Z wieloma zrealizowanymi inwestycjami, coraz nowocześniejsze, ale wciąż z brakami, bez tożsamości lokalnej i wiary samych mieszkańców. O tym, jak przez 18 lat zmienił się Szczecin dyskutowali w czwartek wieczorem goście i mieszkańcy zebrani w klubie Hormon. „Chcemy iść dalej czy tylko patrzeć, aby nie dogoniły nas Rzeszów i Bydgoszcz?”. „Tylko ślepiec, głupiec, złośliwiec, nie zauważyłby tego, jak przez ostatnie 18 lat Szczecin pozytywnie się zmienił” – komentowali goście debaty organizowanej przez redakcję wSzczecinie.pl z okazji 18. urodzin portalu.
W tym roku portal wSzczecinie.pl kończy 18 lat, co było niewątpliwie dobrą okazją, aby w gronie mieszkańców i gości porozmawiać o tym, jak przez te ostatnie kilkanaście lat zmienił się sam Szczecin. Czwartkową debatę w klubie Hormon poprowadził Michał Kaczmarek, a jego gośćmi byli prezydent Szczecina Piotr Krzystek, ekonomistka profesor Aneta Zelek, aktorka i wokalistka Sylwia Różycka oraz prezes szczecińskiego oddziału Stowarzyszenia Architektów Polskich Karol Nieradka.
„Szczecin ma teraz więcej plusów niż minusów”
Osiemnaście lat temu to czas, kiedy w Stoczni Szczecińskiej woduje się jeszcze statki, mieszkańcy spotykają się pod grzybkiem, katedra nie ma iglicy, a teren obecnych bulwarów nie sprzyja spacerom i podziwianiu panoramy Wałów Chrobrego. Prezydentem Grodu Gryfa jest Marian Jurczyk, a mieszkańcy sami mówią, że Szczecin to miasto biedne, nie za ładne, przypominające wioskę z tramwajami i kulturalną pustynię.
Zdaniem obecnego prezydenta miasta, Szczecin przez te kilkanaście lat przeszedł długą drogę i ma obecnie „więcej plusów niż minusów”.
– W wielu sferach dogoniliśmy inne polskie miasta. Udało się zrealizować sporo infrastrukturalnych inwestycji. Z miasta, które przez samych mieszkańców było oceniane słabo, przeszliśmy do dobrych stanów średnich. I to uważam za duży sukces. Nie ma nic gorszego, jeśli mieszkańcy nie kochają swojego miasta – argumentował Piotr Krzystek. Jednocześnie włodarz Szczecina zaznaczył, że „wciąż jest jednak jeszcze sporo do zrobienia”.
– Żadne miasto nie jest skończone, każde cały czas się zmienia, przychodzą nowe wyzwania. Każde pokolenie ma swój czas i swoje problemy – podkreślił.
„Chcemy iść dalej czy tylko patrzeć, aby nie dogoniły nas Rzeszów i Bydgoszcz?”
– Starałem sobie przypomnieć w rozmowach ze znajomymi, jak w 2005 roku wyglądał Szczecin. Nie było nic z tych inwestycji, które są teraz. Wszystko zmieniło się radykalnie. Ale nie oznacza to, że zrobiliśmy duży krok naprzód. Jesteśmy w miejscu, które „jest dobre jak na Szczecin”, ale czy wystarczające dobre? Chcemy iść dalej czy tylko patrzeć, aby nie dogoniły nas Rzeszów i Bydgoszcz? – zastanawiał się architekt Karol Nieradka.
Prezes szczecińskiego oddziału Stowarzyszenia Architektów Polskich przyznał, że Szczecinowi wiele rzeczy udało się zrealizować, jak m.in. powrót nad wodę. Nie widzi już jednak „tych europejskich ambicji związanych z projektem Szczecin Floating Garden 2050”.
– Już się nie mówi o Szczecin Floating Garden 2050. Jeżeli traktujemy to jako wizję, to zabrakło nam wiary w to, że jesteśmy w stanie to zrobić. Wiary włodarzy, mieszkańców, wszystkich związanych z tym miastem – uważa.
„Przyjazd do Szczecina był dla mnie smutnym momentem”
W 2005 roku niewiele mówi się również o ofercie kulturalnej Szczecina. Tak naprawdę dopiero w ostatnich latach stolica Pomorza Zachodniego przybiera na sile jako ośrodek kultury.
– Kiedy Michał Janicki zachęcił mnie, abym odwiedziła Szczecin i przy okazji porozmawiała z Adamem Opatowiczem, to byłam załamana. Przyjechałam z Gdyni, dostałam pokój w Teatrze Polskim z widokiem na Odrę. Na początku się ucieszyłam, ale potem zobaczyłam, że w tym mieście nic się nie dzieje – wspominała aktorka i wokalistka Sylwia Różycka.
Jak przyznała nasza gościni, pierwszy przyjazd do Grodu Gryfa był dla niej „bardzo smutnym momentem”.
