Gdy cały kraj śpiewał pieśni patriotyczne, w „Słowianinie” zabrzmiały również utwory o Polsce, ale w trochę innej konwencji... 11 listopada wystąpiła w tym klubie Maria Peszek ze swoim zespołem.
Rockowy przekaz
Artystka wydała miesiąc temu swój trzeci album i aktualnie promuje go podczas trasy po całym kraju. „Jezus Maria Peszek” to płyta, która potwierdziła z pewnością jej talent do pisania dobrych, „niegrzecznych” tekstów, a także muzycznie jest co najmniej interesującą propozycją. Do Szczecina Maria przyjechała wraz z muzykami, którzy brali udział w jej nagraniu czyli z Kubą Staruszkiewiczem (perkusja), Patem Stawińskim (bas), Foxem (klawisze), Arturem Hołuszko (mandolina) oraz Jurkiem Zagórskim (gitara). Był to zatem mocny, rockowy występ, z elektronicznymi „uzupełnieniami”.
Publiczność wypełniła niemal cały klub oczekując być może jakichś spektakularnych akcji scenicznych, z których Maria jest znana, a tymczasem tym razem oprawa pozamuzyczna była skromna. Żadnych rekwizytów, strojów itp. Był za to konkretny przekaz, a w pierwszej części wieczoru set lista była odtworzeniem programu ostatniej płyty. Od numeru, który aktualnie emitują stacje radiowe czyli „Ludzie psy” do „Zejścia awaryjnego”. Oczywiście największe ożywienie wzbudziły piosenki najbardziej obecne w mediach – czyli „Sorry Polsko” i „Padam”.
Osobisty Jezus
Publika śpiewała część tekstów razem z wokalistką, która zresztą co jakiś czas schodziła ze sceny kierując mikrofon w stronę widzów. Sama dobrze się bawiła podczas wykonywania tych numerów i z czasem „zrzuciła” część odzieży, by swobodniej poruszać się w rytm dźwięków serwowanych przez jej kolegów.
Po zagraniu „Zejścia...” zgodnie z tym tytułem muzycy opuścili scenę, ale wiadomo było, że to jeszcze nie wszystko... Jazgotliwy riff gitary był wstępem do zagranego po przerwie klasyka z dorobku Depeche Mode – „Personal Jesus”, który jeszcze bardziej rozruszał widzów, a potem dostaliśmy trzy utwory z poprzedniej płyty wokalistki – „Maria Awaria”. Były to: „Ciało”, „Marznę bez Ciebie” i „Piosenka dla Edka”. Ci, którzy nie znają nowszych nagrań dostali więc to, na co czekali najbardziej, a ucieszyli się zapewne także z kolejnego „dodatku” czyli najstarszego w całym programie utworu – „Moje miasto”.
Sorry Polsko raz jeszcze
Na finał znów usłyszeliśmy słowa „Nie każ walczyć nie każ ginąć nie chciej Polsko mojej krwi sorry Polsko”, które może starsze pokolenie szokują, ale publiczność w „Słowianinie” przyjęła je z aprobatą.
Komentarze
0