Na początku chciała na instagramie opisywać życie w kamienicy i życie w lesie. Połączyć dwa światy, które mocno pokochała. Swój profil naturalnie zatytułowała kamienica_w_lesie. - Ale paradoksalnie, zanurzając się w kojącej atmosferze domku na skraju lasu, jeszcze bardziej pokochałam nasze mieszkanie w kamienicy i moje miasto - zauważyła Monika Szymanik.

Z wizytą na Wojciecha 1

- Za każdym razem, kiedy tu wchodzę, czuję radość - mówi. Dziesięć lat temu zamieszkała z rodziną w najpiękniejszej kamienicy Szczecina.

Przy ul. Wojciecha pod numerem 1 od 1904 roku stoi elegancki budynek. Mieszkania tu przed wojną należały do jednych z najdroższych w mieście.

Stylowa, secesyjna kamienica została zbudowana na zlecenie Alberta Netza, wysokiego urzędnika i właściciela Cesarsko - Królewskiej Firmy Spedycyjnej, (ulokował też w kamienicy swój kantor).

Bogaty inwestor projekt zamówił u Franza Liebergesella, architekta, który przekonywał szczecinian do secesji. W prestiżowym projekcie na Wojciecha 1 pokazał możliwość połączenia dwóch nurtów występujących w ornamentyce secesyjnej. Jak motywy organiczne mogą harmonijnie łączyć się z geometrycznymi, żeby razem podkreślać dekorowaną strukturę budynku.

A jak zostawimy za sobą odgłosy miasta i wejdziemy przez bramę, to zobaczymy jeszcze najpiękniejsze szczecińskie podwórko, z małą fontanną pośrodku. Liebergesell z wyjątkową pieczołowitością zadbał o każdy zakątek i szczegół w domu, także w oficynie.

W wielu mieszkaniach przy Wojciecha 1 zachowały się elementy pierwotnego wyposażenia: podwójne drzwi z secesyjną ornamentyką, podłogi wyłożone parkietem w mieszkaniach od frontu i deskami w oficynie, roślinne sztukaterie na suficie, klamki i okucia zamków.

U Moniki Szymanik pije się herbatę w kuchni z widokiem na piękne przedwojenne kafle z nenufarami. - Są ozdobą nie tylko kuchni, ale i całego mieszkania - uśmiecha się gospodyni.

Gość z podwórka

Kilka lat temu spotkała siedzącego na podwórku starszego pana otoczonego dorosłymi dziećmi, który do piątego roku życia w 1945 roku mieszkał w tej kamienicy. Miał o pięć lat starszą siostrę, która napisała pamiętnik ze swojego dzieciństwa. Podarował go Monice Szymanik. Takie dziecięce spostrzeżenia, gdzie opisuje każdy wydeptany w domu i okolicy kąt. Jak się bawiła w piaskownicy w pobliskim parku (Andersa), do którego Monika też chodziła kilka lat temu ze swoimi dziećmi. Jak spędziła ostatnie Boże Narodzenie w Stettinie a właściwie w Szczecinie 1945 roku, z mamą i młodszym bratem, gdy ich ojciec pojechał szukać możliwości opuszczenia miasta.

Monika Szymanik: - W mojej kamienicy przez 40 lat mieszkali Niemcy, a już od ponad 70 lat żyją Polacy.

Jak ruszyła w miasto

15 lat temu postanowili z mężem zamieszkać w Szczecinie (pochodzi z Gorzowa Wielkopolskiego). W pierwszym mieszkaniu przy ul. Krzywoustego był wspólny korytarz do łazienki i toalety, ale przedwojenne piece wiele rekompensowały. Pojawiła się możliwość, zamiany adresu na Wojciecha 1. - Byłam szczęśliwą kurą domową - uśmiecha się. Kiedy odchowała dzieci, ruszyła w miasto. I zaczęła dzielić się jego odkrywaniem na instagramowym koncie kamienica_w_ lesie.

- Szkoda życia na mieszkanie w mieście, którego się nie kocha - tłumaczy. - Zresztą, spotykam mnóstwo ludzi, którzy kochają to miasto. Zależy mi na wzmacnianiu lokalnej tożsamości - podkreśla.

Konto na instagramie

Chodzi więc wokół szczecińskich kamienic, robi zdjęcia telefonem i na bieżąco dzieli się odkryciami.

