Kilka dni temu na rynku wydawniczym pojawiła się książka, której akcja dzieje się we współczesnym Szczecinie. Szamani Życia Wojciecha Burgera jest powieścią obyczajową z wątkiem kryminalnym. Wydawca wręczając mi tę książkę nazwał ją szczecińskim Danem Brownem. Czy aby nie na wyrost?

Tall Sips’ Races i seryjny morderca

Akcja Szamanów Życia dzieje się w Szczecinie tuż przed imprezą żeglarską Tall Ships’ Races, która odbyła się w naszym mieście w sierpniu 2007 roku. Na głównych bohaterów autor wybrał kilku czterdziestolatków, którzy niegdyś chodzili razem do tej samej klasy w liceum. Niespodziewanie spotykają się po latach, próbując w pewien sposób naprawić dawne błędy, odnaleźć nową drogę życia. Poznajemy ich dzieje, dramaty, którym musieli stawić czoła. Nie te jednak wątki, według mnie, są najciekawsze.

 

Wątek kryminalny najlepszy

W mojej opinii najlepsza część książki to wątek kryminalny. Motywy mordercy, według mnie, nie są do końca jasne, ale sam pomysł na zbudowanie zagadki kryminalnej jest ciekawy. Lepszy nawet od niektórych pomysłów Marka Krajewskiego, twórcy serii o przedwojennym Wrocławiu. Książce Burgera brakuje jednak niesamowitego klimatu, który dodaje blasku, czy może lepiej mroku, wrocławskiej sadze. W mojej opinii szczecińska powieść jest napisana pospiesznie, bez dbałości o detale. Niektóre sceny mogłyby być napisane zdecydowanie lepiej lub być bardziej rozwinięte. Cześć z nich zasługiwała na więcej zdań. Czasem brakuje pewnych łączników pomiędzy scenami np. w jaki sposób policjanci ustalili skład substancji, której używał morderca. Chwilami postępowanie bohaterów wydaje się być po prostu nielogiczne np. zmuszenie mediów miesiącami do milczenia w sprawie seryjnych zabójstw. Według mnie zawsze znajdzie się jakiś dziennikarz, który nie podporządkuje się i złamie zakaz. Zwłaszcza w dobie brukowców, gdzie żadne świętości nie są szanowane.

 

Gdzie ten Eberhard Mock?

Same postacie, są jak u Browna, bezbarwne, papierowe jak choćby Langdon w Kodzie da Vinci. Myślę jednak, że jeżeli komuś nie przeszkadza czarno-białość bohaterów, a ceni sobie przewagę dialogów nad opisem, szybkość akcji oraz religijne motywy, znane właśnie z twórczości Browna, nie powinien być Szamanami Życia rozczarowany. Książkę czyta się łatwo, szybko i przyjemnie. Jest to dobry pomysł na spędzenie długich, listopadowych wieczorów.

Powieść tą można polecić również miłośnikom Szczecina, którzy interesują się historią grodu Gryfa. Jeśli ktoś oczekuje jednak od Burgera książki w stylu Krajewskiego, może się rozczarować. Nie znajdzie tam pełnokrwistego bohatera na miarę Eberharda Mocka ani opisów mrocznego miasta. Bliżej tej powieści do książek wspominanego już wielokrotnie Dana Browna. Jeśli ktoś naprawdę ceni tego autora (ja do takich osób nie należę) powinien sięgnąć również po Burgera.

 

Zapraszamy do naszego konkursu ogłoszonego na stronie głównej, gdzie można wygrać jedną z dwóch powieści „Szamani Życia”.