Wczoraj, w Muzeum Narodowym od godziny 16.00 można było poczuć afrykański klimat. Wyświetlano filmy z podróży do Afryki, pokazano wystawę, poruszono publiczność dźwiękami.

Wielki znawca kontynentu afrykańskiego – Ryszard Kapuściński pisał, że ten kontynent jest zbyt duży, aby go opisać. To istny ocean, osobna planeta, różnorodny, przebogaty kosmos. Tylko w wielkim uproszczeniu mówimy – Afryka. W rzeczywistości, poza nazwą geograficzną, Afryka nie istnieje. Dlatego nie można powiedzieć, że na spotkaniu zorganizowanym przez Rafała Bajenę mogliśmy poznać Czarny Ląd. Jednak zdecydowanie można było się do niego przybliżyć, wczuć się w słoneczny klimat i charakterystyczne dźwięki.

Po pierwsze: wystawa

Początek podróży zaczynał się na górze Muzeum Narodowego. Tam można było przejść przez rekonstrukcje afrykańskich lepianek, zobaczyć przedmioty codziennego użytku Afrykańczyków, ich ozdoby i rzeźby. Po przejściu przez „wioskę” można już spokojnie przystąpić do oglądania filmu.

Autem przez Afrykę

Film „Wheels Across Africa” rozpoczyna cykl „Dawnego Kina Podróżniczego”. Jest to produkcja z 1935 roku (!) będąca zapisem dziennika podróży Armanda Denisa (producenta m.in. „Krissa” i „Goona-Goona”). On to w poszukiwaniu nowych, ciekawych materiałów ruszał na odważne i nowatorskie wyprawy, na które nie odważyłby się w tych czasach nikt inny. I właśnie w ramach jednej z takich podróży Arman Danis wraz z żoną wyruszyli automobilem z Belgii i drogą lądową przejechali cały kontynent afrykański, do Oceanu Indyjskiego i z powrotem.

 
Naprawdę imponująca produkcja, ze świetnymi kadrami, opowiadająca o spotkaniach z dzikimi zwierzętami, kapryśnych warunkach klimatycznych, niezwykłych ludziach i ich ciekawej kulturze. A wszystko w zabawny i ciekawy sposób.


Przed projekcją można było zobaczyć 10 minutową relację podróży zespołu Sambal do Afryki. Krótki filmik pokazywał przede wszystkim roztańczonych i żywiołowych Afrykańczyków, bawiących się na rozgrzanych ulicach.

Ponadto..

… widzowie mogli skosztować oryginalnego napoju – AfriCola, serwowanego tylko w jednym miejscu w Polsce (w szczecińskiej Public Cafe przy al. Jana Pawła II). Całość projekcji dopełniały świetnie dopasowane dźwięki afrykańskich bębnów, powstające na bieżąco do filmu. Lektorem został znakomity aktor Teatru Współczesnego – Wojciech Sandach, który świetnie odczytywał intencje tekstu. Niestety był czasem zagłuszany przez bębniarzy.

Spotkanie w Muzeum Narodowym zebrało całkiem sporą publiczność, co znaczy, że w Szczecinie fascynacja Czarnym Lądem jest wyraźna. Miejmy więc nadzieję, że będzie więcej okazji, aby go doświadczać.