Martwi ich mniejsze zaangażowanie ludzi w pomoc i trudna sytuacja geopolityczna wynikająca z niejednoznacznego stanowiska prezydenta Donalda Trumpa względem Rosji. Przyznają jednak, że są bardzo wdzięczni Polsce i Polakom, a życie w Szczecinie jest dla nich dobrym doświadczeniem. W programie „Studio wSzczecinie.pl” rozmawialiśmy o tym, czy trzy lata po wybuchu wojny w Ukrainie Szczecin nadal jest solidarny z osobami, które uciekały przed rosyjską agresją.
Spis Treści

„Pomoc dla Ukrainy to maraton, a nie sprint”

Trzy lata temu wybuchła wojna w Ukrainie. Był to czas wyjątkowo trudny, podczas którego Polacy wykazali się ogromnym zaangażowaniem i wspierali imigrantów, udzielając każdej możliwej pomocy – od organizowania zbiórek charytatywnych po oferowanie miejsca do spania we własnym domu. Czy po tych trzech latach wiele się zmieniło?

– Z badań wynika, że po wybuchu wojny w pomoc zaangażowało się aż 77% Polaków. Przez te trzy lata przeżyliśmy ogromne emocje, ale trzeba pamiętać, że wojna i pomoc imigrantom to maraton, a nie sprint. Działania i nastroje są różne, jedni niszczą mural w akcie nienawiści, drudzy na kolejny dzień go naprawiają. Niestety mamy też sytuacje związane z agresją ludzką, szczególnie narażeni są ci, którzy nie znają języka, ale wciąż, mimo wszystko, dobro równoważy zło – mówi Irina Lechowicz, prezeska Fundacji YOUkraine.

Czy młodsze pokolenie ma inne podejście do tematu wojny w Ukrainie i potrzeby asymilacji w Polsce? W ostatnim czasie wiele się słyszy na temat powrotu imigrantów do ojczyzny po zakończeniu wojny. Na szczecińskich uczelniach nie brakuje jednak studentów z Ukrainy.

– Mieszkamy w Polsce i zmagamy się z nauką i życiem codziennym. W moim otoczeniu Polacy starają się, abyśmy czuli się normalnie i nie wracali myślami do wojny. To, jak Ukrainiec odnalazł się w Polsce, zależy wyłącznie od tej osoby i tego, czy planuje zostać tutaj na stałe czy czeka na koniec wojny, aby wrócić do domu. Najważniejsze jest to, aby niezależnie od tej decyzji, okazywać wsparcie. moim zdaniem zdecydowanie większa grupa chce tu zostać – mówi Yelyzaveita Vozdihan, studentka ZUT.

Ekspert rynku pracy: „Gospodarczo sytuacja jest trudniejsza i gorsza niż trzy lata temu”

Po wybuchu wojny mieliśmy styczność ze zrywem serc i pomocą, a teraz – w 2025 roku –często słyszy się tezy, że to Ukraińcy zabierają miejsca pracy Polakom albo są uprzywilejowani z dostępem do opieki medycznej, nauki. Jak rzeczywistość ma się do tych opinii?

– Po trzech lata sytuacja jest inna i niestety gorsza. Rozwój imigracyjny jest naturalny i my, jako społeczeństwo powinniśmy po takim czasie nauczyć się żyć razem. Jest dużo osób, po których widać, że chcą zostać w Polsce na stałe. Jeśli chodzi o rynek pracy, to myślę, że nasz region radzi sobie bardzo dobrze i imigranci się odnaleźli, acz stwierdzenie, że zabierają miejsca Polakom, gdy często nie znają języka, jest absurdem. Musimy jednak pamiętać, że Polska mentalność jest jaka jest i hejterzy zawsze się znajdą – mówi Kamil Zieliński z Polsko-Ukraińskiej Izba Gospodarczej, ekspert rynku pracy.

– Bardzo często słyszę takie teorie, że Ukrainiec dostanie się szybciej do lekarza niż Polak, ale jak próbuję dopytać taką osobę, czy sam tego doświadczył albo ktoś z jego bliskich, to słyszę, że nie. Specustawy miały swoje zalety i działały, ale teraz wszystko się zmieniło. Ukraińcy tak samo korzystają z NFZ jak Polacy i się leczą, czekają w kolejkach, ale są nie tylko pacjentami, ale także lekarzami, którzy leczą wszystkich, a nie tylko imigrantów – zwraca uwagę Katerina Zevizhenets, prezes fundacji Mi-Gracja.

Ukraińcy stanowią dużą część przedsiębiorców na rynku, szczególnie w tzw. branży beauty, ale poza prowadzeniem własnych działalności podejmują prace na różnych stanowiskach, uczą się i zdobywają wykształcenie pokrewne z tym, co mieli w Ukrainie.

Co stałoby się, gdyby wszyscy imigranci postanowili opuścić Polskę?

– Zdecydowanie możemy zauważyć, że bardzo wiele Ukrainek zakłada swoje biznesy, szczególnie teraz, gdy przepisy odnośnie do prowadzenia jednoosobowej działalności gospodarczej się zmieniły i stały dostępniejsze, także dla kobiet z Ukrainy. Musimy zauważyć, że Ukraińcy byli w Polsce już przed wojną, mieszkali, rozwijali firmy, ale zakładając, że faktycznie wszyscy, by zniknęli, to musielibyśmy szukać imigrantów z innych rejonów świata. Pamiętajmy jednak, że kultura ukraińska i język są nam bliższe niż przykładowo hiszpański i ta asymilacja i współpraca są o wiele łatwiejsze – mówi Kamil Zieliński.

Sytuacja geopolityczna odczuwalna dla osób z Ukrainy „Brakuje optymizmu”

Pierwsza, a także druga rocznica wybuchu wojny w Ukrainie były głośne i powszechne, ale o trzeciej słyszało się mniej. Goście „Studia wSzczecinie.pl” przyznali, że trzecia rocznica jest trudniejsza ze względu na sytuację geopolityczną.

– Zdecydowanie jest trudniejsza niż poprzednie dwie. Widać, że coraz mniej się o tej wojnie mówi, że coraz mniej mamy obchodów upamiętniających. Jest to ciężkie, szczególnie dla tych, którzy chcą wrócić do ojczyzny i czekają na zakończenie wojny, nawet jeśli szacuje się, że w przypadku imigrantów w Polsce na powrót zdecydowałoby się jedynie 10%. Jednak niezależnie od tej decyzji, wszyscy czekamy na zakończenie wojny, a brakuje optymizmu i sytuacja międzynarodowa i geopolityczna jest skomplikowana i nadaje tylko wydźwięk większej niepewności – mówi Irina Lechowicz.

Wciąż mamy wiele organizacji, które działają na rzecz pomocy Ukrainie i jej obywatelom. Czy te potrzeby nadal są aktualne i jak można się przyłączyć do pomocy?

– Organizujemy wciąż zbiórki charytatywne i zachęcamy do udziału w nich. Można też zapukać do sąsiada, zapytać, czy czegoś potrzebuje. Każda integracja na żywo jest bardzo pożądana i pokazuje, że warto rozmawiać i budować przyjaźnie. To bardzo ważne, gdyż zmienia odbiór i jest przeciwstawna hejtowi z internetu. Bądźmy empatyczni – apeluje Karina Zevizhenets.