W Szczecinie nawet w środku tygodnia można posłuchać muzyki na żywo. Środowy wieczór był szczególną gratką dla fanów AC/DC, bowiem w Browarze Polskim wystąpił zespół 4 Szmery, grający wyłącznie repertuar tego jednego z największych rockowych bandów świata.
Overdose i Brudne dranie
 
Jako support wystąpiły szczecińskie formacje Overdose i  Dirty Bastards. Ci pierwsi to bardzo trafiona propozycja, by rozgrzać publikę przed Czterema Szmerami, bowiem wprowadzili wszystkich w klimat muzyki AC/DC.  Wokal Patryka Paterskiego to prawdziwa regionalna perełka. Dirty Bastards wyglądem przypominali stare amerykańskie rockowe zespoły z lat 70 i 80. Grają jednak ostrzej, a w ich muzyce słychać wyraźne wpływy Motörhead. Większość ich kawałków zaczyna się hardrockowym, melodyjnym riffem, jednak gdy tylko usłyszałam głos wokalisty, tekst i klimat reszty utworu, miałam odczucie, że słucham zespołu, który mocno inspirował się brytyjskim punkiem typu Sex Pistols.
 
Bon Scott jak żywy
 
Gdy usłyszałam pierwsze dźwięki Szmerów, już wiedziałam, że będzie to dobry koncert. Zaczęli od „Rock and roll damnation”, później „Shot down in flames”, wystarczyły trzy minuty, by prawie wszyscy na sali znaleźli się pod sceną. Podobało mi się, że muzycy nie grali tylko najbardziej popularnych kawałków AC/DC, ale również odczarowywali mniej znane, jak „Sin City”, czy „Girls Got Rythm”, które i tak wszyscy fani znali na pamięć. Byłam zadziwiona jak bardzo wiernie zespół odtwarza piosenki Australijczyków- co do dźwięku, co do riffu. Byłam na koncercie AC/DC, to jeden z moich ukochanych zespołów, a wczoraj, gdy zamknęłam oczy, mogłam przez moment wrócić wspomnieniami do tamtego dnia. Sierść może ma kaszkiet jak Brian Johnson, obecny wokalista AC/DC, ale głosem łudząco przypomina przedwcześnie zmarłego Bona Scotta. Stąd też Cztery Szmery wykonują tylko repertuar z czasów jego działalności w zespole. Oczywiście, nie zabrakło najpopularniejszych utworów, takich jak „You shook me all night long”, „Highway to hell”, „TNT!”, czy „Thunderstruck”. Na pewno wiele osób zarzucało Szmerom brak kreatywności, czy krytykowało zbyt wierne odtwarzanie utworów AC/DC. Ja uważam, że to najlepszy hołd dla tego wielkiego zespołu. A dla jego fanów to świetne przeżycie, namiastka koncertu swoich idoli, podczas którego przez chwilę można zapomnieć o tym, że to tylko cover. 
 
Autor: Agnieszka Kuklińska