Polak to oczywiście złodziej i pijak. Ale i tak jest lepszy od Niemca, który przecież był okupantem. Stereotypy wciąż dominują w naszym postrzeganiu innych ludzi. Niestety to obraz krzywdzący i nieprawdziwy.

I chociaż na przestrzeni lat stereotypy ulegają zmianom i przekształceniom, sposób w jaki postrzegamy naszych zachodnich sąsiadów wciąż jest uzależniony od przeszłości. W Szczecinie obraz Niemca jest podobny jak w pozostałej części Polski, jednak dodatkowo na mieszkańcach naszego miasta ciąży niemiecka historia. Niestety jest to spadek dość kłopotliwy. Z jednej strony jest to niesamowita, pełna zwrotów, bogata w legendy i wzloty przeszłość, z drugiej to przeszłość niemiecka, a zatem nie nasza, obca. Jeszcze nie potrafimy się z nią pogodzić, przetrawić jej. Gdyby było inaczej m.in. z powodzeniem w Szczecinie znów pojawiłaby się Sedina.

Zły Niemiec

Nie ma jednak sensu się obwiniać za taki stosunek do niemieckich sąsiadów. Przykład jak zawsze płynie z góry. A zdarzyło się, by czołowi polscy politycy używali sformułowania „ukryta opcja niemiecka” w znaczeniu pejoratywnym. Na szczęście Polacy nie zawsze kierują się poglądami dyktowanymi przez polityków, a szczecinianie coraz chętniej sięgają do swej międzynarodowej przeszłości. Zdaniem redakcji szczecińskiego rocznika „Szczeciner”, historia naszego miasta jest bogata i związana z różnymi narodowościami. Odnajdziemy tutaj przeszłość szwedzką, francuską czy niemiecką. I nie powinniśmy się jej wstydzić, ale do niej sięgać, nawet jeśli jest niewygodna.

Szczecin może zmienić obraz sąsiada – wroga

Z drugiej strony Szczecin jako miasto utrzymujące bliskie kontakty gospodarcze z Niemcami jako pierwsze ma szansę na obalenie niekorzystnego wizerunku – zarówno Niemca jak i Polaka.

Trzeba jednak zauważyć ze specyfika Szczecina jest nieco inna niż reszty Polski i w tym wypadku należy to uznać za pożądane zjawisko. Z racji bliskości granicy mamy znacznie liczniejsze kontakty z ludnością niemiecką. Co ważne te kontakty mają wymiar przede wszystkim gospodarczy. Ludzie po jednej i po drugiej stronie granicy zauważają korzyści tak bliskiej obecności sąsiadów. Po całkowitym otwarciu granic wraz z wejściem do strefy Shengen coraz bardziej można zaobserwować zjawiska, które kreują powoli na tych terenach powstawanie zbiorowości nazywanej przez socjologów „ludźmi pogranicza”. Są to osoby bardziej otwarte na różnorodność, tolerancyjne, umiejące czerpać zarówno z jednej jaki z drugiej kultury, z którą mają styczność. Nie jest prawdą że w Szczecinie uprzedzeń w stosunku do Niemców w ogóle nie ma. Są, ale raczej innego rodzaju niż w centralnej i wschodniej Polsce. Objawiają się czasami jeszcze w opowiadanych między sobą żartach i to raczej tych niższych lotów, ale na szczęście żaden Niemiec nie spotka się już z jakimkolwiek konkretnym objawem niechęci do swojej osoby, z racji takiej właśnie narodowości. Nikogo nie dziwi już w Szczecinie, to że w galeriach handlowych, restauracjach, praktycznie wszędzie można spotkać mowę niemiecką, że któryś ze znajomych zakupił dom w Niemczech i tam się przeprowadził wcale nie zmieniając pracy, a dzieci mogą chodzić do szkół polsko-nienieckich, lub klas dwujęzycznych. Coraz więcej szczecinian odkrywa historie swojego miasta oraz regionu i mają świadomość że przecież jest to też historia niemiecka – co już nie musi oznaczać, stereotypowo patrząc, że jest to „hitlerowskie dziedzictwo”.  Odnalezione najprawdopodobniej serce Carla Loewego, ucieszyło bardzo wielu. Był Niemcem, którego pomnik w Szczecinie przetrwał całą III Rzeszę, ale dla kultury polskiej popularyzując w Europie ballady Mickiewicza zrobił o wiele więcej niż nie jeden „prawdziwy Polak” - uważa Grzegorz Kruszewski, socjolog z Wyższej Szkoły Humanistycznej TWP w Szczecinie.

