Pogoń Szczecin w poniedziałek rozpoczęła przygotowania do nadchodzącego sezonu. Pod wodzą nowego trenera ma grać atrakcyjniej dla oka i poprawić szóstą pozycję z poprzednich rozgrywek.
Kazimierz Moskal kojarzony jest przede wszystkim z Wisłą Kraków. W jej barwach rozegrał jako piłkarz ponad 200 meczów i zdobył dwa mistrzostwa Polski. (wcześniej dwa razy sięgał po tytuł z Lechem Poznań). Pod Wawelem uczył się również trenerskiego rzemiosła, na początku jako asystent. Współpracował m.in. z obecnym selekcjonerem reprezentacji Polski Adamem Nawałką. Trzykrotnie zostawał pierwszym trenerem Wisły, najdłużej prowadził ją w 2015 roku (8 miesięcy). Bez większych sukcesów pracował również w pierwszej lidze z Termaliką Nieciecza i GKS Katowice.

Pierwszy mecz sezonu Pogoń rozegra 16 lipca. Trener Moskal już na starcie wróci do Krakowa, by zmierzyć się na wyjeździe z Wisłą.

Rozmowa z nowym trenerem Pogoni:

Jakie są pana wrażenia po pierwszych dniach pracy w Szczecinie?

Na razie nie było czasu żeby rozejrzeć się po mieście. Znam tylko drogę z hotelu do klubu i z powrotem. Wrażenia po pierwszych treningach są jak najbardziej pozytywne. Fajnie to na razie wygląda. Ale wiadomo, że wszystkich nas będzie interesować to co zdarzy się później, czyli w trakcie rozgrywek.

Na pewno oglądał pan mecze Pogoni w zeszłym sezonie. Jak na tej podstawie ocenia pan potencjał drużyny?

Ten zespół ma duży potencjał. Jest tutaj kilku zawodników o dużych umiejętnościach, mających za sobą występy w wielu zespołach i zebrane spore doświadczenie. Ale jest też grupa młodych, uzdolnionych graczy. Moją rolą będzie wydobycie ze wszystkich maksimum możliwości.

Do drużyny dołączył z Zawiszy Bydgoszcz Kamil Drygas. Jednak w poprzednim sezonie bardzo dobrze spisywali się grający na jego pozycji Rafał Murawski i Mateusz Matras. Znajdzie pan miejsce na boisku dla całej trójki?
Zadecyduje to, jaką będą prezentować dyspozycję. Jeżeli każdy z nich będzie w dobrej formie to jest taka opcja, że wszyscy zagrają w podstawowej jedenastce. Dużo zależy też od tego, kogo ostatecznie będziemy mieli w drużynie. Nie ukrywam, że liczę na pojawienie się nowych zawodników i to w krótkim czasie. A ostatecznie zagrają ci, którzy będą w stanie dać drużynie jak najwięcej.

Pogoń przykłada dużą wagę do skautingu i niektórych transferowych kandydatów obserwuje już od tygodni, jeśli nie miesięcy. Pan dopiero przyszedł do klubu. Jaka jest więc pana rola przy dogrywaniu transferów w tym okienku?
W Pogoni jest sztab ludzi, który się tym zajmuje. Różnie czasem się to później układa, bo wiadomo, że od wstępnego zainteresowania do finalnego transferu droga jest bardzo daleka. Ale oczywiście rozmawiamy o kandydatach i później sprawa nabiera biegu. Nie ukrywam, że ja też proponuję piłkarzy, którzy gdzieś tam wpadli mi w oko. Zobaczymy jak to wszystko się rozwinie i co uda się zrealizować.

Od kilku tygodni najwięcej w kontekście Pogoni mówi się o konieczności poprawy gry ofensywnej. Mało atrakcyjna postawa drużyny miała być jednym z głównych powodów zwolnienia trenera Czesława Michniewicza. W tej formacji konieczne są wzmocnienia?

Myślę, że są niezbędne. Co prawda zawsze można starać się poprawić grę formacji bez zmian, ale myślę, że każdy trener przychodząc w nowe miejsce i budując nowy zespół chciałby go wzmocnić. I my mówimy o wzmocnieniach. Za wcześnie, by zdradzać konkrety, bo kiedy nie wszystko jest pewne na sto procent różne rzeczy mogą się wydarzyć. Kiedy wszystko będzie załatwione, wtedy pojawi się oficjalny komunikat.

