Iced Earth, Judas Priest, Dio… Utwory tych grup można było usłyszeć wczoraj podczas występu Tima „Rippera” Owensa w Słowianinie. Wokalista zagrał ze swym zespołem podczas wrześniowej edycji cyklicznej imprezy Szczecin Metal Meeting, świętując przy okazji swoje urodziny...
Warszawski wstęp
Tim gra aktualnie trasę po wschodniej Europie Metal Messiah Tour, na której towarzyszy mu jako support grupa Sandstone. W każdym mieście dochodzą do nich jeszcze inne formacje i także było w Szczecinie. Tutaj pierwsi weszli na scenę warszawiacy z grupy Scream Maker, którzy dość dobrze wywiązali się z zadania rozkręcenia całej imprezy. Na początek wybrali utwór tytułowy z zapowiadanego na październik mini-albumu „We Are Not The Same”, a następnie w swym krótkim secie umieścili jeszcze na przykład numery „Cisza” i Liberty”. To była intensywna dawka heavy-rockowego grania, a uwagę na pewno zwracał „rasowy” wokal Sebastiana Stodolaka.
Dwie dekady na scenie
Po tej rozgrzewce, nastąpił lokalny akcent, bo zobaczyliśmy w akcji kwartet, który nazywa się Syper Force. Ten wczorajszy ich występ był finałem trasy Pomerania Tour 2012, podczas której ów band celebruje dwudziestolecie istnienia. Aktualnie tę grupę tworzą (poza metalowym muszkieterem Andym "Syper" Sypniewskim - wokal), także dwaj muzycy Dittohead - Marek Krupa-gitara, gitara prowadząca i Marcin "Pilot" Antoniewicz- gitara basowa oraz Jakub Adamus (perkusja) i ten skład wykreował nowe brzmienie, które jest nieco odmienne od tego, co znamy z wcześniejszych dokonań formacji.
Panowie mieli do dyspozycji pół godziny, więc zagrali przede wszystkim kilka nowych utworów takich jak „Sabre Fancer”, „Heaven” (z gościnnym udziałem Macieja z zespołu Crusader), a także utwór, który można nazwać zespołowym hymnem czyli „Syper Force”. Wśród publiki byli obecni byli muzycy grupy, którzy przyjechali do Szczecina z różnych stron. Była też grupa fanów z Trójmiasta.
Hard-rockowy dysonans
Tymczasem trzeci zespół wieczoru, który mogliśmy zobaczyć to Sandstone. Przy barierkach pod sceną zgromadziło się podczas ich występu, znacznie więcej osób. Irlandczycy promowali swój ostatni album „Cultural Dissonance” (z którego wybrali np. numer „Sleep” oraz „Little Forgeries”) czyli można było usłyszeć mocne i stylowe, hard-rockowe numery, ukazujące aktualny potencjał muzyków. Ze starszych płyt do set-listy trafiły m.in. numery „Fingerprints” z albumu „Purging The Past” i „America” z krążka "Tides of Opinion" i w sumie poznaliśmy chyba wszystko, co ma najlepszego w swym dorobku, owa grupa, w której najwięcej mają do powiedzenia - Sean McBay (wokal) i Stevie McLaughlin (gitara).Zarówno oni jak też pozostali dwaj muzycy byli bardzo przyjacielscy i chętnie podpisywali płyty i plakaty na stoisku przed wejściem, a zatem fani zostali w pełni usatysfakcjonowani.
Judaszowe klasyki
Tim “Ripper” Owens przede wszystkim jest kojarzony z Judas Priest i dzięki współpracy z tą grupą zyskał większą popularność. Oczywiście więc repertuar jego występów składa się głównie z utworów tej legendarnej grupy. Każdy set na tej trasie rozpoczyna się jednak od utworu „And... You Will Die” (czyli numeru pochodzącego z płyty jego grupy Beyond Fear). To był dobry wstęp do kolejnych wydarzeń i publika to doceniła. Tim, waśnie w Szczecinie świętował swoje 45-e urodziny, więc kiedy wybrzmiały ostatnie akordy wspomnianego songu, metal maniacy postanowili już wtedy zaśpiewać Timowi „Happy Birthday”.
Po tym miłym przerywniku Brytyjczycy zaaplikowali nam pierwszy utwór Judasów - kawałek, z którego tytułu bohater wieczoru, wziął sobie swój artystyczny pseudonim, „Ripper”. Od niego zaczęła się cała wiązanka starych i nowszych nagrań z dyskografii J.P. – „Victim Of Changes”, „Burn In Hell”, „ Diamond And Rust”, „Beyond The Realm Of Death”, ”Blood Stained” czy „One On One” to była duża dawka energii i melodyjnych, klasycznych już riffów, uszlachetniona tnącym jak brzytwa, głosem Tima.
Urodziny trwały dalej
Pomiędzy nimi grupa Owensa serwowała nam także dodatkowe atrakcje np. „Heart of a Killer” z jedynej płyty jego pierwszej grupy Winters Bale, „Don`t Talk To Strangers” Dio, “When The Eagles Cries” Iced Earth (zespołu z którym również współpracował) oraz kolejne numery Beyond Fear – “Scream Machine” i „Human Race”. Pod koniec tego show, widzowie zaintonowali po polsku „100 lat”, a sprawca tego i innych Metal Meetingów, Piotr Winnicki, wszedł na scenę z szampanem, tak więc świętowanie urodzin Tima trwało...
Owens odwdzięczył się za tak przyjazną atmosferę jeszcze jednym klasykiem. To był kolejny hołd dla nieżyjącego już Ronniego Jasmesa Dio – utwór Black Sabbath „Heaven and Hell”. On zakończył tą intensywną, ale wartościową, lekcję historii metalu.
Komentarze
0