– To chyba nie nadaje się do publikacji – śmieje się Robert Szyjanowski, współorganizator kiermaszu „Pamiętajcie o ogrodach”.
– Mówisz o tym, jak zrobiliśmy pierwszą imprezę? To faktycznie nie wiem, czy możemy… Ale to były zupełnie inne czasy – odpowiada Marek Maj. To właśnie oni razem ze swoimi żonami – Ewą Maj i Dorotą Szyjanowską – stoją za sukcesem wydarzenia, które dwa razy do roku – w maju i we wrześniu – przyciąga na szczecińskie Wały Chrobrego prawdziwe tłumy.
List do prezydenta, który załatwił wszystko
– Zaczęło się od imprezy u państwa Majów… – mówi Robert Szyjanowski.
– Nasz znajomy, człowiek, który do dziś prowadzi duże gospodarstwo ogrodnicze, zaczął opowiadać o podobnym wydarzeniu w Skierniewicach. I zapytał: jest zapotrzebowanie, czemu nie zrobicie czegoś takiego w Szczecinie? – wspomina Marek Maj.
Potem była burza mózgów i decyzja: to robimy! – Już nawet nie wiem, kto wymyślił nazwę, ale tu na pewno nie było żadnych sporów – dodaje Robert. I to za ich sprawą zapewne wielu szczecinian, kiedy słyszy hasło „Pamiętajcie o ogrodach”, myśli najpierw nie o słynnej piosence Jonasza Kofty, a o kiermaszu na Wałach Chrobrego. Miejsce wybrali intuicyjnie. – Wały Chrobrego wydawały nam się stworzone na taką imprezę – mówią.
Z pierwszym kiermaszem wiąże się anegdota, o której organizatorzy żartują, że nie powinna być upubliczniana. – Napisaliśmy list do ówczesnego prezydenta miasta Marka Koćmiela, że mamy taki pomysł i chcielibyśmy zrobić kiermasz ogrodniczy. Dostaliśmy w odpowiedzi pismo, że to świetna inicjatywa i żebyśmy robili. I mając to pismo za podkładkę, zrobiliśmy pierwszy kiermasz. Nawet nie mieliśmy świadomości, że potrzebne są jakieś dodatkowe pozwolenia, dodatkowa papierologia, a nawet stoisko z piwem wtedy było. Dopiero potem różne urzędy zaczęły się do nas zgłaszać. Dziś to aż niewyobrażalne – opowiadają. To na kiermaszu zdobywali od zera doświadczenie w organizacji dużej imprezy plenerowej, bo choć wcześniej zajmowali się eventami, to były to wydarzenia o zupełnie innym charakterze.
Nieudany pierwszy raz i skradziona grochówka
Pierwszy kiermasz odbył się we wrześniu 2000 roku i jak przyznają Marek i Robert, nie był sukcesem. – Pierwsza edycja mocno nas zweryfikowała. Udało nam się zaprosić kilkudziesięciu wystawców. Tego dnia odbywała się też duża impreza i koncert na pożegnanie lata. Przez kiermasz przemaszerowały tysiące ludzi, prawie nas zadeptali, ale nikt nic nie kupił, bo wszyscy szli tylko na koncert – opowiadają.
Na efekty nie trzeba było długo czekać. Organizatorzy zrobili wiosenną edycję, ale wystawcy niekoniecznie już chcieli na niej być. – Było tylko osiemnastu wystawców – mówi Robert.
Trudno w tym momencie nie zadać pytania: dlaczego się nie poddali?
– Bo wierzyliśmy, że to ma sens – odpowiadają zgodnie.
– Po każdej edycji dokładnie wszystko zapisujemy, analizujemy, myślimy, co było dobrze, co nie wyszło, co można było zrobić lepiej. Słuchamy uwag wystawców, klientów. Tak robimy do dziś – mówi Marek Maj.
Z pierwszą edycją imprezy wiąże się jeszcze jedna zabawna historia i zagadka, która do dziś nie została rozwiązana. – Zupozagadka – mówi o niej żartem Robert. Podczas kiermaszu można było kupić grochówkę. Pierwszego dnia nie sprzedała się, więc w wielkim kotle została zupa na kolejny dzień. Rano okazało się, że cała zniknęła. – Nie wiemy, jak zniknęła, ani kto ją zjadł. Może te osoby to czytają? Niech się ujawnią, bo chętnie rozwiążemy tajemnicę znikającej grochówki – mówi Robert. – Oczywiście bez wyciągania konsekwencji – śmieje się Marek.
Ogrodnicze mody i wielki sukces kiermaszu
Upór organizatorów przyniósł efekty. Z roku na rok impreza przyciągała coraz więcej wystawców, ale przede wszystkim: wiernych i świadomych klientów. A ci przyjeżdżają na kiermasz nie tylko ze Szczecina i okolic, ale wręcz z całego regionu i dodatkowo z Niemiec.
