W pewnym momencie ludzi mieli dosyć siedzenia w zamknięciu w domu przed telewizorami, i skoro zostały też zamknięte siłownie i kina, wyciągnęli z piwnic rowery - mówi Maciej Eiding „Gruby Kolarz”.

Dobry adres w mieście

Przy ulicy Staromiejskiej dzielił najpierw powierzchnię niewielkiego lokalu z tatą, więc na wspólnym szyldzie „Naprawa rowerów i szewc” widniało koło rowerowe i but. Na serwis rowerowy Maciej Eiding potrzebował jednak więcej przestrzeni, więc trzy lata temu wyprowadził się pod nowy adres przy ulicy Grodzkiej 13. W piwnicy w bloku naprzeciwko katedry. - W centrum, a czuję się jakby na uboczu - chwali sobie miejscówkę Maciej Eiding „Gruby Kolarz”, który pod takim szyldem prowadzi najbardziej klimatyczny serwis rowerowy w Szczecinie.

Serwis w chirurgicznych rękawiczkach

W pracowni panuje niesamowity porządek (na ścianie klucze wiszą wg wielkości a „Gruby Kolarz” pracuje w chirurgicznych rękawiczkach), że od razu po wejściu przychodzi na myśl, że naprawianie rowerów to chyba precyzyjna robota.

Cykliści piszą opinie, że „Gruby Kolarz” uratuje każdego jednośladowca i nazywają go rowerowym Doktorem Housem. - Wszystkiego jednak nie naprawię - zastrzega Maciej Eiding. - Aczkolwiek dużo starszych konstrukcji, których ktoś już gdzieś tam nie chce naprawiać, ja się podejmuję. Znam je, bo sam jeździłem na rowerach składanych, na starych ramach i je sobie naprawiałem. Na przestrzeni lat bardzo zmieniła się technologia rowerów - tłumaczy.

Klientami „Grubego Kolarza” są rowerzyści, którzy jeżdżą na rowerach klasy średniej, nie najdroższych, nie najtańszych, którzy chcą na swoich „welocypedach” pojeździć po mieście, dostać się do pracy, wybrać się na wycieczkę. (Ale do zakładu swoje jednoślady przyprowadzają też sportowcy). Chcą zrobić przegląd roweru, wyregulować biegi i hamulce, napompować koła, wymienić części.

Kiedyś z koleżanką pisałyśmy artykuł o szczecińskich hipsterach, którzy wspominali swoje ulubione adresy w mieście. Na początku listy był „Gruby Kolarz”. - Był taki moment, że rowery z „ostrym kołem” (ulubiony typ roweru hipsterów) było bardzo popularne i ja też sporo na takich jeździłem. No cóż łączy mnie z nimi też miłość do kawy, jedzenia… - wylicza „Gruby Kolarz”.

„Będę to robić zawodowo”

Dziś rodzajów rowerów jest tak wiele. Dobry rower? - Każdy powie co innego, bo każdy człowiek jest inny - odpowiada. - Jedni wybierają sportowe, inni modele do zrelaksowania. Ludzie jeżdżą na różnych rzeczach i w różnym stylu. Rower trzeba sobie po prostu indywidualnie dobrać, taki żeby się przyjemnie na nim jeździło.

Sam „Gruby Kolarz” przemieszcza się po mieście rowerem miejskim typu gazelle, holenderskiej marki. - A wycieczki robię sobie na rowerze, który jest bardziej szosowy, w lekki teren, rowerem typu gravel - zdradza. - Chętnie jeżdżę teraz na rowerach, które mają ramę ze stali.

Ludzie jeżdżą na rowerach od 200 lat. A dlaczego Maciej Eiding pokochał rowery? - Po prostu czuję się szczęśliwy jeżdżąc rowerem - opowiada. - Grzebiąc przy rowerze potrafię zapomnieć o wszystkich trudnościach w życiu. Może dlatego w pewnym momencie pomyślałem, że będę to robić zawodowo?

Bo najpierw miał zostać masażystą, ukończył stosowną szkołę. - Ale to jest bardzo trudny rynek - kwituje. Zaczął więc pracować też jako kurier rowerowy. - W pewnym momencie więcej jeździłem na rowerze niż masowałem - przyznaje. Najpierw rowery zaczął naprawiać po godzinach, a kiedy znajomi rowerzyści byli zadowoleni z jego usług, pomyślał, żeby hobby zamienić w pracę.

Szturm na serwisy rowerowe

- Jak jest dużo słońca, to jest dużo pracy - opowiada i pochyla się nad kolejnym rowerem. - Zimą spada zainteresowanie rowerami. Na szczęście ruch nie zamiera całkowicie, bo część osób przygotowuje sobie rowery w zimie do sezonu.

- Szczecin to takie ładne miasto, aż się prosi, żeby jechać przez nie rowerem - uśmiecha się Maciej Eiding. - Ścieżek rowerowych trochę jest, ale nie jest to spójna sieć, więc trzeba się pogodzić, że są takie fragmenty, gdzie drogę dzieli się z samochodami, czego wiele osób się boi. Pilna trasa? - Na pewno ulica Mickiewicza, gdzie dużo ludzi jeździ rowerami. Przydałoby się poprawienie jakości ścieżki na alei Wojska Polskiego, tam długo coś robią. Mi osobiście przydałaby się ścieżka rowerowa wzdłuż ulicy Floriana Krygiera.

Dalej: - Na każdym jeżdżącym rowerze można coś pozwiedzać, bliżej, dalej. Najdłuższa trasa rowerowa Eiding w ciągu dnia to 250 km, w dziesięć godzin. Dookoła Zalewu Szczecińskiego. - Taki klasyk, bo jak ktoś mieszka w Szczecinie, to przychodzi taki moment, że ludzie próbują sobie objechać zalew - uśmiecha się.

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zaleca wręcz jazdę na rowerze w czasie koronawirusa. Czy w pandemii szczecinianie przesiedli się na dwa kółka? - W pewnym momencie ludzi mieli dosyć siedzenia w zamknięciu, w domu przed telewizorami, i skoro zostały też zamknięte siłownie i kina, wyciągnęli z piwnic rowery. Chcieli jakoś spędzić czas, czy uniknąć zatłoczonej komunikacji miejskiej - tłumaczy „Gruby Kolarz”. - Rower daje trochę wolności. Być może będą jeździć dalej.