Wzrost cen paliw na stacjach benzynowych jest widoczny gołym okiem. Obecnie cena popularnej 95 zbliża się do poziomu 6,5–6,7 zł za litr, a za olej napędowy trzeba zapłacić już ponad 7 złotych. Eksperci nie mają wątpliwości, że ceny dalej będą rosnąć i niebawem pęknie magiczna bariera nie 7, a nawet… 8 złotych za litr paliwa. Powodem jest niepewna sytuacja geopolityczna i wciąż eskalujący konflikt między Rosją a Ukrainą. To właśnie rosyjski agresor zaopatrywał znaczną część Europy w ropę. Każde komplikacje w tym zakresie rodzą widmo znaczącego wzrostu cen.


8 złotych za litr już niebawem. Tankowanie do pełna to będzie duży wydatek

Według analityków portalu e-petrol.pl ograniczenie eksportu rosyjskiej ropy do Europy i Stanów Zjednoczonych może wynieść nawet 4,3 mln baryłek dziennie. Według agencji Reutera Rosja wysyła od 4 do 5 mln baryłek ropy naftowej na dobę oraz od 2 do 3 mln baryłek na dobę produktów naftowych. Rosyjska ropa to około 8 proc. światowych dostaw. Póki nie są jeszcze sfinalizowane umowy Stanów Zjednoczonych z Iranem, to należy spodziewać się kolejnych wzrostów.

E-petrol.pl informuje również, że wizja 8 złotych za litr benzyny, to nie jest temat wirtualny. Takie ceny przy dalszej eskalacji konfliktu zbrojnego mogą się pojawić na stacjach paliw już za miesiąc.

– Realną perspektywą jest, że jeszcze w marcu cena ropy naftowej sięgnie 150 dolarów za baryłkę, co przełoży się na cenę ponad 7 złotych za litr na stacjach benzynowych. Kolejne wzrosty mogą spowodować, że już na przełomie marca i kwietnia będziemy płacić 8 złotych za litr benzyny – mówi ekspert portalu Jakub Bogucki.

Specjaliści widzą na horyzoncie poważny kryzys gospodarczy

Prof. Jarosław Korpysa, ekonomista z Uniwersytetu Szczecińskiego nie ma wątpliwości, że ceny paliw będą rosnąć. Co gorsza, przewiduje mocne osłabienie polskiej waluty i możliwy kryzys gospodarczy.

– Jeżeli popatrzymy na to, co się dzieje na rynku światowym, to wiemy doskonale, że cena jeszcze nie osiągnęła swojego maksimum. Obawiam się, że to przed nami, bo kolejne sankcje na Rosję są kwestią czasu. 8 złotych za litr to cena optymistyczna, ja bym nawet się nie zdziwił, gdyby to było 9 albo 10 złotych za litr. Mamy ogromną deprecjację polskiej złotówki i umocnienie się dolara. Inwestorzy uciekają do twardych i bezpiecznych walut, a takie waluty do dolar, frank czy euro. To będzie mieć wpływ na gospodarkę, na inflację i ogólne funkcjonowanie przedsiębiorców. To, co dzieje się za wschodnią granicą, na pewno wpłynie na znaczący wzrost cen. To nie będzie więc wiosna w gospodarce, a jesień, a nawet zima – przewiduje prof. Jarosław Korpysa, ekonomista z Uniwersytetu Szczecińskiego. – Teraz mamy prawie 7 złotych, a miesiąc temu i po wprowadzeniu tarcz antyinflacyjnych płaciliśmy 5,20 złotych za litr paliwa. To jest gigantyczny wzrost. To nam się nie mieści w głowie, ale to możliwe – komentuje ekspert.