Do finału zmierza procedura, która może zakończyć się wpisaniem nieruchomości przy ul. Niklowej 11 w Podjuchach do rejestru zabytków. Jeśli decyzja będzie pozytywna i stanie się to faktem, zrujnowanego budynku nie będzie można rozebrać. A takie właśnie plany miało miasto.

Budynek powstał w drugiej połowie XIX wieku jako siedziba biura projektowego fabryki wyrobów szamotowych. Po wojnie pełnił funkcje mieszkalne. Ostatni lokatorzy wyprowadzili się stąd w maju 2017 roku. Kolejne miesiące to szybko postępująca degradacja pustostanu. Jak twierdzi zarządzający nim TBS Prawobrzeże, główną przyczyną złego stanu technicznego obiektu jest jego lokalizacja tuż przy torach kolejowych. Budynek miał zostać rozebrany.

Wpis zablokuje rozbiórkę

O jego zachowanie apelowali lokalni miłośnicy historii, w szczególności Jakub Olszewski i Adam Kopciński-Galik. Musiało mieć to pośredni wpływ na Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, który wszczął procedurę wpisania budynku do rejestru zabytków. Nieruchomość na razie znajduje się tylko w gminnej ewidencji zabytków.

- Już samo wszczęcie postępowania w sprawie wpisu zabytku do rejestru uniemożliwia naruszanie stanu budynku, tym samym blokuje możliwość jego rozbiórki – tłumaczy Michał Dębowski, Miejski Konserwator Zabytków, ale jednocześnie dodaje: - Nie ma w tej chwili decyzji na temat przyszłości nieruchomości na ulicy Niklowej.

Świadectwo przemysłowej historii Podjuch

Budynek przy ul. Niklowej był siedzibą biura projektowego fabryki wyrobów szamotowych, czyli ogniotrwałych materiałów budowlanych (np. cegieł sygnowanych napisem Podejuch,). Według informacji przekazanych nam przez TBS Prawobrzeże, postawiono go w 1860 r., choć w niektórych źródłach można znaleźć informację, że powstał kilkanaście lat później, w czasie rozbudowy zakładu. Fabryka wyborów szamotowych Ferdinanda Didiera była pierwszym nowoczesnym zakładem przemysłowym w Podjuchach.

Zobacz też:

Przedwojenny wystrój sklepu mięsnego niszczeje. Co dalej z tym zabytkiem? [wideo]