Czy telefon z dobrym aparatem, dostęp do Internetu i trochę wolnego czasu na niespieszne spacery to dobry początek na książkę? Przekonajcie się sami, odszukując „Kamienicę w lesie”.

W dobie Instagramu można być modelką, fotografem, kucharzem i jak się okazuje, także autorem książki. W tym miejscu muszę dodać, że książki niezwykłej, ukazującej, zdawałoby się momentami, nieuchwytne piękno. Mowa o albumie Moniki Szymanik „Kamienica w lesie – instagramowe wędrówki szczecinianki”.

Z Instagramu do księgarni

„Instagramowe” - podchodzę do tego z pewną rezerwą. Powszechny dostęp do Internetu, łatwe w konfiguracji narzędzia od lat skutkują nieprzebranymi masami „specjalistów”, „fachowców”, „twórców” i „artystów”. Ile z tego jest faktycznie godne uwagi? Decyzja należy do Was.

Ale przy „Kamienicy...” mój sceptycyzm szybko przeminął. Album został przepięknie wydany – twarda oprawa z przyciągającym zdjęciem, duży format, a w środku zachwycające zdjęcia Szczecina. Książka została podzielona na cztery główne rozdziały – pory roku. Jak łatwo się domyślić, pory roku prowadzą naszą autorkę, która spacerując po mieście ukazuje nam na swoich zdjęciach piękno naszego miasta.

Taki Szczecin

Ale nic nie jest wystylizowane, poprawione, wymuskane. To w tej książce chyba zachwyciło mnie najbardziej – Monika Szymanik nie pudruje Szczecina. Wyciąga pozostałości po niemieckiej przeszłości, obdrapane ściany, łuszczącą się farbę. Wszystko jednak jest przedstawione w takim ujęciu, które sprawia, że wszystko to – trochę po przejściach, z „latami na karku” jest piękne. Do tego dochodzi detal: tutaj poręcz w przedwojennej kamienicy, mozaika na klatce schodowej, chodnikowe płyty w blasku zachodzącego słońca, poranna mgła, okiennice. Zazdroszczę autorce bystrego oka, zdaje się, że widzi więcej, szerzej, dokładniej. Tego, że więcej w niej skupienia i zaangażowania, i umiejętności wyłapania szczegółu, i – co chyba jest najbardziej niebywałe – uchwycenia tego na zdjęciu.

Zdjęcia autorki znajdziecie w Internecie, na jej stronie https://kamienicawlesie.pl/ oraz na Instagramie: (od tego wszystko się zaczęło!) nick: kamienica_w_lesie. Jednak to nie to samo co druk. Zachęcam Was do tego, by sięgnąć po książkę, mieć ją na swojej półce i od czasu do czasu spokojnie, bez pośpiechu przeglądać jego strony. W dużej mierze to Szczecin, którego zaraz nie będzie, który się zmieni. Warto zachować go w pamięci i własnej bibliotece.

Stareńki, stareńki, stareńki

Zdjęcia – to sedno sprawy, wartość najwyższa „Kamienicy w lesie”. Fotografiom towarzyszą opisy, także instagramowe. Krótkie, pełne emocji, które towarzyszyły autorce podczas spaceru, ale – jak dla mnie – oferujące niewiele informacji nt. obiektu, który został na zdjęciu ujęty. To ma swój urok, nie przeczę. Czytelnik przestawia się na tę instagramową narrację i ją akceptuje, daje się porwać „niezobowiązującym opowieściom z Internetu”.

Sprawdźcie sami. Cena albumu to ok. 79 zł.

Zobacz też:

Monika Szymanik pokazuje szczecińskie kamienice: "Szkoda życia na mieszkanie w mieście, którego się nie kocha"