Inga Iwasiów wraca z przekazem mocno osadzonym we współczesnych polskich realiach. Cztery lata czekaliśmy na nową powieść szczecińskiej pisarki. „Kroniki oporu i miłości” ukazały się 4 września nakładem wydawnictwa Świat Książki.

Opór i miłość

Główną bohaterką powieści jest Małgorzata – dziennikarka i aktywistka społeczna. Akcja powieści osadzona jest w roku 2019. Bohaterka traci pracę redaktorki oraz ukochaną kobietę, z którą związana była wiele lat. Małgorzata, która sporo czasu poświęcała na działalność w wielu organizacjach, wychodzi na uliczne protesty razem z Ruchem Odnowy.

– Pisałam powieść o związkach rodzinnych. Moja bohaterka miała dwóch braci, ciągle się kimś musiała opiekować. Chciałam przeanalizować psychologiczną sytuację opiekuńczej kobiety, ale w międzyczasie chodziłam na protesty. Pomyślałam, że Małgorzata musiałaby też na nie chodzić, bo jest z tej bajki, z tego pokolenia osób angażujących się. I zaczęłam zadawać sobie pytania – jak się spotyka jej prywatna historia z polityką? Te kwestie zawsze mnie interesowały. W „Bambinie” to było zetkniecie prywatności z historią, w „Ku słońcu” – z przemianami społecznymi i do pewnego stopnia gospodarczymi. Zaczęłam inaczej myśleć o Małgorzacie, jako o kimś, kto pragnie niewidzialności, a wciąż się musi uwidaczniać. Szłam na protest, wracałam do domu, Małgorzata za każdym razem była już inna – tak o początkach pisania powieści mówi autorka.

Kronika czy beletrystyka?

Zarówno bohaterka, jak i autorka urodzone są w latach 60. Łączy je również związanie ze Szczecinem, gdzie rozgrywa się akcja, oraz fakt, że w 2019 wyszły na protesty przeciw ograniczaniu wolności. Te zbieżności są jednak tylko pewnym wyborem literackim, podobnie jako określenie „kronika”, które użyte zostało w tytule.

– „Kroniki oporu i miłości” nie jest w ogóle reportażem, w najmniejszym stopniu. Okładka nie powinna zmylić. Jest to książka, owszem, „pisana, gdy wyszłyśmy na ulice”, ale fikcjonalna. Odpowiadająca na niepokoje realnego świata, lecz mocno przetworzone. Ktoś może odnajdować w poszczególnych bohaterach i sytuacjach coś, o czym czytał w gazetach, jednak każde zdanie oddaje w niej hołd literackości – mówi Iwasiów.

Opór autorów

Inga Iwasiów jest więc kolejną artystką, która w swojej twórczości i działalności głośno wypowiada się na temat współczesnych problemów społecznych i politycznych. Na pytanie czy pisarze powinni być zaangażowani politycznie, autorka stwierdza: – Nie chcę odpowiadać za pisarzy, ale czy ktokolwiek dziś może się nie angażować? Jesteśmy zanurzeni w polityczności i udawanie, że jest inaczej raczej nie przynosi chluby intelektowi. Inna rzecz, czy to oznacza, że każdy ma obowiązek pisać stanowiska, odezwy, wypowiadać się na tematy polityczne. To zależy od temperamentu, postawy ideowej itp. O tym też mówi moja powieść – o kobiecie, która się zawsze angażowała, ale stare formy udziału odchodzą do przeszłości. Ona sama musi odpowiedzieć sobie na pytanie, co dalej.

Książka ukazuje się w czasie kampanii do wyborów parlamentarnych. Czy literatura dziś jeszcze może wywołać dyskusję o społecznych problemach?

– Nie wiem, dziś nie wiadomo, co wzbudzi dyskusje. Jest wiele punktów, które mogą posłużyć za punkt wyjścia do takiej dyskusji, ale czyż Małgorzata nie żyje w świecie, w którym hejt i fake news niosą bardziej niż namysł, program polityczny, mrówcza praca intelektualna? Chciałabym dyskusji także o formie powieściowej, bo ta książka zawiera czytelne odniesienie do tej kwestii, ale nie wiem, czy nie za dużo wymagam. Kronika, kronikarka, pisanie jako coś, czego się uczymy, nowe formy komunikacji, wiec, protest, spotkanie z celebrytą – chętnie bym o tym pogadała – odpowiada pisarka.

Okazja, żeby pogadać nadarza się szybko. Już dziś (4 września) o 18.00 w Książnicy Pomorskiej odbędzie się spotkanie autorskie z Ingą Iwasiów. Rozmowę poprowadzi Anna Godzińska.