Ten koncert mógłby być zupełnie inny. Na płytach Nosowskiej obcujemy przecież z dźwiękami, które tworzą intrygującą atmosferę. Jest miejsce na ... przestrzeń, wykreowaną za pomocą bitów, loopów i elektronicznego sztafażu doprawionego gitarowymi pomysłami. W ostatnią sobotę w klubie Can Can zabrakło takich klimatów.
Niewątpliwym walorem tego występu były światła i choreografia, które go uatrakcyjniły, co widać na zdjęciach. Jednak sama muzyka trochę zawiodła... Oczywiście koncert rządzi się innymi prawami niż album studyjny i byłoby nudno gdyby artysta wiernie odtwarzał na żywo zawartość płyty. Mimo wszystko w dość ostrym i głośnym, bardzo rockowym, przekazie jaki generował zespół tego wieczoru, gdzieś znikła finezja i stopniowanie nastrojów. Mimo, że w jego składzie są muzycy znani z Tworzywa Sztucznego (Łukasz Moskal i Staszu Starship) nie przynieśli tak wiele ze swej macierzystej formacji jak tego można się było spodziewać, a szkoda... W sumie było interesująco, ale chyba nie tylko ja wyszedłem po występie nieco rozczarowany. Niektórzy byli zdegustowani czasem trwania występu. Słyszałem nawet głosy „chyba spieszyli się na mecz”...
Komentarze
0