Lokal przy ul. Lipowej 20 na Gocławiu pełni dziś funkcję magazynu, a na jego ścianach od lat przyklejone jest linoleum. Wystarczyło jednak kilka cięć niewielkim nożykiem, by wydobyć na światło dzienne zielony, kwiecisty wzór oryginalnych, przedwojennych płytek. – Nie ma nic piękniejszego niż taka chwila. To były niebywałe emocje, gdy zobaczyłam, co tam jest pod spodem – mówi Monika Szymanik, miłośniczka historycznego Szczecina, a zwłaszcza wszystkiego co jest związane z kamienicami.

Szczecinianie poznali Monikę Szymanik jako autorkę albumu „Kamienica w Lesie” z niebanalnymi fotografiami miejskich pejzaży i właścicielkę kawiarni w dawnym sklepie mięsnym przy ul. Pocztowej 19. Podczas remontu udało jej się wydobyć tam spod tynku oryginalne przedwojenne płytki. Teraz dokonała kolejnego podobnego odkrycia. Tym razem w dawnym sklepie mięsnym przy ul. Lipowej 20.

– Dwa miesiące temu byłam oglądać na Gocławiu witraż z syrenką. Wracając na przystanek zwróciłam uwagę na pobliski lokal. Zajrzałam przez szybkę i zobaczyłam okładzinę ścienną – opowiada Monika Szymanik.

Ślady historii Gocławia sprzed lat

Po kilku tygodniach udało się wejść do środka lokalu. Dzięki życzliwości właścicielki sąsiedniego sklepu, która wykorzystuję tę przestrzeń jako magazyn. Wykładzina ścienna okazała się zwykłym linoleum, ale prawdziwy skarb ukryty był pod spodem.

– Zrobiłam najpierw małą dziurkę i od razu zobaczyliśmy fragment płytki z przepięknym, zielonym, kwiatowym wzorem. Nie ulega żadnej wątpliwości, że to oryginalne płytki z czasów sklepu mięsnego. Mają bardzo podobny wzór, jak te w pralni Aleksego Pawlaka na Żółkiewskiego 2 – opowiada Monika Szymanik. – To fantastyczne odkrycie, pokazujące, że Szczecin jest pełen takich ukrytych skarbów. Wystarczy mieć oczy szeroko otwarte, nie zostawiać ciekawości z boku i iść za głosem serca.

Czy to będzie kolejna oryginalna ciekawostka turystyczna na północy Szczecina?

Płytki są najprawdopodobniej zachowane bez żadnych ubytków. W najbliższym czasie będą sukcesywnie odsłaniane i czyszczone. Właścicielka magazynu też jest miłośniczką Gocławia, więc jest duża szansa, że tę oryginalną okładzinę ścienną będzie można w przyszłości zobaczyć na własne oczy.

Na razie warto śledzić profile Kamienicy w Lesie w mediach społecznościowych, gdzie można obejrzeć filmiki dokumentujące odsłanianie płytek.