Sobotni mecz miał być dla gospodarzy przepustką do dalszych rozgrywek, dla gości był jedynie cięższym treningiem przed zbliżającymi się wielkimi krokami półfinałami. Jednak nawet przewaga, jaką jest rozgrywanie spotkania na własnym boisku nie pomogła Husarzom w odniesieniu zwycięstwa. Obie drużyny na murawę wyszły ze sporymi osłabieniami, lecz The Crew z tym problemem sobie poradziło lepiej…

Na gryfińskim boisku szykowano się do pogromu. Husaria za cel objęła sobie awans do fazy play off, do której mogli dostać się jedynie po pokonaniu lidera. Od pierwszego gwizdka obie drużyny rzuciły się do walki. Pierwsze próby gości nie przyniosły jednak żadnych korzyści. Formacja defensywna Husarii stawiała silny opór zmuszając ofensywę The Crew do pierwszego w meczu wykopu.

Trafiony - niezatopiony

Husaria swoich prób nie marnowała. Po świetnym podaniu QB Andrzeja Łukasika, formacja ofensywna zdołała zdobyć 20 jardów. W trakcie kolejnej próby sędziowie równo wyrzucili żółtą flagę zauważając falstart zawodnika gości Roberta Rosołka grającego z numerem 77, przez co gospodarze przybliżyli się o kolejnych 5 jardów do strefy zwanej End Zone. Podbudowani tą sytuacją szczecinianie, stworzyli akcję po której zgromadzeni wokół boiska kibice mogli się cieszyć z pierwszych punktów dla gospodarzy. Sędziowie ponownie jednak wyrzucili flagę w górę, co oznaczało, że przyłożenie nie zostanie zaliczone. Powód? Przewinienie w formacji ofensywnej.

Nie zwalniając tempa gry, Husaria decyduje się na atak w swojej czwartej próbie, w której silna defensywa gości niweczy jej plany na kolejny udany drive. The Crew postanawiają odpowiedzieć natychmiastowym, fantastycznym atakiem, po którym następuje wrzawa wśród przyjezdnych. Świetne podanie Rafała Łysiaka i po 31-jardowej akcji biegowej - The Crew Wrocław prowadzi w Gryfinie 6:0. Próba zdobycia dodatkowego punktu nie została wykorzystana.

Próba odwetu

Gospodarze niejednokrotnie starali się wyrównać stan gry. W swojej kolejnej akcji Husaria przeżyła chwilę grozy, gdy ich Running back Roland Dowgiel po 20-jardowej akcji biegowej doznał urazu, który zmusił go do zejścia z boiska – na szczęście na murawę powrócił w dwie akcje później. W skutek kolejnego przewinienia wrocławian, szczecinianie zdołali przybliżyć się do End Zone o 15 jardów. Na koniec pierwszej kwarty Husarze dalej nieskuteczni. Błąd rozgrywającego i okazja zdobycia pierwszego przyłożenia zmarnowana. Field Goal wykonany w ostatniej próbie jedynie ukazał braki w przygotowaniu technicznym szczecińskiej drużyny. Cztery próby znowu przechodzą na stronę gości.

Waleczna końcówka

Na boisku wyraźnie widać zaangażowanie Husarii w grę, jednak samą postawą punktów się nie zdobywa. Przy stanie 6:0 i 3 minutach do końca pierwszej połowy drużyny jakby zatrzymały się w środku pola. Goście nie rezygnują i starają się atakować – jednak ciągle bezskutecznie. Ostatnie 2 minuty to niesłabnące nadzieje Husarzy, którzy po dobrej grze zespołowej mieli szansę na wyrównanie stanu meczu. Rozgrywający gospodarzy, Łukasik - zbyt długo jednak zwlekał z podaniem i w ostatnich sekundach drugiej kwarty jesteśmy świadkami zdezorientowania zawodników formacji ofensywnej. Wynik do połowy 6:0 dla The Crew Wrocław.

A po przerwie…

Początek i cała trzecia kwarta to masa nieudanych zagrań Husarii i kolejne punkty dla The Crew. Goście zaczęli korzystać z prezentów dawanych przez drużynę ze Szczecina. Dzięki nim, po chwili znaleźli się w strefie, skąd po 2-jardowej akcji biegowej Jakub Płaczka po raz pierwszy zapunktował zdobywając następnych 6 punktów. Próba podwyższenia stanu gry, ponownie nieudana. Tego dnia, żadna z drużyn nie mogła pochwalić się dobrą skutecznością kopnięć.