Wciąż żywa przeszłość

Dziś obraz Niemca – okupanta jest spotykany coraz rzadziej. Na miejsce hitlerowca wszedł stereotyp Niemca pijącego w nadmiarze piwo i obżerającego się niemiecką kiełbasą. Możliwe, że taki obraz jest wynikiem popularyzacji Oktoberfestu. Jest to raczej stosunkowo świeży sposób postrzegania niemieckich obywateli, który kilkadziesiąt lat temu nie był raczej znany. O stereotypach i ich źródłach także ma swoje zdanie Brygida Helbig-Mischewski, szczecinianka, pisarka i literaturoznawczyni od lat mieszkająca w Niemczech.

Gdy w roku 1983 wyjeżdżałam z Polski, nie interesował mnie stereotyp Niemca, tylko moje nowe życie, które miałam zorganizować sobie w nowym kraju, na Zachodzie. Owszem, w szkole bardzo źle mówiono o Niemcach, druga wojna światowa nie była jeszcze tak bardzo odległa, wychowana byłam raczej w atmosferze nienawiści do Niemców-hitlerowców, filmy wojenne wzmagały wrogość. Z drugiej jednak strony wyjazd na Zachód był czymś bardzo pożądanym. Niemcy Zachodni wysyłali do nas paczki w czasie stanu wojennego, był to kraj który podziwialiśmy. Chcieliśmy wszyscy mieć dobrych wujków w Niemczech Zachodnich. Bardziej nie lubiliśmy Niemców z NRD, zwłaszcza ich kontroli na granicach. Nie znałam wtedy zupełnie stereotypu Niemca jedzącego kiełbasę czy pijącego piwo, wiedziałam tylko, że Niemcy byli dla nas w historii okrutni i że ich język jest twardy i brzydki – mówi Brygida Helbig-Mischewski.

Niemiec ten dobry

Pisarka także zwraca uwagę na to, że stereotypy nie zawsze muszą być negatywne. Dziś, Niemiec dla nas jest również uosobieniem pracowitości, sumienności, punktualności czy niezawodności. Również stereotyp Polaka widziany oczami Niemca ulega zmianie i przybiera pozytywny wydźwięk.

Tak, oczywiście spotkałam i spotykam się w Niemczech ze stereotypowym, często negatywnym postrzeganiem Polaków - spryciarze, złodzieje samochodów, handlarze, ludzie niezbyt wykształceni i trochę prymitywni, chaotyczni, niesumienni, alkoholicy, konserwatywni katolicy - ale także ze stereotypem pięknej Polki czy Polaka miłującego wolność, odważnego i walecznego patrioty. Jest też stereotyp polskiej gościnności i serdeczności. Ostatnio zresztą zaczyna się myśleć o Polakach w zupełnie innych kategoriach. Przekonanie o polskim chaosie, niezorganizowaniu i tendencji do anarchii pomału ustępuje miejsca szacunkowi i sympatii – uważa Brygida Helbig-Mischewski.

Jesteśmy równi

Stereotypy są krzywdzącym obrazem naszych sąsiadów. Najczęściej nie mają wiele wspólnego z prawdą. Te dotyczące Niemców brutalnie przywołują w pamięci wspólną, lecz okrutną i splamioną krwią historię. I chociaż nie należy wymagać tego, by zapomnieć o przeszłości, należy wierzyć, że wielonarodowe dzieje Szczecina zbliżą nas do siebie. A stereotypy – szczególnie te pozytywne – powinniśmy wykorzystywać, zgodnie z opinią szczecińskiej pisarki.

My od Niemców moglibyśmy się nauczyć więcej szczerości, zdecydowania, mówienia wprost, rzeczowości, ostrożności w wyrażaniu emocji, opanowania, klarownych struktur, większej otwartości i grzeczności wobec obcych na ulicy, konsekwencji w działaniu. Niemcy od nas – luzu, swobody, kreatywności, elastyczności, autoironii, estetyki absurdu, niedogmatyczności, szarmanckości, abstrahowania od nieistotnych szczegółów, większego poszanowania człowieka niż przepisów i reguł, nie pouczania się nawzajem na każdym kroku, nie upierania się przy tym, że ciasto podane gościom zawsze musi być własnej roboty.