Czy można przedstawić koncepcję rewitalizacji Śródmieścia i Dąbia oraz debatować o centrum Szczecina jedynie przez dwie godziny? Stowarzyszenie Rozwoju i Edukacji "Lider" podjęło się tego karkołomnego zadania podczas spotkania w filii Miejskiej Biblioteki Publicznej "Pro Media". Jak im poszło? Odczucia obserwujących debatę były różne.

Szczecin miastem policentrycznym? 

Do biblioteki Pro Media przybyło trochę ponad dwadzieścia osób zainteresowanych debatą dotyczącą centrum Szczecina. Spotkanie rozpoczął prezes stowarzyszenia – Tomasz Schneider od zwięzłego wprowadzenia: Porozmawiajmy dzisiaj o centrum Szczecina. Następnie zauważył, że stolica Pomorza Zachodniego zmierza w stronę miasta policentrycznego, którego on osobiście nie jest zwolennikiem. A czym jest miasto policentryczne? Posiada ono po prostu wiele centrów, a nie jedno główne.

Dlaczego z Dąbia jeżdżą do Szczecina, a nie do centrum?

Spotkanie zostało skonstruowane w taki sposób, że najpierw zostały wygłoszone dwa referaty, a następnie wywiązała się dyskusja wśród uczestników debaty. Pierwszy wykład dotyczył Dąbia. Nawiązywał on ściśle do zeszłorocznej konferencji naukowej dotyczącej tej prawobrzeżnej dzielnicy. Tomasz Schneider przedstawił Dąbie jako odrębny byt od Szczecina posiadający jedno, wyraźne centrum zlokalizowane przy ul. Emilii Gierczak. Przedstawił jego historię jako istniejące przez wieki odrębne miasto, które dopiero w połowie zeszłego wieku utraciło swój status na rzecz Szczecina. Dąbie funkcjonuje jednak nadal w świadomości mieszkańców jako odrębne miasteczko, skąd jedzie się na lewobrzeże nie "do centrum", ale "do Szczecina". Istnieje wiele koncepcji zagospodarowania różnych terenów w Dąbiu. Schneider wspomniał m.in. o chińskim inwestorze, który na terenie dawnego Portu Zbożowego chciałby zbudować kompleks budynków (hotel, apartamenty) wraz z mariną. Niestety, od przedstawienia tej koncepcji minęło już sporo czasu i w związku z tym wiarygodność inwestora została zachwiana.

Wieżowce z placu Żołnierza do rozbiórki?

Kolejny referat przedstawił młody ekonomista Bartłomiej Przybyła. Przedstawił własną wizję rewitalizacji alei Jana Pawła II, którą uznał za najpiękniejszą (przed wojną) ulicę Szczecina. Niestety, podczas wojny architektura alei w dużej części ucierpiała. Nie pomógł jej również okres PRL. Przybyła chciałby wyburzenia wieżowców z 1969 roku zlokalizowanych przy pl. Żołnierza Polskiego, co nie spotkało się z przychylnością zgromadzonej publiczności. Jeden z obserwujących debatę zauważył, że wysiedlenie stamtąd ludzi nie jest możliwe ze względu na to, że budynki nie należą do miasta, tylko mają swoich prywatnych właścicieli. Ktoś inny zauważył, że usuwanie "rdzennych" mieszkańców nie jest metodą na skuteczną rewitalizację miasta.

Przybyła zaproponował przeniesienie mieszkańców zburzonych wieżowców do mieszkań zastępczych, a w miejsce bloków odbudowanie przedwojennych kamienic, gdzie ich fronty należałyby do prywatnych inwestorów, a oficyny do miasta, gdzie utworzono by mieszkania komunalne dla rodzin, których dotychczasowe mieszkania były zbyt duże na ich potrzeby. Do istniejących kamienic również dobudowano by takie komunalne oficyny.

Mieszkańcy zabierają głos

Autora chwalono za odważne pomysły, ale wytknięto również słabości jego koncepcji. Przede wszystkim zalecono pogłębienie wiedzy na temat stosunków własnościowych na tym terenie, gdzie większość budynków jednak nie należy do miasta, tylko do różnego rodzaju wspólnot. Często zdarza się, że w jednej kamienicy tylko 1-2 mieszkania należą do miasta, a pozostałe lokale są własnościowe. Zebranym zabrakło również dokładnych i konkretnych wyliczeń, czy takie przedsięwzięcie opłaciłoby się w ogóle prywatnemu inwestorowi. Ktoś inny zauważył wreszcie, że mieszkania w oficynie nie należą do zbyt atrakcyjnych, a samo wysiedlanie ludzi z ich domów nie jest najlepszym pomysłem. Zresztą zanim chce się przeprowadzić rewitalizację danej dzielnicy należy zdiagnozować w czym tkwi jej problem oraz ustalić, czy proces jej wyludniania się ciągle trwa, a może został już zastopowany. Bez odpowiedzi na te pytania, skupiając się jedynie na odnawianiu budynków, można ponieść spektakularną klęskę. Warto też sięgać po sprawdzone już w Europie rewitalizacyjne rozwiązania np. z Kopenhagi. Zasugerowano również, że ilość wątków poruszanych podczas debaty jest zbyt duża (zwłaszcza wtedy, kiedy rozmowa zeszła na temat Podzamcza) i z tego powodu tematy nie zostały dostatecznie pogłębione czy poddane dokładnej analizie.

Wysłać Krzystka na nauki do Rzeszowa

Na koniec wywiązała się ciekawa dyskusja między publicznością spotkania. Jedna ze starszych pań zaproponowała wysłanie prezydenta Piotra Krzystka na nauki do Rzeszowa, by dowiedział się, w jaki sposób dbać o zarządzane przez siebie miasto. Zaproponowała nawet sfinansowanie takiej podróży ze swoich skromnych środków emerytki. Rzeszów, w jej opinii, jest czystszym i bardziej zadbanym miastem od Szczecina. Jej głos trafił jednak w próżnię, ponieważ na debacie zabrakło jakiegokolwiek przedstawiciela miasta.