Kto był wczoraj w „Morionie” ten przeżył dźwiękową zagładę. Po raz pierwszy zagrał w Szczecinie – Masachist, poprzedzony przez trzy inne death-metalowe hordy.
Pierwsi na scenie zainstalowali się muzycy z grupy Influence ze Stargardu, która określana jest jako reprezentant progressive/death metal. Panowie inspirują się m.in. takimi zespołami jak Arch Enemy, Pestilence, Atheist, włączajac do swych kompozycji także elementy z lżejszych odmian rocka. W 2011 roku zarejestrowali w Monroe Sound Studio EP . „Where Does Your Way Lead To?” i z niej m.in. wybrali utwory do wczorajszej set listy. Występ potrwał około 30 minut i był dobrą rozgrzewką przed następnymi punktami programu.
Spirits Way, którzy weszli po nich, to formacja z Warszawy. Powstali w 2009 roku i od tego czasu skład się zmieniał, ale zawsze dowodził tą grupą Tomasz „Destroyer” Radzikowski (gitara, wokal), a obecnie grają z nim: Miłosz ” Homeless” Ostrowski (bas), Paweł „Bunnisher” Królikowski (perkusja), Łukasz ”VonBartz” Barcz ( gitara rytmiczna). Styl, który preferują to czysty death metal, a wczoraj grali utwory pochodzące za albumu „Brainless Puppets Are Enslaved” , w tym np. „My Funeral” i „Hordes Of Slaves”. Publika przyjęła ich dość dobrze, choć jeszcze wtedy pod sceną nie było zbyt tłoczno.
Christ Agony miał, zagrać w maju obok Belphegora w „Słowianie”, ale impreza została odwołana, więc panowie dołączyli do line-upu w „Morionie” i dobrze się stało, bo warto było ich zobaczyć w naszym mieście ponownie, a przy tym poznać jakiś fragment zapowiadanej, nowej płyty „Legacy”. Przygniatające riffy, które nam zaaplikował zespół w utworach wybranych z albumu „Moonlight. Act III”, w tym , tytułowego i „Mephistophel”, oraz z ostatniej płyty „Nocturn” (choćby „Stigma Of Hell”) i piekielny wokal Cezara, to główne elementy tego show, trwającego około 50 minut. Pod koniec zagrali numer „Black Ritual”, a kiedy publika domagała się jeszcze dokładki, dokopali jeszcze jednym utworem. Myślę, że brzmienie było jeszcze lepsze niż rok temu (kiedy również byli w tym samym klubie)
Masachist dojechał co prawda bez basisty, ale i tak spełnił chyba oczekiwania, bo pozostała na placu boju, czwórka (Wojciech „Pig” Wąsowicz – śpiew, Mariusz „Trufel” Domaradzki gitara, Arkadiusz „Aro” Jabłoński – gitara i Dariusz „Daray” Brzozowski – perkusja), przygotowała set bardzo krwisty i energetyczny. Oczywiście promowali swój ostatni album „Scorned”, z którego wybrali dla nas najbardziej soczyste kąski -„Process Of Elimination', „Higher Authority” czy „Inner Void”. Brzmienie było bardziej złożone, ale nadal radykalne. Pig był najbardziej elokwentnym z wszystkich zapowiadaczy tego dnia, bo przy każdym niemalże kawałku rzucał jakiś komentarz Np. przed „Opposing Normality” powiedział kilka słów „o punkowych bitach”, które są nim słyszalne. Generalnie zagrzewał publikę do aktywności i został wysłuchany, bo właśnie wtedy pod sceną mocno się zakotłowało. Na finał Masachiści wybrali jeden utwór ze swego debiutu, różniący się dość znacznie od nowszego materiału. W sumie był to więc urozmaicony, ale przede wszystkim bardzo intensywny występ.
Na 8 czerwca natomiast Stowarzyszenie Muzyki Extremalnej zaplanowało kolejne wydarzenie. Black metalowy Blaze of Perdition, wywodzący się ze sceny pagan BM - Abusiveness, oraz warszawski black/death metalowy Soulless Carnage zagrają w klubie Wasabi na ul. Kolumba.
Komentarze
1