To był prawdziwy death-metalowy festiwal, bo aż pięć zespołów z tego gatunku zagrało wczoraj w "Słowianinie". Szczecińscy fani nie zawiedli i dość licznie stawili się by zobaczyć w akcji przede wszystkim Amerykanów z Broken Hope i Immolation !
Punktualnie o 18.00 pojawił się na scenie pierwszy support czyli Eufobia z Sofii. Bułgarzy nie wzbudzili większego zaintereresowania publiki, ale zagrali poprawnie testując utwory m.in. ze swej drugiej płyty "Cup Of Mud". Steff, Blago, Niki i Ivan dali nam ponad dwadzieścia minut agresywnego, mięsistego death metalu, który przygotował widzów do dalszych zmagań.
Potem scenę opanowali Francuzi ze Sweetest Delivry. Oni zaproponowali metal bardziej "wysublimowany". Masywne riffy skontrastowane z wstawkami klawiszowymi to specjalność tej formacji. Kilka utworów w takim stylu, które muzycy przygotowali, pobudziło do aktywności więcej metal maniaków, ale generalnie była to tylko kolejna przystawka do głównych dań wieczoru.
Po 50 minutach mieliśmy już dwa zespoły za sobą i wtedy przygotowali się do boju panowie z Broken Hope. Liczyłem na to, że będzie to mocny show i nie zwiodłem się, bo panowie z Chicago zaserwowali zestaw starych i nowych kompozycji ze swej dyskografii. Death metal z okolic Cannibal Corpse i Suffacation przypadł do gustu szczecinianom, którzyod początku oblegali scenę. Dodatkowo wokalista grupy (Damian Leski) mówił po polsku, więc często zagrzewał do żywszego odbioru dźwięków i było to na tyle skuteczne, że szybko powstał kocioł pod sceną. Kolejne petardy z dyskografii Brokenów, takie jak "Awakened by Stench", "Give Me the Bottom Half" czy "Into the Necrosphere" oraz nieśmiertelny "Swamped In A Gore" z klasycznej już, debiutanckiej płyty Amerykanów pod tym samym tytułem.
Immolation to absolutna czołówka współczesnego death-metalu. Panowie, mimo dużego stażu, nie zwalniają tempa i wciąż regularnie nagrywają kolejne płyty oraz bardzo dużo koncertują. Szczeciński występ był ostatnim na ich styczniowo-lutowej, europejskiej trasie, obejmującej też cztery występy w Polsce.
70 minutowa dawka, przytłaczającej muzy, która zalała klub, zadwowoliła chyba wszystkich przybyłych, tym bardziej, że Ross Dolan i jego koledzy przygotowali nie tylko utwory nowsze, ale wybrali do set listy również niemało historycznych już numerów. Z ostatniego, bardzo wysoko ocenianego albumu - "Kingdom of Conspiracy" zagrali m.in. "Bound To Order", "A Spectacle of Lies" czy "God Complex". Pomiędzy nimi "A Glorious Epoch" z płyty "Majesty And Decay"Gold "Despondent Souls", tytułowy utwór z EP "Providence" a dodatkowo dwa najstarsze kawałki w tym zbiorze - "Despondent Souls" i "Those Left Behind" z płyty "Dawn Of Possesions". Monumentalne riffy, atomowe blasty i radykalne ciosy basu... To był po prostu niemiłosierny spektakl dźwiękowy i nie ma wątpliwości, że warto było zobaczyć tę ekipę.
To jednak jeszcze nie był koniec całego wydarzenia. Kto jeszcze zachował trochę sił mógł zobaczyć na deser słupski Calm Hatchery. Zespół ten miał utrudnione zdanie, bo przecież trafił im się występ już po gwoździu programu, kiedy publika raczej odpoczywa, komentując wrażenia, ale udało im się zagrać dobrze przyjęty set. Ze swego ostatniego albumu "Sacrilege Of Humanisty” zaproponowali m.in. "Them" i "Lost In The Sands" (dedykowany Piotrowi ze Stowarzyszenia Muzyki Extremalnej, najbardziej zaangażowanemu w organizację przyjazdu Immolation). Szczepan oczywiście wykonał swój taniec na scenie, a reszta ekipy, a także pochwalił się, że zespół przygotowuje nowe utwory na płytę, która będzie rejestrowana za dwa miesiące. Jeden z nich został zagrany jeszcze tego wieczoru.
Komentarze
0