Trwa zamieszanie wokół szczecińskiego oddziału ZUS. Przed godziną 11 do Prokuratury Okręgowej przywieziono ukrytego za kominiarką oskarżonego prezesa Tadeusza D.

Na zadane przez dziennikarza pytania: czy spojrzy Pan w twarz emerytom; czy jest Pan winny; odpowiedział milczeniem. Sprawy nie chciał również skomentować adwokat oskarżonego.

Wprowadzenie Tadeusza D. w asyście funkcjonariuszy ABW do Prokuratury Okręgowej obserwowała grupka szczecinian.

Córka emerytki sama pobierająca świadczenia przedemerytalne skomentowała aferę następująco: Pewnie, że boimy się o swoje emerytury. Większym spokojem wykazał się pan Ryszard: Nie mam obaw o swoje składki. Nie wszystko jest zależne od aresztowanego prezesa. Jego optymizm potwierdza wypowiedź rzecznika prasowego ZUS Piotra Tolki: zaistniała sytuacja nie ma wpływu na funkcjonowanie Oddziału ZUS w Szczecinie. Przyjmowanie klientów, załatwianie spraw i wypłata świadczeń odbywają się bez zakłóceń.

Nadal niewiele wiadomo o postawionych zarzutach. Piotr Tolko informuje jedynie o przebiegu pracy funkcjonariuszy ABW: Ich czynności trwały do wczoraj do późnych godzin nocnych. Funkcjonariuszom udostępniono wszelkie niezbędne dokumenty. Dalsze czynności będą prowadzone poza siedzibą szczecińskiego ZUS. Niestety nie mogę Państwu podać, o wydanie jakich dokumentów prosili funkcjonariusze ABW.

Pan Artur, kolega wcześniej wspomnianego pana Ryszarda gorzko wypowiada się na temat domniemanych aferzystów: Nie dość, że dużo pieniędzy zarabiają, to jeszcze kradną. I są bezkarni. Zamkną ich, ale zaraz wyjdą. Dostaną 2 – 3 lata i 10 tysięcy grzywny, a to co nakradł, to jego.