– W tym miejscu podpisała się Sinéad O’Connor – wskazuje z dumą Bolesław Sobolewski, właściciel lokalu. A potem pokazuje kolejne autografy i życzenia, pozostawione przez gości Na Kuncu Korytarza na ścianach i lustrze restauracji. – Tutaj Zofia Czerwińska, tutaj Krzysztof Kolberger, tutaj pan Olek Doba, a jeszcze w tym miejscu jest Zbyszek Wodecki – mówi Sobolewski. Każdego gościa pamięta, o każdym potrafi opowiedzieć anegdotę. Wszystkich dobrze wspomina.

„To jest kawał historii. Spędziłem tutaj 24 lata życia”

Po 24 latach kończy się historia restauracji Na Kuncu Korytarza. Lokal mieści się na Zamku Książąt Pomorskich. Doczekał się wielu tradycji i ma swoich oddanych gości, którzy zawsze podczas wizyty w Szczecinie odwiedzają restaurację. Swoją kultowość lokal zawdzięcza między innymi spotkaniom śledziożerców, które organizowane są kilka razy do roku.

Dlaczego więc popularna restauracja zostanie zamknięta? Bolesław Sobolewski nie ukrywa żalu. Decyzja podyktowana jest względami finansowymi. Restauracja – choć przyciąga klientów – nie jest w stanie poradzić sobie z rosnącymi zobowiązaniami.

– Mamy 24 lata. Jeszcze rok i mielibyśmy ćwierć wieku. Zamykanie się nie jest miłe, bo to jest znaczna część mojego żywota spędzona w tej restauracji. Zaaranżowaliśmy to miejsce, wymyśliliśmy, to jest nasze życie, życie naszej rodziny. Powodem zamknięcia jest ekonomia. Nie mogę się doczekać odpowiedzi na pismo od dyrektora Jekiela, dlaczego płacimy tak wielkie pieniądze za ogrzewanie. Wszystko rozumiemy, ale na jakiej podstawie oblicza się nasze rachunki? Nie jesteśmy w stanie im podołać – mówi Bolesław Sobolewski, właściciel Na Kuncu Korytarza.

Klienci restauracji już teraz wyrażają smutek, że kultowy lokal zniknie z mapy Szczecina.

– To jest kawał historii. Nasi goście bardzo boleją, że lokal, który był wizytówką Szczecina, będzie musiał zakończyć działalność. Byliśmy zapraszani do Berlina, Brukseli czy Kopenhagi jako kulinarni reprezentanci województwa zachodniopomorskiego. Mam żal do dyrektora Jekiela, że nie podszedł do nas w sposób łaskawszy – dodaje Sobolewski w rozmowie z portalem wSzczecinie.pl

Ściana z autografami gwiazd to wielkie dziedzictwo Na Kuncu Korytarza

Restauracja będzie działać tylko do końca sierpnia. Od 1 września br. Na Kuncu Korytarza nie będzie już przyjmować mieszkańców ani turystów. Część tradycji, np. dania śledziowe, ma być oferowana w ramach pokazów kulinarnych. Bolesław Sobolewski nie wyklucza, że niektóre dania trafią do karty restauracji Plenty, którą prowadzi córka restauratora.

Co stanie się z napisami i pamiątkami, które zgromadził Bolesław Sobolewski? Większość to podpisy na ścianach restauracji.

– Wypada to zostawić. Miałem myśl, żeby to wymazać i zostawić puste ściany, ale to byłoby niszczenie wartości, która tutaj powstała. To byłoby niszczenie arcydzieł, wiele osób, które się tutaj podpisały, już nie żyje. Niech to będzie mój spadek dla szczecinian. Może będzie tu galeria? Może kolejna restauracja? Może czasami będę tu przyprowadzać ludzi? – mówi dalej nasz rozmówca.

Dyrektor Jekiel: „Jestem zaskoczony decyzją. Zrobiliśmy wszystko, by podwyżki nie były dotkliwe dla restauracji”

Jacek Jekiel, dyrektor Opery na Zamku, w której pomieszczeniach mieści się lokal, nie ukrywa zaskoczenia tym, co mówi właściciel restauracji.

– Od 1 stycznia ceny energii i ogrzewania zmieniły się horrendalnie. Wszystkie podmioty gospodarcze mają ten problem. Jako instytucja kultury jesteśmy objęci szczególnym traktowaniem, jeżeli dzierżawimy naszą przestrzeń, to traktujemy to tak, jak ustawa przewiduje. Naliczamy więc właściwą stawkę. Pierwsza faktura pana Bolka na pewno była szokująca, natomiast późniejsze były już dużo niższe, nawet podobne do tych z ubiegłego roku. Zrobiliśmy wszystko, by zwyżki nie były dotkliwe dla restauracji. Mieliśmy nawet aneks do umowy – tłumaczy Jacek Jekiel, dyrektor Opery na Zamku w Szczecinie. – Może jest inna przyczyna? Nie mnie o tym przesądzać – dodaje.

Co stanie się z miejscem po kultowej restauracji? Opera na Zamku nie ma planów wprowadzania nowego dzierżawcy gastronomicznego.

– To jest trochę żywe muzeum. Ktoś, kto nie miałby do tego miejsca szacunku, pewnie, by to zamalował. Ja tego nie zrobię. Nie wiem, co dalej, jestem zaskoczony decyzją Bolesława. To dla mnie decyzja świeża i trudna. Nie wiem, co będzie dalej z tym miejscem. Nie będę szukał na gwałt nowego gastronomika. Zastanawiam się, czy nie będzie to powierzchnia Opery na Zamku. Może będzie to sala prób lub nasze kolejne zaplecze? – dodaje Jacek Jekiel.