Milicyjny motocykl, nietypowa wersja fiata 125p i „luksusowa” przyczepa namiotowa z lat 60. XX wieku. Trzy nowe eksponaty będzie można od wtorku (11 lipca) oglądać w Muzeum Techniki i Komunikacji w Szczecinie.
MTiK pozyskało do swoich zbiorów dwa bardzo rzadko spotykane pojazdy i jeden niezwykle charakterystyczny. W dawnej zajezdni tramwajowej przy ul. Niemierzyńskiej będzie można oglądać: milicyjny motocykl MZ ES 250 Trophy z 1971 r., fiata 125p pickup z 1980 r. oraz przyczepę namiotową tramp 66 z 1966 r.
Niezawodny milicyjny motocykl patrolowo-pościgowy
Motocykl MZ ES 250 Trophy starsi mieszkańcy pamiętają na pewno z ulic Szczecina. W latach 70. korzystała z nich milicja. W ich wyposażeniu były podstawowymi motocyklami patrolowo-pościgowymi. Młodsi powinni kojarzyć ten model chociażby z filmów Stanisława Barei.
„Emzetka” 250 produkowana była w NRD i obok czechosłowackiej jawy była uważana za najlepszy motocykl produkowany w państwach bloku wschodniego. Konkurencję przewyższała jakością wykonania i świetnym silnikiem, zaprojektowanym przez Waltera Kaadena. To głównie dzięki niemu wschodnioniemieccy zawodnicy seryjnie wygrywali w latach 60. prestiżowy rajd terenowy International Six Days Trial. Model o nazwie Trophy powstał właśnie dla uczczenia tych sukcesów.
- To motocykl znany z niezawodności, dlatego został wybrany przez milicję. Rozkładając silnik na czynniki pierwsze, widać z jaką starannością został wykonany każdy element – mówi Jacek Kosiński z Muzeum Techniki i Komunikacji. – To bardzo wartościowe uzupełnienie naszej kolekcji pojazdów milicyjnych.
„Emzetka”, zanim trafiła do szczecińskiego muzeum została pieczołowicie odrestaurowana przez pana Jarosława, który odkupił ją od byłego krakowskiego milicjanta.
- Wyczyściłem każdą śrubkę. Na szczęście dało się ocalić wszystko poza przerdzewiałą podstawą mikrofonu – mówi. - Kiedy jadę milicyjną „emzetką” przez Wronki, to nikt na światłach nie ruszy przede mną. Stoją i patrzą. Zdarza się, że policjanci w radiowozie włączają koguta na pozdrowienie. Ludzie pamiętają.
Nietypowy model fiata
Zdecydowanie rzadziej na polskich ulicach można było spotkać fiaty 125p w wersji pickup.
Patrząc od przodu, ten model nie różnił się niczym od klasycznego „dużego fiata”. Za przednimi fotelami zamontowano jednak ściankę z oknem osłoniętym stalowymi prętami, która odgradzała część pasażerską od towarowej. Z tyłu umieszczono skrzynię ładunkową.
Model pozyskany przez szczecińskie muzeum to wersja krótsza, przetrwały tylko nieliczne takie egzemplarze. Łącznie w Fabrykach Samochodów Osobowych w Warszawie wyprodukowano tylko kilkadziesiąt tysięcy fiatów 125p w wersji pickup.
- Nie powstała nawet specjalna linia produkcyjna dla pickupów. Powstawały one na wpół chałupniczą metodą. Na polskich drogach były rzadkością. Większość szła na eksport – opowiada Jacek Ogrodniczak z Muzeum Techniki i Komunikacji.
Dłuższą wersję fiata na początku lat 80. XX wieku kupili Finowie. Były też starania, by polska konstrukcja trafiła do państwa najbardziej kojarzonego z pickupami, czyli do Stanów Zjednoczonych. Wysiłki te spełzły jednak na niczym.
Powiew luksusu z lat 60. XX wieku
Pudło ze sklejki, stelaż i płachtą namiotowa. To przyczepa tramp 66 stworzona przez Wytwórnię Wyrobów Precyzyjnych w Niewiadowie. Wcześniej zajmowali się tam produkcją m.in. kajaków, bombek choinkowych i młynków elektrycznych.
W latach 1966-68 powstało tylko 370 egzemplarzy tego modelu przyczepki namiotowej. W środku mogły spać dwie osoby, znalazło się też miejsce na stolik, szafki i schowki.
- Tak wyglądał luksus w latach 60. Mało kto posiadał wtedy samochód, a co dopiero mówić o przyczepce namiotowej, z którą można było sobie pojechać na biwak – opowiada Jacek Ogrodniczak.
Na taką przyjemność trzeba było pracować niemal rok. Przeciętna pensja w 1966 roku wynosiła 1934 zł, a przyczepka tramp 66 kosztowała 21 500 zł.
Amortyzatory do tego modelu pochodzą od szczecińskiego motocykla junak. Cała konstrukcja złożona jest zresztą z elementów pochodzących z różnych pojazdów. Znajdziemy tam koła z mikrusa, resory z syreny czy oświetlenie z warszawy i skody.
Wszystkie trzy eksponaty pozyskano od prywatnych kolekcjonerów. Są pieczołowicie odrestaurowane z dbałością o oryginalne detale. Od wtorku 11 lipca można będzie je podziwiać na wystawie w Muzeum Techniki i Komunikacji, w dawnej zajezdni tramwajowej przy ul. Niemierzyńskiej w Szczecinie.
Komentarze
0