Ostatni dzień tegorocznego Festiwalu Artystów Ulicy zwieńczył występ zespołu Dikanda, z towarzyszeniem Jacka Hałasa. Magiczne brzmienia płynącej wprost z serca muzyki urzekły publiczność, licznie zgromadzoną na zamkowym dziedzińcu, pomimo niesprzyjającej pogody.
Kilka minut po północy dziedziniec Zamku Książąt Pomorskich zapełnił się przybywającą licznie publicznością, która przywitała muzyków niezwykle entuzjastycznie. Otwierając finałowy koncert, Ania Witczak poświęciła kilka słów historii zespołu, oraz jego wieloletniej przyjaźni i współpracy z zespołem Teatru Kana. Jak sama stwierdziła, niezwykły klimat jaki od lat towarzyszy każdej edycji Festiwalu, narodził się z rodzinnej i kameralnej atmosfery jaką wytwarzają wokół siebie artyści zgromadzeni wokół inicjatyw Kany. Zespół, koncertujący od lat w różnych zakątkach świata, zatoczył w tym roku pełne koło; to właśnie w Szczecinie, dziesięć lat temu narodziła się inicjatywa stworzenia zespołu, grającego muzykę stanowiącą połączenie fascynacji rdzennym, folklorystycznym brzmieniem bałkańskich dźwięków, przyprawionych szczyptą orientalnych inspiracji. Już od pierwszych minut koncertu, pomiędzy artystami i publicznością wytworzyło się niezwykłe porozumienie, w czym ogromną zasługę miała właśnie Ania, stwarzająca urzekająco bezpretensjonalny klimat magicznej niemal łączności ze słuchaczami. Publiczność bardzo szybko dała się porwać magii niezwykłej, trafiającej wprost do serca muzyki. Dikanda porwała słuchaczy w hipnotyczny, rozkołysany taniec, a zamkowy dziedziniec przemienił się w miejsce magicznego spotkania z prawdziwie poruszającą muzyką. Urzekający uśmiech obu wokalistek, w połączeniu z niezwykłą charyzmą Ani sprawił, że publiczność stała się niemal organiczną częścią pulsującego porywającymi rytmami spektaklu sztuki i tańca. Zgromadzeni na dziedzińcu słuchacze na zmianę pozwalali zawładnąć sobą raz to rzewnym wzruszeniom smutnych zaśpiewów, innym zaś razem dzikiej swawoli zaklętej w najbardziej pierwotnych rytmach bębnów.
Jeśli za wyznacznik prawdziwej sztuki przyjąć stopień, w jakim trafia ona do serca odbiorców i porusza najczulsze struny ich emocji, Dikanda stanowi bez wątpienia jeden z przykładów takiej właśnie twórczości. I choć grono odbiorców tej specyficznej muzyki – ze względu na jej alternatywny charakter – pozostanie zapewne zawsze dość wąskie, to właśnie owa specyficzność i niszowość stanowi o sile Dikandy. Gromadzi ona bowiem wokół swojej muzyki wiernych słuchaczy, którzy pozwalają członkom zespołu zawładnąć swoimi emocjami bez reszty. Sobotni koncert finałowy stanowił najlepszy tego przykład. Doskonale wpisywał się także w hasło tegorocznego Festiwalu, który z założenia prezentował sztukę ponadczasową i ponadkulturową; uniwersalne brzemienia i formy wyrazu poruszające odbiorców bez względu na miejsce i czas. „Spoiwa kultury” doczekały się zatem stosownej pointy, zaostrzając apetyt publiczności na przyszłoroczną edycję Festiwalu.
Komentarze
0