Podczas rozmów z zarządem rozmawialiście o celach na ten sezon? Pojawił się zwrot „europejskie puchary”?

Uprawiając sport, grając w piłkę nożną, trzeba sobie stawiać ambitne cele. Zdaję sobie z tego sprawę, że Pogoń zajmując szóste miejsce osiągnęła dobry wynik w poprzednich rozgrywkach, choć w pewnym momencie oczekiwanie były nawet większe. Idea jest jednak taka żeby wymagania były coraz wyższe. Bez stawiania sobie ambitnych celów nie będzie dalszego rozwoju. To szóste miejsce jest dla nas poprzeczką z którą będziemy się mierzyć.

Przez ostatnie osiem lat w Pogoni pracowało dziesięciu szkoleniowców. Jak w środowisku trenerskim mówi się o pracy w Szczecinie? To wyjątkowo gorący stołek?
My trenerzy musimy się z tym liczyć. Zwłaszcza, że w Polsce takie podejście to norma. To dla nas niewdzięczna rola i nie ułatwia pracy, bo na wszystko trzeba przecież czasu, a w sporcie przychodzą trudne dni. Sztuką jest jednak radzić sobie w takich momentach. Cóż, to nie my decydujemy. Prawda jest taka, że od momentu podpisania kontraktu, z każdym dniem zbliżamy się do jego zakończenia lub rozwiązania.

W tym sezonie juniorzy Pogoni zostali wicemistrzami Polski. Czy postawiono przed panem zadanie, by wprowadzać ich powoli do składu?

Cały czas podkreślam, że w mojej drużynie będą grali najlepsi. To, że ktoś jest młody nie uprawnia go od razu do tego, by wskoczyć do podstawowej jedenastki. Tak samo nie można skreślać piłkarzy mających trzydzieści kilka lat. Liczy się to, kto prezentują dobrą formę i jak dużo może dać zespołowi. Mają grać najlepsi, choć oczywiście to zawsze będzie moja subiektywna ocena. Ale to ja jestem blisko zawodników i na co dzień obserwuję na co ich stać. To ja podejmę decyzje, z których później będę rozliczany.

Dwa lata temu mistrzostwo zdobyli juniorzy Wisły Kraków, ale do tej pory żaden z nich nie został znaczącą postacią drużyny. Byli za słabi, czy gdzieś po drodze popełniono błąd?
Jest u nas dziwna tendencja. Wielu osobom wydaje się, że junior, który na tym poziomie osiąga sukcesy jest w stanie od razu wejść do ekstraklasowego zespołu i z powodzeniem sobie w nim poradzić. Tymczasem piłka juniorska i seniorska to dwa zupełnie różne światy. Gdyby prześledzić wszystkich, którzy zdobywali tytuły w juniorach, zobaczylibyśmy jak wielu zawodników po drodze się zatraciło i nic nie osiągnęło w seniorach. Żeby tym chłopcom w przyszłości powiodło się w dorosłej piłce potrzebna jest duża praca, cierpliwość, a przede wszystkim charakter.

Teraz cały piłkarski świat żyje Euro 2016. Ogląda pan mecze najlepszych drużyn w Europie również pod kątem szkoleniowym? Da się wyłapać choćby jakieś niuanse taktyczne, które później można wykorzystać we własnej pracy?
Na pewno tak. Zawsze jest szansa coś znaleźć. Choć mam teraz tyle spraw do załatwienia tu w Szczecinie, że nie za bardzo zostaje czas na oglądanie Euro. Tak od pierwszej do ostatniej minuty widziałem może 3-4 mecze. Później będę miał więcej czasu, żeby nadrobić zaległości.

Ma pan swojego faworyta do końcowego triumfu?

Ciężko mi wskazać. Wszyscy pytają o faworytów, a tymczasem w piłce nożnej najpiękniejsze jest to, że jest nieprzewidywalna i przynosi wiele niespodzianek. Po pierwszej serii spotkań wielu będzie stawiało Włochów w gronie faworytów, choć pamiętam, że wcześniej skazywano ich raczej na klęskę. Wiadomo, że duże szanse mają gospodarze - Francuzi. Osobiście bardzo lubię oglądać Hiszpanów, którzy jednak też ostatnio spuścili z tonu.