Już samo podwórze, na którym znajduje się zakład - zatopione w centrum miasta na skrzyżowaniu ulic Królowej Jadwigi i Łokietka - jest magiczne. Stare, zniszczone budynki wokół, z uwagi na swój wiek chylą się już ku ziemi i kierują swój wzrok na nasz zakład. Kamienice oparte o laski rynien zastygły w bezruchu już dawno. Z twarzami przeoranymi głębokimi zmarszczkami zniszczeń obserwują uważnie zmęczonymi oczyma każdego, kto pojawi się na podwórzu.

Na środku placu znajduje się zakład. Wita nas podłużnym szyldem „Zakład czyszczenia pierza i szycia kołder” i informacją umieszczoną na drzwiach. Pierwszym, co rzuca się w oczy po wejściu jest duża maszyna służąca do czyszczenia pierza. Przypomina ona swym wyglądem leciwą pralkę. Jest ona jednak dużo większa i bardziej tajemnicza. Stoi w osobnym pomieszczeniu pokryta spokojnym półmrokiem. Często właśnie w tym miejscu stoi też pani Jadwiga. To ona prowadzi zakład od chwili jego powstania i swoją osobą daje gwarancje jakości.
Po prawej stolik, jakieś radio, papiery często pokryte delikatnym pyłem pierza. Po lewej kolejne pomieszczenie. Jest to magazyn na pościel już uszytą. Jest duży, z drewnianymi półkami. Tu także panuje delikatny półmrok. W głębi widoczne są schody niemalże spowite tajemnicą miejsca, do którego prowadzą. W magazynie pełne półki świeżych kołder, jaśków i poduszek tak bardzo różnią się od regałów kolorowej pościeli w hipermarketach. Tutaj można wszystkiego dotknąć, niemal posmakować klimatu autentyczności. Czujemy się jak w muzeum, wśród eksponatów, z których każdy jest wyjątkowy i posiada duszę.

Znajdując się jeszcze w pomieszczeniu głównym możemy zauważyć po lewej stronie na ścianie dwa, oprawione dokumenty. Są niezwykłe i niepowtarzalne. Jeden z nich jest „Certyfikatem nr 3” stanowiącym o przynależności do Cechu Rzemiosł Różnych w Szczecinie. Drugi to „Dyplom uznania za wieloletnią, wzorową pracę w rzemiośle”. Dodają one nie tylko uroku i poczucia zaufania do świadczonych przez zakład usług, ale i  wpływają na całościowe wrażenie z odwiedzin tego niezwykłego miejsca. Miejsca z charakterem wpływającym znacząco na tożsamość całego miasta.

Tego rodzaju pamiątki dawnych czasów pielęgnowane przez naszą pamięć mogą stać się prywatnymi muzeami, w których można dotknąć eksponatów, poznać osoby tworzące ich klimat i obcować z mistyczną codziennością. Chociaż zakład, jak już wspomniałem, ukryty jest w zakamarkach ulic, to czas, który stracimy na szukanie zostanie nam po stokroć wynagrodzony. Nie chodzi jedynie o nagły przypadek potrzeby wyprania pierza z naszej pościeli. Piękno takich zakładów tkwi w tym, że w natłoku codziennych spraw i w galeryjnych  przepychankach dają one chwile wytchnienia. Dają też poczucie indywidualności. Nie ma tu pościeli „made in China”. Każdy, nawet najmniejszy jasiek, uszyty rękami pani Jadwigi zrobiony jest specjalnie dla nas. Warto więc po czasie spędzonym w hipermarketowym chaosie odetchnąć w końcu w miejscu współtworzącym prawdziwy klimat miasta.

Zobacz pozostałe odcinki cyklu "Gubiąc się"