Nie wiemy co stało się podczas tej krótkiej przerwy, ale wrocławian coś musiało zmobilizować – mecz stawał się powoli jednostronny. Husaria dalej bezradna, po raz kolejny trafia piłkami prosto w formację defensywną gości. Są coraz bliżej przegranej. W czwartej odsłonie meczu, fatalnym zagraniem popisał się Łukasik, którym to oddalił drużynę od zwycięstwa. Przez większość swoich prób, szczecinianie próbowali przedostać się przez obronę wykorzystując do tego jedynie swojego najlepszego RB Rolanda Dowgiela. Formacja defensywna gości, okazała się być niestety nie do pokonania, choć Dowgielowi  niejednokrotnie udało się ich zaskoczyć zdobywając po kilka, czy kilkanaście jardów.

Wrocławianie czwartą kwartę zaczęli od przyłożenia. Trzeci już w tym meczu touchdown, który po 1-jardowej akcji biegowej ponownie zdobył Jakub Płaczka – ukazał wyższość The Crew nad Husarią. W sobotę, mimo wielu błędów gości, nie byli w stanie ich powstrzymać.

Po wykopie gości free safety Husarii - Paweł Miziński odebrał piłkę i przebiegając z nią 75 jardów zdobył pierwsze i jak się później okazało - ostatnie punkty dla gospodarzy. Extra point niestety nieudany, ale szanse na awans do Play Off powróciły. To przyłożenie Mizińskiego na pewno zostanie zauważone, bowiem to już jego trzeci powrót na touchdown po wykopie przeciwników w tegorocznych rozgrywkach.

Końcówka meczu to jedynie nieudane próby zmniejszenia rozmiarów porażki przez szczeciński zespół. Spotkanie kończy się wynikiem 6:18. Po bezbarwnym widowisku, drużyna z Wrocławia umacnia swą pozycję lidera, a szczecinianie żegnają się z rozgrywkami.

Sezon w wykonaniu The Crew Wrocław można zaliczyć do idealnych, natomiast sezon Husarii Szczecin – jedynie do dobrych. Warto zauważyć, że skutecznie przeciwstawiali się takim drużynom jak Pomorze Seahawks, czy AZS Silesia Miners – kończących sezon na drugim miejscu w lidze. Niestety bez zgrania w zespole nie można mieć wszystkiego. Może po nadchodzącej przerwie, w Husarii zajdą istotne zmiany lub dojdą nowi zawodnicy,  którzy pomogą drużynie w następnym sezonie zdobywać szczyty. Na razie jednak – Husaria żegna się sezonem 2009 w PLFA I.

Z Kozłami zaskoczymy!

Z Jakubem Głogowskim, rzecznikiem prasowym The Crew Wrocław rozmawia Karol Klimczak

K.K: Waszym celem było zwycięstwo w tym spotkaniu. W Gryfinie wygraliście. Czy spodziewaliście się tak łatwego spotkania?

J.G: Nie uważam aby było to bardzo łatwe spotkanie. Husaria boryka się z problemami kadrowymi podobnie jak my, jednak postawiła warunki, które nie pozwoliły na dużo wyższe zwycięstwo.

K.K: Co się stało podczas przerwy, że ten mecz wydawał się być jednostronnym?

J.G: Ciężko powiedzieć co było przyczyną, być może niefortunne opóźnienie meczu, a może po prostu reprymenda jakiej sobie udzieliliśmy w przerwie.

K.K: Jak będzie wyglądał Wasz mecz z Kozłami w półfinale?

J.G:W półfinale mechanizm zaskoczy już od pierwszych minut.

I kwarta
0:6 przyłożenie Mateusza Grzędzińskiego po 31-jardowej akcji biegowej

III kwarta
0:12 przyłożenie Jakuba Płaczka po dwujardowej akcji biegowej

IV kwarta
0:18 przyłożenie Jakuba Płaczka po jednojardowej akcji biegowej
6:18 przyłożenie Pawła Mizińskiego po 75-jardowej akcji biegowej