Teatr Współczesny zaprasza na pierwszą w tym sezonie premierę na Dużej Scenie. Spektakl „Frankenstein” w reżyserii Grzegorza Jaremki to nowe odczytanie słynnej powieści Mary Shelley i zarazem szansa „na dostrojenie się do dziwnej, postludzkiej i przerażającej przyszłości”.

Gatunek nieczęsto eksploatowany

– Stworzyłem ten spektakl z zamiłowania do horroru i mając wiarę w gatunek, który jest w teatrze dość rzadko eksploatowany. To nie jest jednoznaczna opowieść. Nie określamy dokładnie, kim jest obecnie Frankenstein, jest to wizja dość eklektyczna. Można się bać i śmiać, bo będziemy między humorem a horrorem – mówi reżyser.

„Frankenstein” Mary Shelley powstał latem 1816 roku, w czasie, gdy wybuchł wulkan Tambora w Indonezji, tworząc katastroficzną aurę. W tej atmosferze autorka napisała przypowieść o potworze, istocie nieumiejącej komunikować się ze światem i opanowanej myślą o zemście. Ta opowieść, uznawana za pierwsze dzieło science fiction w historii literatury, była później tworzywem do różnych interpretacji scenicznych i filmowych.

Śmieszno-straszna wizja

– Przygotowując nasz spektakl, obejrzeliśmy różne wersje tej historii, łącznie ze słynnym filmem z 1931 roku z udziałem Borisa Karloffa. Przyznam, że najbardziej mi odpowiada groteskowa, śmieszno-straszna wizja stworzona w filmie „Ciało dla Frankensteina” w reżyserii Paula Morrisseya – wyjaśnia Jaremko.

Scenariusz i dramaturgia to dzieło Mateusza Górniaka. Jako pisarz debiutował w 2022 roku powieścią „Trash story”, która znalazła się w finale Nagrody Nike. Rok później ukazała się jego druga książka – „Dwie powieści ruchu”. Z Grzegorzem Jaremko współpracował przy spektaklu „Przemiana” w Nowym Teatrze w Warszawie

Człowiek i mroczna ekologia

– Oryginalna opowieść Mary Shelley była punktem wyjścia. Sięgnęliśmy po ten mit popkultury, żeby sprawdzić, jak horror jest odbierany obecnie i co teraz może być dla nas straszne. Przesuwamy perspektywę myślenia o człowieku, jednostce na całą planetę, mając na myśli działania, które wpływają nie tylko na otoczenie, ale na cały świat. Tekst scenariusza pisałem także m.in. w oparciu o „Mroczną ekologię” Timothy'ego Mortona – mówi Górniak.

Niewątpliwie duże znaczenie w tak przyjętej konwencji ma scenografia, która została przygotowana przez Annę Marię Karczmarską i Mikołaja Małka. Na scenie zobaczymy rzeźby z prętów, falochrony, na ścianach powstały surrealistyczne rysunki i obrazy…

Postświat i estetyka thrashowa

– Scenograficznie to przestrzeń rebusu i wielu kontekstów. Sięgamy po postświat, estetykę trashu. Kostiumy w luźny sposób nawiązują do pierwszej połowy XIX wieku. Traktujemy je bardziej symbolicznie – mówi Karczmarska.

W obsadzie aktorskiej znaleźli się m.in. Barbara Biel, Arkadiusz Buszko, Maria Dąbrowska, Paweł Niczewski, Wojciech Sandach. Pierwszoplanową rolę, Wiktora Frankensteina, kreuje Kacper Kujawa, dla którego jest to druga rola w Teatrze Współczesnym w Szczecinie (występuje też w inscenizacji „Giselle, tańcz!”).

Bohater pod presją

– Ta rola to bardzo ciekawe wyzwanie. Bitwa, którą toczy główny bohater, to efekt niezgody i buntu wobec tego, co mu narzuca otoczenie. Jego zmagania są próbą odpowiedzi na pytanie, czy potwór jest na zewnątrz czy też trzeba go szukać we własnym wnętrzu – mówi Kujawa.

Jaki jest szczeciński „Frankenstein” przekonamy się już w ten weekend. Premiera spektaklu nastąpi w sobotę, 9 listopada. Bilety są jeszcze dostępne.