Grudniowa sesja szczecińskich radnych tradycyjnie już została niemal w całości poświęcona projektowi budżetu miasta na zbliżający się nowy rok. Rajcy poświęcili dużo czasu na polityczne przepychanki, a sprawy związane z miastem często i gęsto przeplatali z tymi na poziomie rządowym. Ostatecznie większość z nich przyjęła proponowany dokument.

„To nie jest budżet rozwojowy”

Jak wynika z ponad 500-stronicowego dokumentu, dochody szacowane są na poziomie 3 098 771 319 złotych, czyli o ponad 250 mln zł mniej niż w mijającym roku. Z kolei wydatki mają wynieść 3 293 966 116 złotych – to o ponad 360 mln zł mniej niż w 2022 roku.

Jak podkreślił prezydent Szczecina Piotr Krzystek, „to nie jest budżet rozwojowy”.

– Z jednej strony jesteśmy nękani szalejącą inflacją, kryzysem energetycznym, wzrostem cen mediów, rosnącymi stopami procentowymi. Nakłada się na to kompletny brak zrozumienia rządu centralnego. Kiedy budżety samorządów są coraz mniejsze, dochody państwa stabilnie rosną. Wszystkie miasta Unii Metropolii Polskich redukują swoje budżety, a instytucje publiczne mają zgoła inną sytuację – krytykował. – Media publiczne mają zwiększoną kwotę o 42 procent, a Kancelaria Premiera – 80 procent. Wszystko tłumaczone jest oczywiście wzrostem inflacji.

W projekcie szczecińskiego budżetu udało się utrzymać nadwyżkę operacyjną. Oznacza to, że miasto wciąż ma zdolność spłacania swoich zobowiązań.

„Szczególnie trudny dla szczecińskiej kultury”

Władze Szczecina nie ukrywały, że rok 2023 będzie jednym z najtrudniejszych do zabudżetowania w historii samorządu. Cięcia dotykają niemal wszystkich sfer, ale jedne z największych po raz kolejny dotyczą szczecińskiej kultury. Budżet każdej z 14 instytucji ma zostać zmniejszony o 5 procent.

– Ten budżet jest trudny dla nas wszystkich, ale szczególnie trudny jest dla szczecińskiej kultury. Mamy świadomość tego, jak była niedofinansowana przez ostatnie lata. Wiemy, że cięcia dotknęły wszystkich, ale w przypadku kultury mamy do czynienia z sytuacją dramatyczną. To nie jest to, czego oczekujemy w 2023 roku, ale traktujemy to jako sytuację wyjściową. Nie możemy pozwolić, aby ten rozpędzony pociąg się zatrzymał – mówił przewodniczący komisji ds. kultury i promocji Przemysław Słowik.

– Prezydent zwyczajnie nie sprostał wyzwaniu, a przygotowany dokument nie jest właściwą odpowiedzią na kryzys. Ślepe cięcie po flagowych instytucjach kultury, redukcja o 80 procent budżetu dla organizacji pozarządowych w sferze kultury. To jest odpowiedź na poważną sytuację? U nas największe cięcia wymierzone są w kulturę. Jej zarzynanie to droga do upadku miasta – krytykowała niezrzeszona radna Edyta Łongiewska-Wijas.

W autopoprawce magistrat dorzucił szczecińskiej kulturze 300 tysięcy złotych. Jednocześnie zastępczyni prezydenta Szczecina Lidia Rogaś zapewniła dyrektorów instytucji kultury, że to tylko budżet „wyjściowy”, który w 2023 roku może zostać zwiększony. Przypomniała także o rezerwie ogólnej, którą ustanowiono na poziomie prawie 190 milionów złotych. Nie jest przypisana żadnym zadaniom, ma być uruchamiana w miarę potrzeb.

„Budżet urojonych dochodów”

Zdaniem radnych z klubu Prawa i Sprawiedliwości, Szczecin ma do czynienia z „budżetem urojonych dochodów”.

– Jesteśmy nim manipulowani. Nie widzą Państwo, że jesteśmy w kryzysie europejskim i energetycznym? A i tak mamy bezrobocie dużo niższe niż za czasów Tuska. Tarczami uratowaliśmy miejsca pracy, rząd daje dofinansowania na SDS, przebudowę ulicy Szafera. Inflacja spadła w tym miesiącu z 17,9 do 17,4 procent. Ten plan jest szkodliwy dla miasta, rozbieranie go na części obnaża obłudę roku wyborczego, to typowe podwyborcze działanie – grzmiał Marcin Pawlicki.

– Nasz samorząd dostał najwięcej pieniędzy w historii rządowego wsparcia. Na stadion, na przebudowę ulicy Szafera, rekompensaty wpływów z PIT-u i CIT-u. Proszę nie siać takiej dezinformacji. Mówi się o wzroście cen energii, ale nikt nie mówi, że rząd zamroził ceny energii, również dla samorządów. A jak miasto oszczędza? Wyłączając lampki na choince czy gasząc fontanny? Ile pieniędzy z tego będzie? – wtórowała przewodniczącemu klubu radnych PiS Agnieszka Kurzawa.

Ze strony Prawa i Sprawiedliwości padały również takie określenia jak „eldorado inwestycyjne”, „degrengolada”, „drenaż kieszeni mieszkańców”. W ramach happeningu Krzysztof Romianowski chciał wręczyć prezydentowi Piotrowi Krzystkowi świnkę-skarbonkę, aby włodarz Szczecina „zaczął oszczędzanie od siebie”.

„Inflacja spadła o 0,5 procent? Proszę powiedzieć o tym ludziom na ryneczkach”

Tradycyjnie już w opozycji do radnych PiS stanęli rajcy Koalicji Obywatelskiej i Koalicji Samorządowej, którzy opowiedzieli się za przedstawionym projektem.

– To budżet kryzysu, oszczędności i kontynuacji. Te słowa padały na każdej komisji. Polityka władz centralnych doprowadziła do kryzysu i załamania systemu finansowania. To widać właśnie w tym budżecie – mówił przewodniczący klubu Koalicji Samorządowej Mirosław Żylik. – Ale pomimo tego, udało się go zbilansować. Uważam, że jest to budżet wykonalny, ale też nieprzewidywalny i wyjściowy.

– W tym budżecie zabrakło wielu działań inwestycyjnych, ale okradziono nas z dochodów, które po prostu nam się należą. Zabrano nam 110 milionów złotych (różnica z wpływów PIT – red.). Oczywiście, radni PiS zaraz będą mówić o dotacjach, ale rząd nawet nie dał nam tych 110 milionów złotych, to zwykła kradzież – mówił radny Łukasz Kadłubowski. Nawiązał również do słów Marcina Pawlickiego: – Inflacja spadła o 0,5 procent? Proszę iść na Targowisko Manhattan albo Ryneczek Pogodno i powiedzieć o tym mieszkańcom.

Cała dyskusja radnych trwała blisko 5 godzin. Ostatecznie za projektem przyszłorocznego budżetu zagłosowali radni Koalicji Samorządowej i Koalicji Obywatelskiej. Przeciwni byli rajcy z Prawa i Sprawiedliwości oraz niezrzeszona Edyta Łongiewska-Wijas.