Szczecin Plus Music Fest został zwieńczony występem, który zapewne szczecinianie będą jeszcze długo wspominać. 30 czerwca, na wypełnionym niemalże do ostatniego miejsca dziedzińcu Zamku Książąt Pomorskich, wystąpił Chris Botti – czyli jeden z najbardziej pożądanych artystów jazzowych na świecie.

Jeden dźwięk

Co prawda występ  rozpoczął się od podniosłych dźwięków  "Ave Maria", ale nie znaczy to, że spokojne tempo zdominowało ten  wieczór. Już w tych pierwszych minutach Chris pozwolił sobie na efektowny zabieg.  Grając  na trąbce  „przeciągnął”  jeden dźwięk niemal w nieskończoność, utrzymując go na jednym oddechu. Oczywiście wzbudził  tym wielką aprobatę publiczności.   W kompozycjach, które zabrzmiały w dalszej części zespół towarzyszących  mu muzyków częstokroć „wpływał”  w bardzo  dynamiczne, funkowe rejony, budując improwizacyjne sekwencje na cytatach z „Jean  Pierre” Milesa Davisa, a nawet „Paranoid” Black Sabbath.

Chris,  jak zawsze  elegancki i szarmancki wychwalał swoich muzyków.  Przypomniał, że  pianista Billy  Childs, ma na koncie nagrody Grammy, natomiast Billy`ego Kilsona uznał za  " jednego z najlepszych żyjących perkusistów świata". Oczywiście na słowa uznania zasłużył także  gitarzysta Mark Whitfield – muzyk bardzo dobry technicznie, a w dodatku potrafiący rozbawić widzów swym zachowaniem. Choćby wówczas gdy skradał  się po scenie  do wokalistki, która się na niej pojawiła w połowie występu.

Pierwszy gość

Pierwszym gościem, który został wywołany przez Chrisa była jednak inna osoba Urocza skrzypaczka Caroline  Campbell. Ona kilkakrotnie tego wieczoru pokazała jak duże są jej muzyczne możliwości. Botti  chcąc by jeszcze bardziej doceniono jej grę pod koniec koncertu poprosił niejaką Joannę o tłumaczenie swych słów i opowiedział o tym jak wiele czasu trzeba poświęcić by stać się zawodowym muzykiem. Zdradził też kilka technicznych szczegółów na temat skrzypiec Caroline.

Głos Stonesów

Wcześniej przedstawił kolejne znane  utwory. m.in. usłyszeliśmy  "Flamenco Sketches" z płyty "Kind of Blue" Milesa Davisa oraz  „Hallelujah” Leonarda Cohena,  Drugim zaproszonym na scenę  gościem, była kolejna kobieta. To od  wielu lat współpracująca z zespołem Rolling Stones – Lisa Fischer. Kiedy wyszła przed publiczność, najpierw wyraziła swój zachwyt widokiem, który zobaczyła – morzem głów przed nią i urokiem zamkowego dziedzińca. Później  zaśpiewała kilka utworów, a najbardziej emocjonujące było niewątpliwie wykonanie “The Very Thought Of You”. Był to szczególny moment, bo właśnie wtedy wraz z Chrisem  grającym cały czas na trąbce, zeszła ze sceny by wejść pomiędzy pierwsze rzędy widzów.  Usłyszeliśmy jeszcze m.in. temat z filmu „Cinema Paradiso” z wspaniałą partią  skrzypiec oraz kolejny wielki  jazzowy standard „My Funny Valentine”(Chris poprzedził go swą opowieścią o tym jak grał ten utwór dla Obamy i Cartera).

Nowa perkusistka

Mógłby to być idealny, nastrojowy finał, ale widzowie domagali się jednak więcej. Botti nie tylko zgodził się na zagranie  kolejnej kompozycji (była to “Broken Vow”), ale  zaprosił na scenę do jej wykonania kogoś.... z tłumu Pani  Izabela, która miała przyjemność zasiąść za perkusją na pewno zapamięta ten dzień, zwłaszcza że pierwzy raz w życiu grała na tym instrumencie.

Koncert zakończył się tak jak ostatni studyjny album „Italia” – utworem „Nessun Dorma”, ale wieczór trwał jeszcze i Chris po krótkim odpoczynku wyszedł do widzów by podpisywać płyty i kartki. Krótko mówiąc: same pozytywne wrażenia !