"Jam nie człowiek, jak dynamit" powiedział o sobie jeden z najwybitniejszych filozofów w historii. Pierwszy, który zakwestionował istnienie Boga i odważył się przeciwstawić moralności chrześcijańskiej ideał nadczłowieka. Pierwszy, który stanął poza dobrem i złem, a między siłą i słabością. Świat jego myśli można było zobaczyć, usłyszeć i przeżyć 15 lutego w Teatrze Kana. Monodram Janusza Stolarskiego "Ecce homo" to inscenizacja jednego z ostatnich dzieł Friedricha Nietzsche`go pod tym samym tytułem.

Na scenie ciemność. Słychać tylko początki monologu filozofa: "wkrótce stanę przed ludzkością z najtrudniejszym, jakie jej kiedykolwiek postawiono, wymaganiem". Po chwili stała się światłość. I oddzielił Nietzsche się od tej światłości, bo wejrzał, że była ona dobra.

"Dlaczego jestem taki mądry?" "Dlaczego piszę tak dobre książki?" "Dlaczego jestem przeznaczeniem?" Te pytania retoryczne myśliciela to pytania-klucze, na których oparty był cały jego monolog. Nietzsche odpowiedział na nie. W płomiennym, patetycznym stylu wygłosił credo swojej przewrotnej, oryginalnej filozofii. Przedstawił siebie jako ucznia Dionizosa, przeciwstawiając potęgę żywiołu odczuwania zimnemu racjonalizmowi. Ukazał siebie jako alternatywę dla ukrzyżowanego Jezusa. Stąd też tytuł eseju, a zarazem i spektaklu. Ecce homo-oto człowiek- to słowa, jakimi Poncjusz Piłat przedstawił ubiczowanego Jezusa Żydom.

Filozofia Nietzsche`go to zaprzeczenie chrześcijaństwa. I tak, jak przez setki lat rząd dusz sprawował ukrzyżowany Jezus ze swoim altruizmem, podziałem na dobro i zło, tak teraz Nietzsche go zdetronizował, ukazując światu nowy podział- na siłę i słabość. A ludzkość, patrząc na dumnego nadczłowieka, stojącego poza dobrem i złem, powie znów- oto człowiek.Oby jednak nie ogłosiła go świętym... Paradoksalnie, tego Nietzsche obawia się chyba najbardziej, bo "po zetknięciu się z ludźmi religijnymi musi myć ręce". Woli być błaznem niż świętym.

Szaleństwo, patos, wyniosłość, ekspresja. Tego nie zabrakło w grze Janusza Stolarskiego. Trudny tekst eseju Nietzschego przedstawił w tak sugestywny sposób, że najmniej zagorzali wielbiciele filozofii, patrząc na obłąkanego myśliciela mogli w duchu z zachwytem orzec: "oto człowiek".