Warto znać historię swojego miasta. Warto sięgać po literaturę, która przybliża nam dzieje naszego miasta – szczególnie, gdy mieszka się w Szczecinie – mieście pięknej, lecz burzliwej, pełnej zwrotów przeszłości.

Szczecińskie trójmiasto
 

W granicach dzisiejszego Szczecina w rzeczywistości mieszczą się trzy miasta – Szczecin, Dąbie i Grabowo. Aby zapoznać się z ostatnim, warto sięgnąć po pozycję Bogdany Kozińskiej i Bogdana Twardochleba.

„Szczecin – Grabowo” to czwarty tom wydany przez Stowarzyszenie Czas Przestrzeń Tożsamość. Książka obejmuje dzieje dzisiejszego osiedla Grabowo – Drzetowo. To 364 strony historii Grabowa – zarówno tego przed i po 1945 roku. Jest to rzetelna, dwujęzyczna publikacja, na kartach której odnajdziemy także świetne zdjęcia – zarówno współczesne jak i te ukazujące niemiecki Grabow.
 

Wczoraj i dziś
 

Pozycja autorstwa Bogdany Kozińskiej i Bogdana Twardochleba składa się z trzech części. Pierwsza obejmuje historię miasta do 1945 roku, druga to opis znanych miejsc i ludzi, zaś trzecia obejmuje historię po II wojnie światowej. Zdaje się, ze taki podział jest naturalny, zaś druga część mocno spaja dwie pozostałe. Wyciąga z niemieckiej historii Grabowa to co najważniejsze i stara się umieścić w świadomości polskich dziejów tego osiedla.
 

Blask zakurzonych ulic
 

„Szczecin – Grabowo” to również smutny dokument, świadczący o powolnym przygasaniu blasku dzisiejszej dzielnicy Szczecina. Do 1945 roku Grabowo nabiera rozpędu, rośnie w siłę, pięknieje. W miejskich kamieniczkach mieszkają ludzie, którzy żyją Grabowem. Są restauracje, to tutaj mieści się najważniejsza na pomorzu szkoła żeglarska, funkcjonują stocznie i dobrze wszystkim znane grabowskie browary. Miasto tętni życiem. Aż przychodzi 1939 rok i najokrutniejsza wojna w dziejach ludzkości. Grabow od 1900 roku jest w granicach Szczecina. I razem ze Szczecinem ponosi ogromne zniszczenia. Bomby rozsadzają drogi, przerywają tory tramwajowe, zamieniają w gruz miejskie kamienice. Po wojnie jeszcze jest nadzieja, że jednak Szczecin zostanie po niemieckiej stronie. Wiosną 1945 roku tysiące Niemców trafiło do Grabowa, zaczynając życie od nowa. W brudzie, chorobach, głodzie, morderstwach i samobójstwach. Powojenna rzeczywistość była nie do zniesienia, brutalna. Na lipiec Niemcy przygotowali uruchomienie stu sklepów, linii tramwajowej, szesnastu szkół, dwóch kawiarni, zaopatrzenie w światło i wodę. Ale plany kończą się 28 czerwca, gdy Erich Wiesner, niemiecki burmistrz, otrzymuje informację, iż Szczecin będzie polski.
 

Po polsku jeszcze raz
 

5 lipca 1945 roku ponownie rozpoczyna się polska historia Szczecina. A zatem także ta Grabowa i Drzetowa. W pierwszych latach po wojnie Grabowo nie cieszyło się dobrą opinią – poprawa zaczęła następować dopiero na przełomie lat 50 i 60 XX wieku. Warunki na Grabowie się poprawiały, zainstalowano oświetlenie, usuwano zniszczenia. Mimo to dzielnica nad Odrą wciąż była pełna problemów społecznych. Z pięknych kamienic małego miasteczka po 1945 roku zostało ciemne osiedle, pełne chuliganerii.
 

Krajobraz pełen żurawi
 

Wbrew tak nieprzychylnej opinii, niemal od samego początku polskiego Szczecina po drugiej wojnie światowej Grabowo to przede wszystkim stocznie. Również na stronach czwartego tomu serii znajdziemy historię stoczni - wraz z opisem dramatycznych wydarzeń z grudnia 1970 roku i sierpnia 1980 roku – w tych bowiem wydarzeniach Grabowskie ulice grały pierwsze skrzypce. Ostatnie zdania książki to przypomnienie „Polskiego requiem” poprowadzonego przez Krzysztofa Pandereckiego, które odbyło się 10 grudnia 2005 roku w hali Stoczni Szczecińskiej Nowa. I nie dziwi, że praca Bogdany Kozińskiej i Bogdana Twardochleba kończy się w stoczni – tam bowiem po 1945 odnalazło się serce Grabowa.
 

Książka dla ciebie
 

„Szczecin – Grabowo” jest napisana niezwykle przystępnym językiem, który wciąga w przygodę poznawania tego szczecińskiego osiedla. Godne pochwały jest wydanie dwujęzycznej wersji – polskiej i niemieckiej – odbieram to jako zaznaczenie, iż w Grabowo jest wpisana tożsamość niemiecka, której nie należy się wstydzić, ale ją pielęgnować. Gdy pozycja ta trafiła do moich rąk zaczęłam się zastanawiać dla kogo jest przeznaczona. Dla mieszkańców osiedla? Miłośników historii? Byłych już niestety pracowników stoczni? I zagłębiając się w słowa książki, przypatrując uważnie zdjęciom zamieszczonym na jej łamach zrozumiałam, że po tę pozycję powinien sięgnąć każdy kto jest ciekawy historii Szczecina. Swoje miasto należy przecież poznawać dokładnie, kawałek po kawałku, ulicę po ulicy, osiedle po osiedlu. Szczególnie takie osiedla, które mocno wpisały się w mury Szczecina, zakorzeniając się tak silnie, że nie zawsze pamiętamy o tym, iż kiedyś były to jednostki samodzielne.