30 października odbyła się nadzwyczajna Sesja Rady Miasta. Podczas niej prezydent Piotr Krzystek zrelacjonował przebieg rozmów dotyczących stoczni, jakie odbył w Warszawie oraz przedstawił ewentualne lokalizacje Szczecińskiej Strefy Ekonomicznej.

Na początek złe wiadomości

Piotr Krzystek nie przywiózł dobrych wiadomości ze stolicy. Prezydent potwierdził, że nie jest możliwa prawnie operacja przejęcia majątku stoczniowego przez gminę:

- Zbywane są zorganizowane części przedsiębiorstwa, a nie grunty. Rozmawiając w Warszawie, powtórzyłem złożoną już w ubiegłym roku propozycję, aby na części terenów stoczniowych lub w innych punktach  miasta utworzyć  specjalną strefę ekonomiczną.

 

Co to jest SSE?

Następnie prezydent przeszedł do samej koncepcji Specjalnej Strefy Ekonomicznej, która z powodzeniem funkcjonuje choćby w nieodległym przecież Goleniowie. Polega ona na zwolnieniu podatkowym firm inwestujących na danym, wydzielonym terenie. Takie rozwiązanie świetnie sprawdza się w Polsce. Szczecin, jako jedne z nielicznych dużych miast w kraju, nie posiada takiej strefy, co nie przynosi mu raczej splendoru. Za zaniedbania polityków przychodzi dzisiaj płacić miastu wysoką cenę. Upadek stoczni może pociągnąć bankructwa kolejnych, mniejszych firm. Aby proces ten nie odbył się społeczności Szczecina, są potrzebne nowe, duże przedsiębiorstwa, które ulokują się w naszym mieście.

 

Gdzie utworzyć SSE?

Piotr Krzystek na nadzwyczajnej sesji przedstawił proponowane lokalizacje takiej strefy: tereny przy ulicy Stołczyńskiej, Kniewskiej oraz nieruchomości w Trzebuszu, Dunikowie – dwóch nieistniejących obecnie osiedli znajdujących się pomiędzy Dąbiem a Wielgowem.

Prezydent ma nadzieję, że rząd w obecnej sytuacji, kiedy nie ma szans na odrodzenie się stoczni, przynajmniej w najbliższym czasie, wesprze miejskie plany utworzenia specjalnej strefy ekonomicznej. Powinno to umożliwić inwestorom rozpoczęcie ich działalności w Szczecinie i zatrudnienie chociażby byłych stoczniowców.

 

Utworzenie SSE nie takie proste

Optymiści liczący na to, że nawet przy dobrej woli rządu, w Szczecinie zawita szybko specjalna strefa ekonomiczna, która stanie się „eldorado” dla inwestorów i bezrobotnych, niech jednak nie rozbudzają zbytnio swoich nadziei. Wskazuje na to choćby przypadek lokalizacji wskazanej przez prezydenta tj. Trzebusza i Dunikowa. Od wielu lat sami przedsiębiorcy chcą tam utworzyć taką właśnie strefę, bez pomocy miasta, ale przepisy uniemożliwiają im wybudowanie na własny koszt (!) zjazdu z szosy, która docelowo ma być autostradą, a kiedy droga ma być przemianowana w ten sposób, musi spełniać pewne kryteria. W tym przypadku pojawia się problem odległości pomiędzy węzłami. Ewentualny nowo wybudowany zjazd z autostrady byłby umiejscowiony zbyt blisko kolejnego. Czy wystarczy komuś determinacji, aby rozwiązać problem feralnego węzła, który spędza sen z oczu przedsiębiorcom od lat?

 

Prezydent znowu do Warszawy

Na spotkanie w magistracie poza prezydentem i radnymi przybyli zachodniopomorscy posłowie, przedstawiciele związków zawodowych stoczni. Sesja zakończyła się apelem do rządu o pomoc miastu. W poniedziałek, 2 listopada, prezydent po konsultacjach w Warszawie ponownie spotka się z przedstawicielami klubów radnych, by dyskutować dalej o ekonomicznej przyszłości Szczecina, która na razie przedstawia się bardziej w czarnych barwach, niż w kolorowych. Przynajmniej różowe okulary na razie trzeba odłożyć na bok.