Przekrój konstrukcji olbrzymiego schronu przy ul. Kołobrzeskiej jest dziś widoczny jak na dłoni. Wkrótce sześciokondygnacyjny kolos z czasów II wojny światowej całkiem zniknie z krajobrazu Szczecina.

Schron stoi na terenach postoczniowych. Po wojnie wykorzystywany był przez służbę cywilną, wtedy na korytarzach pojawiły się polskie napisy. Od lat jest jednak pusty i nie ma pomysłu na jego zagospodarowanie. Więcej szczęścia miał inny obiekt tego typu, położony nieopodal, przy ul. Konarskiego, w którym działa klub bokserski Spartakus.

W 2007 r. teren, na którym stoi wyburzany schron, wraz z działkami pod wiaduktem w ciągu ul. Druckiego-Lubeckiego („dolina śmierci”), kupiła spółka J. W. Construction (łącznie 20 hektarów). Syndykowi masy upadłościowej Stoczni Szczecińskiej Porta Holding SA. zapłaciła 32 mln zł. Pod wiaduktem ma powstać centrum logistyczne.

A jaki jest plan na zagospodarowanie działki, na której stoi schron? U zbiegu ulic Druckiego-Lubeckiego i Blizińskiego, w pobliżu nieużywanej i mocno zapomnianej ul. Kołobrzeskiej. Gdy tylko weszła pamiętna ustawa „lex Szyszko”, wycięto na niej niemal wszystkie drzewa (głównie samosiejki). Teraz rozpoczęto rozbiórkę betonowego kolosa. Pytania w tej sprawie wysłaliśmy do inwestora. Czekamy na odpowiedź.

ZOBACZ TEŻ: Dolina śmierci w Szczecinie. To miejsce zyskało „szczególnie złą sławę”