– Ale od wielu lat obserwujemy tak zwane dozbrojenie kulturalne tego miasta. Nie uważam, że Szczecin jest teraz „kulturalną pustynią”. Zachęcam innych artystów do przyjeżdżania i podejmowania tutaj pracy. Mamy Teatr Polski, Teatr Współczesny, filharmonię, Operę na Zamku, Pleciugę. Na pierwszy casting Teatru Polskiego przyszło na przesłuchanie 200 osób. To bardzo dobry wynik. Jedyne co nam pozostaje, bo braki zawsze są, to zadbanie o przestrzeń dla Teatru Współczesnego, bardzo cenionego w Polsce. Na tym należałoby się bardzo mocno pochylić – przyznała.
„Jesteśmy miastem średniakiem”
Profesor Aneta Zelek przyznała, że przez 18 lat Szczecinowi udało się wypracować potencjał w wielu sferach, ale to nie oznacza, że nie ma nad czym pracować.
– Jesteśmy takim miastem średniakiem, ale tylko ślepiec, głupiec, złośliwiec, nie zauważyłby tego, jak przez ostatnie 18 lat Szczecin pozytywnie się zmienił. Mieliśmy jednak dwa poważnie nieszczęścia. Pierwszy to niedobry wewnętrzny PR, który sami sobie robiliśmy. Po drugie, Szczecin miał wyjątkowego pecha do gospodarza. Czy ten pech został odwrócony przez obecnego prezydenta? To już ocena szczecinian, ale dokonał się zwrot i mam nadzieję, że już tylko na lepsze.
Jak zwróciła uwagę była rektor Zachodniopomorskiej Szkoły Biznesu, „Szczecin tężeje, staje się bogatszy”, z jednym niepokojącym „ale”.
– W 2005 roku zadłużenie miasta wynosiło 253 miliony złotych. Dzisiaj wynosi 2 miliardy złotych. Ci, którzy mają kredyty, mogą pomyśleć, „ale co w tym złego”? Wydaje mi się jednak, że dzisiejszy poziom zadłużenia, choć nie jest histeryczny, to może ograniczać przyszłe możliwości inwestycyjne. Może być barierą.
Zdaniem Anety Zelek, Szczecin „popłynął” także w przypadku niektórych inwestycji. – Fabryka Wody i stadion są trochę przewymiarowane. Za cenę aquaparku można było wybudować kilkadziesiąt lokalnych basenów, które dzisiaj służyłyby lepiej niż wytworny obiekt, który będzie musiał swoje kosztować – skrytykowała.
Co o samym Szczecinie sądzą mieszkańcy?
O to, jak zmienił się Szczecin przez ostatnie kilkanaście lat i nad czym powinni jeszcze popracować włodarze miasta zapytani zostali także mieszkańcy. Jak usłyszeliśmy, to „bardziej nowoczesne miasto”, które „idzie do przodu i jest jednym z najpiękniejszych w Polsce”. Nie jest jednak wolne od wad. „Fajnie, gdyby przy zaczynaniu nowego remontu, ten poprzedni był ukończony”. „Mogłaby poprawić się komunikacja miejska, to obecnie duży problem”. „Wkurza mnie, że ludzie nie dbają i nie segregują śmieci” – komentowali mieszkańcy zapytani w sondzie.
Zdaniem radnego osiedla Żelechowa Arkadiusza Lisińskiego, „Szczecinowi brakuje wielkoskalowej, wysokomarżowej produkcji. Odwracanie się od jest działaniem wbrew naturze miasta” – komentował.
„W naszym mieście nie jest wykorzystywana turystyka. Mamy szlak turystyczny, który pokazaliśmy od 1993 roku z okazji 750-lecia uzyskania praw miejskich. Powinniśmy skupić się na tym, aby jeszcze bardziej uatrakcyjnić tę historię. Mamy przepiękne kamienice, historię, o którą możemy potykać się na każdym kroku” – dodał radny miejski Patryk Jaskulski.
Mieszkańcy Szczecina nadal mają też problem z „lokalną tożsamością”. Jeden z uczestników debaty uważa, że mieszkańcy „może trochę bardziej lubią Szczecin, ale wciąż w niego nie wierzą”.
„Mieszkałem w Warszawie podczas trudnego dla niej czasu. To było niewiarygodne brudne miasto, jeden z najbardziej depresyjnych widoków, jaki można było zobaczyć. To wtedy mieszkańcy zaczęli przyklejać plakaty „Zakochaj się w Warszawie”. Nie wierzyłem, że uda im się ta akcja. Ale oni w to wierzą i dmuchają w ten balonik. Tak samo jest we Wrocławiu. W Internecie to miasto wygląda jak spełnione marzenie, ale polecam wyjść poza fosę i zobaczyć jak wygląda naprawdę. Ale my w to nie wierzymy, robimy za mało, aby mieć tożsamość”.
Komentarze
10