Dziś wystawców mogą wybierać, bo chętnych jest więcej, niż miejsc. – Chcemy dbać o jakość, dlatego staramy się wybierać najlepszych. Wielu jest z nami od lat i ja zawsze zachęcam odwiedzających kiermasz: rozmawiajcie z wystawcami, zadawajcie pytania, oni są prawdziwymi pasjonatami. Przecież oni każdą z tych roślin znają od maleńkości - mówi Marek Maj. Organizatorzy o każdym mogą opowiadać: a to o sprzedawcach ziół, a to o najlepszych liliowcach, pięknych drzewkach owocowych, które są szykowane specjalnie „na Szczecin”. To wystawcy z całej Polski, a oprócz roślin można na kiermaszu kupić również rękodzieło, małą architekturę ogrodową, rybki i rośliny do oczek wodnych, ale też narzędzia i sprzęty mechaniczne.
Przez 25 lat istnienia imprezy zmieniały się ogrodnicze mody. – Kiedyś królowały iglaki, wszyscy kupowali tuje szmaragd, dziś więcej kupuje się np. drzew owocowych. Był czas, że szukaliśmy nowości, teraz w cenie są tradycyjne, stare odmiany, np. jabłonie takie jak szara reneta czy antonówka – dodaje Marek.
Organizatorzy zwracają też uwagę na wyjątkowość samych klientów. – To ludzie, którzy wiedzą, po co przychodzą. To sprawia, że nawet kiedy pogoda nam nie sprzyja, bo przecież mieliśmy i ulewne deszcze i wichury, które porywały namioty, oni przychodzą i kupują. Moja żona od lat jest w jury konkursu „Cały Szczecin w kwiatach” organizowanego przez „Kurier Szczeciński”. Uczestnicy często chwalą się, że mają rośliny z kiermaszu. To nas tylko utwierdza w tym, że to ma sens – mówi Marek Maj.
Kiermasz zawsze trwa dwa dni i zaczyna się w sobotę o godz. 9.00. Ale ci najbardziej niecierpliwi są nawet godzinę wcześniej. Niedzielne popołudnie to z kolei czas dla tych, którzy szukają okazji i niższych cen.
Kiermasz nie odbył się tylko raz: była to wiosna 2020 roku, w czasie pandemii koronawirusa. W tym samym roku jesienna edycja już się odbyła, jednak obowiązywały dodatkowe restrykcje: jednorazowo na imprezie mogła przebywać określona ilość osób, a wszyscy musieli mieć założone maseczki. – Pandemia mimo wszystko nam pomogła, bo wtedy zaczął się prawdziwy boom na działki i moda na ogrody. Ludzie chcą otaczać się roślinami – mówi Robert.
Kiedy obaj patrzą wstecz, są zgodni w jednym: każda impreza była inna, z każdej coś nowego wynieśli. Z czasem kiermasz się rozrastał, pojawiła się też słynna już „Wałówka z przysmakami”, czyli osobna alejka z gastronomią na ulicy Szczerbcowej i dodatkowe atrakcje, np. plenerowe zajęcia jogi.
Jubileuszowa edycja z kwiatowym konkursem
50 edycja kiermaszu i jednocześnie 25 urodziny imprezy to także specjalny konkurs dla odwiedzających: „Przyjdź w kwiatach do jubilata”. Zabawa polega na tym, aby przygotować roślinną ozdobę – np. wianek, przypinkę czy kolię – i zrobić zdjęcie w jubileuszowej ramce, która będzie dostępna na kiermaszu przy namiocie organizatorów.
W mediach społecznościowych imprezy czytamy instrukcję: „Aby wpaść w kwiatach do jubilata skutecznie i z polotem należy:
1. Ściąć lub zerwać kwitnące kwiaty z działki, ogrodu, łąki, pobliskiego nieużytku lub ugoru.
2. Namówić do wsparcia, udziału koleżankę, sąsiadkę, siostrę, brata, męża lub dowolną życzliwą i odrobinę szaloną osobę.
3. Uwić wianek, naszyjnik, upleść przypinkę, krawat lub inny florystyczny element galanterii odzieżowej.
4. Przyjść z wykonanym jak wyżej elementem na najbliższy kiermasz ogrodniczy (...)”
– W sobotę pojawi się specjalny post na Facebooku i zdjęcie trzeba wrzucić w komentarz. Osoby, które zyskają najwięcej reakcji, otrzymają upominki – mówi Robert Szyjanowski.
Organizatorzy jak zawsze są otwarci na rozmowy, chcą słuchać uwag, ale podczas tej edycji – także życzeń, aby impreza trwała kolejne 25 lat i dłużej.
„Największą satysfakcją dla wszystkich jest zadowolenie i spełnienie, żeby wszystko, co wyrosło w szklarniach i na poletkach, trafiło do ogrodów swojego przeznaczenia” – podkreślają.
***
Kiermasz ogrodniczy „Pamiętajcie o ogrodach” odbędzie się w weekend 20-21 września w godzinach: sobota – 9:00-18:00 i niedziela – 9:00-17:00. Wstęp na wydarzenie jest wolny.
Portal wSzczecinie.pl jest patronem medialnym wydarzenia.
Komentarze