Wietnamska artystka prezentuje swoje europejskie prace. Do 5 lutego w Galerii Soraya można oglądać te ponadnarodowe dzieła.

Po wietnamsku czy po polsku?

Czwartkowy wernisaż wystawy Nguyen Le Mai pt. „Wokół figury” był wydarzeniem naprawdę niezwykłym i zaskoczył chyba wszystkich przybyłych.

- Wszyscy, którzy tu przyszli liczyli na wietnamskie klimaty. To naprawdę duże zaskoczenie. Ta wystawa w ogóle nie jest wietnamska. Odmienna od tego, co pokazywaliśmy do tej pory – komentuje Magdalena Szyłow z Galerii Soraya.

Trudno się właściwie temu dziwić. Autorka choć nosi wietnamskie nazwisko, od 18 lat żyje w Polsce i jest studentką Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie.

– Kształtowałam się w Polsce od 5 roku życia, więc trudno byłoby mi myśleć przez pryzmat kultury azjatyckiej. Wychowałam się w kulturze europejskiej. Ta wystawa jest zwieńczeniem mojej nauki. Bardziej czuję się Polką niż Wietnamką – przyznaje autorka prac Nguyen Le Mai.

Podczas dyskusji wielokrotnie podkreślała, że nie wypiera się swoich korzeni i bardzo docenia swoje pochodzenie. Chciałaby być jednak przede wszystkim postrzegana po prostu jako „artystka”. Bez wskazywania na konkretny kraj.

Być kobietą

- Interesuje mnie przede wszystkim człowiek. Chcę go okrążyć i przedstawić w różnym świetle – mówi artystka. Zaprezentowane dzieła to przede wszystkim grafiki przedstawiające kobiety.

Czarno-białe z domieszką innego kontrastowego koloru przyciągają uwagę. Mają w sobie coś z erotyki, jednak dalekie są od idealnej sylwetki kobiecego ciała utrwalonego przez pop-kulturę. 

– Na pewno nie kreuje się tutaj figury modelki. Tak jak i my się różnimy, tak i kobiety na obrazach różnią się od siebie – mówi Magdalena Szyłow.  To osoby w różnym wieku, jednak dominują przedstawienia kobiet dojrzałych, których nagość nadal potrafi zaciekawić i sprowokować.

Nagość oswojona

Dość śmiałe przedstawienia postaci jednak nie szokują. W europejskiej kulturze nagość i intymność nie jest już tematem tabu.

– Gdy patrzymy na te obrazy, to tak jakbyśmy patrzyły same na siebie. Możemy się utożsamić z tymi kobietami, które przecież nie mają twarzy. Każda kobieta może zatem dostrzec tu samą siebie – dodaje Magdalena Szyłow.

Inaczej jest jednak w Wietnamie, gdzie sprawy seksualne okryte są pewną tajemnicą. Co więcej, należy pamiętać, że kobiety nie mają tam równych praw przede wszystkim w sferze obyczajowej.

– W Wietnamie ta wystawa wzbudziłaby z pewnością dużo kontrowersji. Zostałaby określona jako odważna. W Europie akt jest często podejmowanym tematem. W Wietnamie wystawa zrobiłaby na pewno duże wrażenie – opowiada autorka.

Wystawa Nguyen Le Mai jest z pewnością ciekawym zjawiskiem nie tylko ze względu na barwne przedstawienia kobiecych aktów, ale i aspekty kulturowe. Autorka, światła, młoda, inteligentna i z pewnością uzdolniona studentka stawia pytania o znalezienie miejsca dla sztuki wielokulturowej.

Jej obrazy można oglądać w Galerii Soraya do 5 lutego.