8 czerwca, w dniu, w którym w Szczecinie działo się naprawdę wiele, odbył się długo oczekiwany koncert Indios Bravos. Oprócz niego wystąpiły także inne zespoły prezentując muzykę: funky jazz, rock, punk rock i hard rock.
Jadąc do Crossed zastanawiałam się czy koncerty w takim terminie, na obrzeżach Szczecina i bez alkoholu się sprawdzą… Atmosfera w tramwaju sięgnęła zenitu i to nie przez upalny dzień, a przez ciągłe pytania podróżujących: „na którym przystanku wysiąść do Crossed?”, „jak dojechać do klubu?” itp… Z moich obserwacji wynika, iż część osób bawiąca się 8 czerwca na Gocławiu, nie miała wcześniej okazji poznać tego miejsca. Klub kojarzony głównie z muzyką elektroniczną przybrał zupełnie inną postać tej nocy.
Jak każda szanująca się impreza i ta miała obsuwę czasową. Finał kampanii prowadzonej przez Monar rozpoczął się występem O.S.O.M. i kiedy punkrockowym zespół zaczął grać, wokół sceny gromadzili się zaciekawieni słuchacze. Głęboki bass wydobywał się z kolumn rozmieszonych na sali. Po dynamicznym występie pierwszego zespołu pojawiła się grupa o nazwie Cynamon. Słuchaczy przybywało z minuty na minutę… Następnie wystąpiło przed nami czterech uzdolnionych mężczyzn z grupy Helldiver: Elvis, Robs, Radziu i Jerry, którzy tak jak poprzednicy podnosili temperaturę w Crossed. Przedostatnim zespołem był brit-popowy Fat Old Sun - i tu muszę wspomnieć, że w tej grupie, jak i w O.S.O.M. aktywnie uczestniczą partyworkerzy „Monaru”. Koncerty przed kulminacyjnym punktem wieczoru zakończył występ So Cool. Bardzo podobało mi się, kiedy zainspirowani muzyką słuchacze zbliżyli się jeszcze bliżej sceny. Dziewczyny tańczyły w rytm muzyki a chłopaki dali świetny pokaz rytualnego tańca „pogo” towarzyszącego zazwyczaj występom rockowo-punkowym.
W końcu na scenie pojawił się dość długo oczekiwany zespół Indios Bravos. Duży plus dla kapeli, która przed koncertem wyszła do ludzi i można było porozmawiać czy strzelić sobie pamiątkową fotkę z każdym z członków. Potem była już tylko muzyka przez duże M. Akustycy stanęli wreszcie na wysokości zadania i wzorowo nagłośnili zespół, a muzycy dali z siebie wszystko. Kapela porwała do zabawy całą zgromadzoną publikę i pod sceną znajdował się kwiat dzisiejszej młodzieży. Indios Bravos nawiązali bliski kontakt z publiką, który zaowocował wspólnym śpiewaniem. Atmosfera była tak gorąca, że kapela musiała kilkakrotnie bisować, a Gutek i jego banda byli dosłownie mokrzy.
Na stoliku niedaleko toalet były rozłożone nalepki, podkładki i ulotki „Zażywam tylko dźwięków”, na których mogliśmy przeczytać: „Ty wybierasz jak chcesz się bawić. Bądź świadomy: każde zażycie narkotyku wiąże się z niebezpieczeństwem! Alkohol + inne narkotyki; alkohol + leki = zwiększa się ryzyko niekorzystnych reakcji organizmu”. Takie same hasła wyświetlały się na telebimie, który wisiał niedaleko lóż. A frekwencja? Dawno Crossed nie miało tylu gości! Ludzie byli rozproszeni niemalże po całym Gocławiu, ponieważ hasło imprezy „zażywam tylko dźwięków” nie dotarło do wszystkich uczestników zabawy i część zdecydowała się na małe zażycie alkoholu w pobliskim barze lub w okolicach klubu. W środku były jednak pozajmowane loże i wszystkie krzesełka, a parkiet przed sceną nie świecił pustkami, więc frekwencja chyba zadowoliła organizatorów. Wstęp za jedyne 5 złotych też z pewnością przyciągnął te tłumy.
Finał kampanii nie oznacza końca programu "Alternative Dance". Doceniajmy takie akcje! „Party projekt” to promocja bezpiecznej zabawy oraz wiedza na temat alkoholu i narkotyków. Brawo dla tych, którzy 8 czerwca w trakcie trwania koncertów zażywali tylko dźwięków.
Komentarze
0