„Wczoraj wieczorem mijałam kamienicę przy al. Piastów 13 i przepadłam. Przechodziłam obok niej setki razy, a dopiero wczoraj zachwyciła mnie ogromnie - czytam wpisy Moniki Szymanik. - Ma przedogródek jak wiele innych na tej alei. Ale tu jest właśnie owocująca śliwa. I przepiękne ogrodzenie z różami. Wrócę tu jeszcze koniecznie”.

„Szczecin ma chyba najpiękniejsze balkony na świecie. Spójrzcie sami. Uwielbiam takie widoki bez granic. Ulica Piotra Ściegiennego 62”.

„Ulica Swarożyca 11 i 13. Kamienice ubrane w ażurowe balkony jak w najpiękniejsze sukienki”.

„Wiem, że Aleja Jana Pawła II z przepięknym morzem hortensji była u mnie przedwczoraj. Ale dzisiejszy popołudniowy spacer tą drogą zachwycił mnie tak bardzo, że muszę Wam te zdjęcia pokazać. Dziś ten widok oświetlało zachodzące słońce. Mogłabym tu przechodzić codziennie tylko po to, żeby popatrzeć na kamienicę na rogu alei Jana Pawła II z ulicą Mazurską, którą po prostu uwielbiam. Szara, najbardziej zniszczona przyciąga mnie jak magnes. I może hortensji będzie coraz więcej w mieście?”.

To jej wędrowanie przez Szczecin na instagramie śledzi już ponad 2,5 tysiąca „fallowersów”: szczecinian, szczecinian rozproszonych na całym świecie, mieszkańców kamienic w całej Polsce. Zachwycają się zdjęciami i prowadzą rozmowy o Szczecinie.

A Monika Szymanik robi kolejny krok. Autorski album ma się ukazać w tym roku. - Najbardziej naturalnym kluczem do ułożenia zdjęć, wydały mi się zmieniające pory roku - mówi. - Przyroda bardzo mi pomaga. Zieleń z kamienicami Szczecina bardzo współgra.

Prawdziwa wycieczka

Stowarzyszenie Oswajanie Sztuki poprosiło Monikę Szymanik o poprowadzenie wycieczki autorskim szlakiem kamienicznym. Startujemy z adresu Jagiellońska 91, gdzie w witrynie „Galerii [od] ulicy” zawisły zdjęcia „stareńkich kamienic” (jak pieszczotliwie mówi autorka) w śródmieściu.

Nasza przewodniczka podziwia renowacje kamienic z poszanowaniem starego, bo wtedy są z duszą, tak się udało przy ul. Bałuki 22, gdzie przy remoncie odkryto w korytarzu malowidła i je odrestaurowano. Ale już na Kaszubskiej sufit musiał zostać zamalowany, bo na jego odnowę mieszkańcy nie mieli funduszy.

O pięknie mówi przy ładnie odrestaurowanych kamienicach, jak ta przy Mazurskiej 42, jak i tych okaleczonych przez czas i historię, jak przy Więckowskiego 1, gdzie zaglądamy do zrujnowanego środka. - Zniszczone może być piękne - mówi niezrażona. - Piękniejsze niż te odremontowane w sposób bogacki, bez poszanowania dla tego co stare.

Zatrzymuje nas przy małej kawiarence Cafe Berlin przy Bałuki 17. - Zachwyciło mnie, że właściciele zachowali wszystkie ocalałe elementy, w tym przedwojenną markizę, ponoć jedną z trzech, która ocalała w doskonałym stanie po wojnie w Szczecinie - mówi. - Pozostawili też emblemat przypominający o tym, że przez wiele lat działał tu zakład fotograficzny „Krystyna”.

Kolejne uwielbiane przez Monikę Szymanik miejsce, to brama Jana Pawła II 42, która jest dość ciemna i nie zapowiada tak bajecznie pięknego i wysmakowanego kolorystycznie sklepienia w szarozielone wzory z chabrowymi akcentami, jakie zobaczymy.

I kolejne odkrycie, które podpowiedziała jej Joanna Kwiatkowska z instagramowego profilu Niewidzialnemiasta. Żeby zajrzeć za drzwi prześwitu bramowego kamienicy na ul. Śląskiej 41. Zza warstw farby wydobywa się twarz (nieco zamalowana czarnym sprayem), której ciemne oczy patrzą prosto na nas. - Nie ma dla mnie nic piękniejszego niż ślady przeszłości, które oparły się wszelkim przeciwnościom - skomentuje Monika Szymanik.