdy dwóch nastolatków dewastowało tramwaj. „Po zabójstwie policjanta w Warszawie taka reklama szczególnie oburza” – zaznacza mł. insp. Mariusz Sokołowski, rzecznik prasowy Komendy Głównej Policji. Wkrótce po tym wydarzeniu, pod Płockiem pobito policjanta, który zwrócił nastolatkom uwagę na niewłaściwe parkowanie. Czy aby na pewno w tej sytuacji taka reklama jest na miejscu?
Dalsze losy reklamy
Specjaliści od razu uznali reklamę za sprzeczną z dobrymi obyczajami, a ponadto łamiącą przepisy Kodeksu Etyki Reklamy oraz naruszającą Ustawę o Radiofonii i Telewizji w punkcie dotyczącym zakazu propagowania działań niezgodnych z prawem. Wycofanie reklamy zapowiedział redaktor naczelny magazynu, Andrzej Skrobański, który stwierdził, że priorytetem powinien być pozytywny wizerunek deskorolki. Sprawą zajęła się prokuratura, która sprawdza, czy reklama nie łamie przepisów prawa karnego. Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa złożyła także Komenda Główna Policji, która uważa, że właściciele „Info Magazine” powinni zostać ukarani za „publiczne nawoływanie do występku albo zbrodni bądź też publiczne pochwalanie popełnienia przestępstwa”. Minister sprawiedliwości, Krzysztof Kwiatkowski jest jednak w tej kwestii ostrożny: „Ta reklama jest przejawem skrajnej nieodpowiedzialności, bulwersuje, szczególnie, że mamy w pamięci zabójstwo policjanta. Ale wkraczanie z paragrafami w obszar reklamy jest trudne, szacunku dla funkcjonariuszy nie da się zadekretować przepisem prawa”, mówił w TVN24.
Wykorzystano: materiały Gazety Wyborczej, TVP3 Szczecin, TVN24.
Komentarze
7