Gdzie chowają się szczecińskie absurdy? Na pewno nie w tym kącie. W tym kąciku będziemy je naświetlać, oglądać i wyśmiewać. Duże miasto to dużo absurdów.

Co może wyjść ze skrzyżowania uchwały Rady Miasta ze sklepem monopolowym? Szczeciński absurd nr 1. Uchwała, o której mowa, ma bronić społeczeństwo przed nadmierną alkoholizacją, zwłaszcza wśród najmłodszych.

 

Nie raz i nie dwa intrygowała mnie szczególna konstrukcja drogi do jednego ze sklepów monopolowych znajdujących się przy Rondzie Giedroycia.

 

Na początku myślałam, że jest to dość specyficzne poczucie humoru właściciela sklepu. Taki swoisty test - jeśli jesteś zbyt wstawiony i nie możesz podołać trudom owej, wędrówki powinieneś skierować się do domu. W tym miejscu polecam najpierw zajrzeć do galerii.

 

Oczywiście, mogło to być również swoistym zabiegiem marketingowym. Intryguje? Intryguje!

Wszystkie moje przypuszczenia były nietrafione. Wszystkie, poza jednym - właściciel sklepu cechuję się nietuzinkową kreatywnością.

 

Sprawę nietypowej konstrukcji drogi wyjaśniła mi ekspedientka

- Są to brakujące metry, aby sklep monopolowy mógł istnieć w tym miejscu. Prawo mówi, iż odległość od obiektu sportowego powinno być 100 metrów, a było 90 od stadionu Orlików.

Nietypowe? Ale skuteczne! Właściciel sklepu nonszalancko obszedł uchwałę Rady Miasta z 30 października 2000 roku, która mówi:

 

3. Punkty sprzedaży napojów o zawartości alkoholu, powyżej 4,5% nie mogą być usytuowane w odległości mniejszej niż 100 metrów od:

  1. szkół podstawowych, gimnazjalnych, ponadgimnazjalnych ogólnokształcącychi zawodowych,

  2. przedszkoli,

  3. placówek opiekuńczo-wychowawczych i resocjalizacyjnych,

  4. internatów,

  5. budynków i budowli sakralnych,

  6. obiektów sportowych i koszarowych,

  7. kąpielisk i plaż,

  8. boisk i placów szkolnych,

  9. placów zgromadzeń religijnych.

 

Jak drogę komentują klienci sklepu?

- Dramat z tym płotkiem, człowiek się nachodzi i nakręci by dojść do celu.

- Ważne jednak jest to, że sklep czynny jest całą dobę. Płotek można obejść.

Podsumowując - dla właściciela ważne jest pozwolenie, dla klientów, to, że jest czynne całą dobę. Miasto zaś cieszy fakt, że 100 metrów to 100 metrów.

 

Cóż mogę, więcej dodać? Na pewno to, że już wkrótce dowiemy się, dlaczego uchwała ta stosowana jest tak wybiórczo, tylko w odniesieniu do niektórych sklepów.

Z tego miejsca pogratulować mogę właścicielowi determinacji i kreatywności.

Runda pierwsza sklep kontra miasto, zakończona, piłeczka po stronie miasta.

Tymczasem absurdy nie śpią, aparaty w dłoń! W naszej galerii absurdów, absurd numer jeden zostaje oficjalnie nazwany „Potrzeba matką wynalazku”.